Minął tydzień odkąd Yoshi dostał zwolnienie z zajęć od pielęgniarki. W klasie panowała ożywiona atmosfera ,ponieważ dziś nadszedł termin ogłaszający wyniki egzaminów. Tablica z wynikami, miała zawisnąć na korytarzu po godzinie lekcyjnej ,która miała rozpocząć się za 5 minut.
Yoshi siedział obok Shina i razem z chłopakami dyskutowali o codziennych sprawach a także szacowali jakie uzyskali wyniki. Yoshi był świadomy,że ostatnie egzaminy w jego wykonaniu się nie powiodły. Jego organizm był osłabiony przez co napisane testy nie odzwierciedlały rzeczywistej wiedzy Hayashiego. Na domiar złego dzisiejszego wieczoru miał odbyć się bankiet u państwa Hattorich. Yoshi miał poznać panienkę Hikari, ponadto był uważany przez gospodarzy za jednego z potencjalnych kandydatów do ręki panienki. Zamyślił się przez chwile i odciął kompletnie od swoich kolegów w klasie. Jednak rozmowy i gwar jaki panował w sali ,przerwał gwałtownie donośny dźwięk dzwonka, który informował o rozpoczęciu zajęć. Shin spoglądał na Yoshiego z zaciekawieniem. Wiedział,że jego przyjaciel chodzi z "głową w chmurach", ale nie znał prawdziwego powodu, przez który jego przyjaciel jest tak nie obecny.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-"NANAKA!!! NANAKA!! Ej natychmiast się obudź ! Wstawaj !"
Onohara zaczęła odzyskiwać świadomość. Miała wrażenie,że ktoś ją wzywa. Otworzyła oczy i ujrzała Amaterasu,która na nią patrzy zdenerwowana i szeroko otwiera usta , wypowiadając jakieś zdanie. Po chwili dziewczyna uświadomiła sobie,że to bogini ją wzywa i nadaje jej rozkaz by wstała z ziemi. Nanaka posłusznie wstała. Spojrzała na swoje dłonie i mundurek. Były całe w piachu.
-" Dzięki bogom ! Nie wolno ci tak odpływać ! Przez to możesz już nigdy więcej nie powrócić! Rozumiesz !? W takim tempie stracisz możliwość wyboru, a cała podróż będzie już bezcelowa. Na nic się nie zda. Zdajesz sobie sprawę co zrobiłaś ?"- Amaterasu mówiła z przerażeniem w oczach i przejęciem. Podeszła do Onohary i zaczęła ją przytulać.
Nanaka nie wiedziała co takiego zrobiła? Co miało miejsce? Dlaczego straciła świadomość.
-"Nanaka-chan. Ta podróż ma wpływ także na twoje ciało...to ciało na ziemi....Jeśli stracisz wolę powrotu do życia, albo z jakiś przyczyn stwierdzisz,że coś zagraża twojej obecnej formie....Nie powrócisz już nigdy....Dusza odejdzie... albo ulegnie reinkarnacji... albo...sama wiesz..Musisz być ostrożniejsza. Rozumiem ,że ten strzał cię przestraszył. Ale nie był skierowany do ciebie. Przez to ,że pomyślałaś iż broń cię trafiła straciłaś przytomność...a twoje ciało...straciło funkcje życiowe. Tylko dlatego,że teraz jakimś cudem się obudziłaś ....jeszcze masz szansę..Ale gdybyś nie zdążyła w porę..."-Nie dokończyła i spojrzała na ziemię ze smutkiem. Nanaka dopiero teraz przypomniała sobie co miało miejsce.
Zrobiło jej się przykro,że tak zawiodła Amaterasu i siebie. Przecież wiedziała,że już jest nie żywa...jak taka broń może zrobić jej krzywdę ?Postanowiła od tej chwili bardziej się pilnować i skupić na podróży. Przecież nadal nie wiedziała co ona ma na celu... Czego Onohara musi się dowiedzieć, czy też doświadczyć. A także jaki będzie miała potem wybór...
-"Najmocniej przepraszam Amaterasu... Ale nadal nie wiem dlaczego tak zareagowałam na strzał....przecież nie widziałam nikogo przede mną prawda?"- zapytała marszcząc czoło. W pewnym momencie zastanawiała się czy nie doznała przez ten incydent amnezji.
Amaterasu uśmiechnęła się. Jednak nie był to przyjazny uśmiech...raczej pełen dumy i podziwu.
-" Fakt,że wiedziałaś o zbliżającym się niebezpieczeństwie później ode mnie jest pewnym świadectwem...Świadectwem twojej siły ,którą posiadasz od zawsze a o której nie wiedziałaś. Nie ma cię nikt prawa winić za twą niewiedze. Takie zdolności odkrywa się tylko w konkretnych miejscach. Twój świat do takich miejsc nie należy. Onahara Nanaka, masz podobne zdolności do istot nadprzyrodzonych mojego pokroju. W innych światach po których będziemy podróżować, między innymi na jednym z nich się znajdujemy, masz możliwości wykrywania niebezpieczeństwa. Nie wiem jakie jeszcze zdolności w sobie odkryjesz."
Nanaka zrobiła oczy wielkie jak spodki. To przecież nie ma sensu...Jak zwykły człowiek jak ona posiada umiejętności równe bóstwu...
Bogini westchnęła-"Nie czuj się wyjątkowa. Ludzi,którzy posiadają ukryte możliwości jest wiele. Są one związane z ich przeznaczeniem w przyszłości.."-Kończąc wywód odwróciła się do Nanaki plecami.
Onohara obawiała się,że wie co gothka ma na myśli.
-"W każdym razie strzały to nie były jakieś przesłyszenia, ani efekt twoich zdolności.Spójrz w prawo..."-odrzekła Amaterasu. Po ich prawej stronie stała dwójka ludzi...a przynajmniej przypominali ludzi z karabinami w dłoniach. A przed nimi leżał jakiś chłopak. Miał postrzelone ramię.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yoshi wraz z Shinem nie mogli udać się na dach ,ponieważ była sroga zima. Stąd przerwy śniadaniowe spędzali na schodach prowadzących na dach. Mało kto tamtędy się przemieszczał, czy pokazywał. Było to miejsce idealne na prywatne rozmowy.
-" Yoshi może podzielisz się z przyjacielem trudami życia jakie ci doskwierają ?"-zapytał Shin trącąc przyjaciela w ramię.
Hayashi jednak nie miał humoru. Nie zareagował. Patrzył tempo przed siebie. Kotara posmutniał. W ręce trzymał puszkę z ciepłym napojem. Zaczął obracać ją w dłoniach. Hayashi otworzył usta po czym znowu je zamknął. Jednak zebrał się w sobie i odrzekł:
-"Muszę iść dziś na bankiet do Hattorich, Spotkanie biznesowe to przykrywka... Idę tam jako potencjalny kandydat do ręki Hikari"- Jego ton był beznamiętny. Nie odwracał wzroku od stopni schodów na które patrzył .
Oczy Shina zabłysły. Spojrzał na przyjaciela smutnym wzrokiem. Po czym zrobił poważną minę. Stracił już humor do żartów. W pełni rozumiał już zachowanie Yoshiego.
-"Twój stary myśli, że jak jest szychą w Japonii i ma władzę nad wieloma filiami wolno mu zarządzać też twoim życiem tak ? Łącznie z sercowymi sprawami ?- zaśmiał się krótko i gorzko Shin.
-"Jest jednak spora szansa ,że na mnie nie zwróci uwagi. Będzie tam wielu takich jak ja,,, Bogatych i wychowanych na "idealnych" od dziecka. Uroda , prezencja... Na świecie jest wielu lepszych. Mam nadzieję,że tak też się stanie. Chce wtopić się w tłum....Nie chce być nawet dostrzeżony."- jego głos nadal był bez wyrazu.
Shin odetchnął z ulgą.
-" Nie martw się ,jest duże prawdopodobieństwo ,że tak będzie. Pomyśl co by było gdyby to miało być kameralne spotkanie dla was dwojga co nie ? Ale twój stary aż tak cię nie wkopał...najwidoczniej nie ma aż takich wpływów."
-"Może i racja .Jednak nie mam tam najmniejszej ochoty iść...Wolałbym zostać z Yoriko i wybrać się do podstawówki z szoferem po nią. Po za tym od dłuższego czasu chciała iść ze mną na naleśniki."
Yoshi spojrzał na przyjaciela zatroskany. Poklepał go po plecach.
-"Stary, egzaminy się skończyły...przynajmniej te próbne! Masz czas potem z nią się wybrać racja ?"- Shin uśmiechnął się do Hayashiego pokrzepiająco.
Yoshi spojrzał na niego. Widząc przyjaciela, który tak go podnosi na duchu poczuł się lepiej.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nadszedł czas kiedy lekcje Yoriko dobiegły końca. Ubrała płaszczyk i wyszła przed budynek szkoły. Spojrzała na zegarek. Szofer już dawno powinien być. Niestety... nie przyjeżdżał już od 10 minut.
Yoriko zaczęła trząść się z zimna. Jej wszyscy przyjaciele zdążyli się już udać do domów. Dziewczynka postanowiła wybrać się na plac zabaw, który znajdował się w pobliżu. Był zaraz obok jezdni, więc szofer i tak ją dostrzeże. Musiała ruszyć się na przód by nie zamienić się w bryłę lodu.
Gdy dotarła do placu otrzepała jedną z huśtawek z śniegu. Postanowiła ją wytrzeć chusteczkami , które trzymała w torbie. Nagle dobiegły ją jakieś niepokojące głosy. Dobiegały z drugiej strony placu zabaw. Żeby zobaczyć co się dzieje, dziewczynka musiała wyjrzeć zza drzew odgradzających plac zabaw od tamtej okolicy. Yoriko wiedziała ,że ta okolica jest dla uboższych ludzi. Tańsze jedzenie , gorszej jakości. Słyszała też,że dużo tam żebraków.
Wyglądając zza drzewa ujrzała chłopca, który był trochę od niej starszy. Leżał na chodniku i osłaniał jakąś paczkę własnym ciałem. Jakaś dwójka chłopaków kopała go i na niego krzyczała,że ma to im oddać. Chłopiec był cały w śniegu. Miał podarte rękawiczki . Było widać na nich ślady od krwi. Musiały pochodzić od chodnika, na którym się znajdował i od ciosów ,które zadawali mu starsi od niego chłopacy. Wyglądali na wiek jej braciszka. Po chwili jeden ze znęcających się nastolatków chwycił obiema rękami chłopca za kurtkę tak,że przewrócił go na plecy. Yoriko zobaczyła,że chłopiec chronił chleb w paczce. Dziewczynce napłynęły łzy do oczu.
Nagle Yoriko poczuła że ktoś chwyta ją od tyłu za ramiona. Odwróciła się zlękniona. Był to jej szofer. Ledwo uniknęła krzyku z przerażenia, Szofer dał znak,że dziewczynka ma iść do samochodu. Jednak Yoriko szepnęła ,że chce powstrzymać tych bandytów.
Szofer westchnął, ale wykonał polecenie. Wiedział,że zawinił tym iż nie przyjechał na czas. Po za tym wiedział,że gdyby nie przyjechał w porę mogłoby to spotkać Yoriko.
Yoriko wyszła zza drzewa i krzyknęła:
-" Zostawcie tego chłopca w spokoju ! Co wam zrobił,że tak go traktujecie ?"- jej głos był pewny siebie bo wiedziała,że nie jest sama i teraz może pomóc chłopcu.
Dwójka nastolatków spojrzała na nią zirytowana
Po chwili ich zirytowane miny przybrały wyraz zdziwienia. Zdali sobie sprawę,że Yoriko nie jest byle kim. Wygląda na kogoś kto posiada majątek i wywodzi się z rodziny bogatej. Dali sobie nawzajem znak poprzez spojrzenia i rzucili się na nią. Chcieli ją złapać i wziąć za nią okup.
Katowany chłopiec patrzył się zajściu w przerażeniu. Jednak nie był w stanie się ruszyć i leżał poturbowany na ziemi.
Szofer natychmiast wyszedł zza drzew i zainterweniował. Yoriko cofnęła się do tyłu. Z kolei sługa Hayashi obu przewrócił na ziemię jednocześnie. Nastolatkowie się zirytowali. Wiedzieli ,że teraz nie mają szans. Sługa tej dziewczyny nie jest amatorem w walce. Postanowili uciec i wyrwali w biegu paczkę z rąk chłopca, który oniemiał z wrażenia i ją upuścił. Leżała mu na brzuchu to mu ją zabrali.
Chłopiec się zdenerwował i chciał zabrać im paczkę, jednak nie miał siły się ruszyć.
Yoriko natychmiast podbiegła do chłopca.
-"Już wszystko dobrze, ja i pan Shintaro ci pomożemy."
Szofer podniósł chłopca z ziemi i na polecenie Yoriko pomógł mu wsiąść do samochodu. Na początku udali się w stronę marketu. Yoriko wysłała pana Shintaro po chleb do sklepu. Po czym ruszyli w dalszą drogę.
Podczas jazdy dzieci razem rozmawiały.
-"Jak się nazywasz i co cię sprowadziło do takiej dziury?"-zapytała dziewczynka patrząc na niego zmartwiona.
-"Nazywam się Onohara Nobuo, miło mi cię poznać i dziękuję za ratunek. Kupiłem w tamtej dzielnicy chleb . Miałem się już udać do domu. Niestety napotkałem tą dwójkę. Chcieli mi odebrać chleb. I tak to się skończyło. Nigdy nie byłem w tej dzielnicy... słyszałem jak tam jest. Jednak chciałem pomóc mamie i kupić coś taniej. Nie wiedziałem ,że tak to się skończy."-Nobuo czuł się zażenowany. Nie chciał wpaść w takie tarapaty...a tym bardziej nie życzył sobie ratunku ze strony jakiejś bogatej dziewczyny i jej szofera, który zna sztuki walki.
-"Rozumiem,że sytuacja u was jest ciężka. Jest mi na prawdę przykro. Cieszę się jednak,że mogłam pomóc. I wybacz niegrzeczne z mojej strony ,że się jeszcze nie przedstawiłam. Nazywam się Hayashi Yoriko. Miło poznać. Polecam się na przyszłość.Zdaje się,że już jesteśmy na miejscu. Uważaj na siebie Onohara! "
Oczy Nobuo zrobiły się wielkie. Pamiętał skądś nazwisko Hayashi. No tak... nie tylko są sławni,ale przecież chłopak ,który uratował Nanakę miał takie nazwisko. Przypadek? A może to ci sami Hayashi i są rodzeństwem ? Nobuo zapytał o ostatnią rzecz za nim się pożegnał:
-" Hayashi , wybacz że jestem wścibski...czy masz rodzeństwo ?"-Zapytał zakłopotany.
-"Owszem, mam braciszka, starszego, chodzi do ostatniej klasy liceum"-Odrzekła z radością a zarazem ze zdziwieniem,że Nobuo o to pyta.
-"Dzięki za wszystko Hayashi, do widzenia"-Odrzekł Nobuo ,który wydawał się być zamyślony. Widać było,że był w lekkim szoku. Yoriko patrzyła na chłopca ze zmartwieniem. Stwierdziła,że to musi być efekt wypadku jaki dziś go spotkał.Pomachała mu przez szybę rączką. Chłopak również jej pomachał z lekkim uśmiechem. Po czym kuśtykając przeszedł przez furtkę i wszedł do domu. Mama chłopca krzyknęła zmartwiona. Natychmiast pomogła synowi pójść do toalety się umyć. Włożyła jego ciuchy do prania a rękawice wyrzuciła do kosza. Kiedy chłopak wyszedł z kąpieli opatrzyła mu rany.
Zapytała o to co się stało. Chłopak opowiedział sytuację i przeprosił matkę . Obiecał,że już nigdy nie wybierze się sam do tamtej dzielnicy. Jednak nie wyznał do końca prawdy. Wspomniał,że podwieziono go do domu ,ale nie wyznał ,że to siostra Hayashiego. Zresztą nie miał pewności czy to nie jest zwykły przepadek. Wiele jest ludzi o tym sławnym nazwisku i możliwe,że to przypadek iż ta Hayashi również ma brata.
Jednak gdy Nobuo zobaczył zdjęcia rodziny Hayashi w internecie...Wszystko było jasne...
Chłopak leżał na łóżku i złapał się za głowę..Co za zrzędzenie losu..Najpierw ratują mu siostrę teraz on zostaje uratowany przez córkę tego całego Hayashiego..
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Yoriko siedziała grzecznie w samochodzie i rozmawiała z panem Shintaro jak zwykle o szkole i innych sprawach. Na przykład gdzie Yoriko chce wybrać się z bratem w weekend, jak chce spędzić czas w ferie zimowe. Ponadto dziewczynka dowiedziała się,że szofer spóźnił się bo był w pralni po strój pani Yoriko i była za duża kolejka.Jednak pan Shintaro nie rozumiał dlaczego panienka tak bardzo chciała pomóc chłopcu dzisiejszego dnia.Nie dawało mu to spokoju. Wiedział,że panienka ma dobre serce ,ale chciał wiedzieć od niej ,skąd ten heroizm z jej strony.
Pozwolił sobie zapytać wprost. Policzki Yoriko oblał rumieniec. Chciała to jednak ukryć i odrzekła,że to dlatego iż nienawidzi cierpienia i niesprawiedliwości.
W nocy gdy Yoriko wróciła do domu śniła o Onaharze Nobuo, który był taki przystojny i uroczy. Śniła o jego spojrzeniu, które doświadczyło tyle nieszczęść i trudności. Śniła o chłopcu, który za bochenek chleba dla matki był gotów oddać życie.
A przez sen powtarzała jego imię: "Nobuo"
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Było już bardzo późno. Yoshi wiedział,że Yoriko już smacznie śpi. On musiał przywdziać smoking i udać się na bankiet Hattorich. Dobrze ,że jutro był weekend a spotkanie klubu i samorządu odwołane. Nie musiał po bankiecie jutro spieszyć się do zajęć i obowiązków. Bankiet odbywał się w Kawasaki bo tam mieszkała panienka Hikari wraz z rodziną. Przyjęcie odbywało się w "Kawasaki Nikko Hotel".
Kiedy wysiadał z samochodu pożegnał się z panem Shinatro, który także był szoferem Yoshiego. Pan Shintaro miał wrócić po Yoshiego dopiero następnego dnia około 10.00 rano. Państwo Hattori na swoją uroczystość wynajęli cały Hotel na tę noc dla swoich gości. Przy drzwiach hotelu przybyłych witał kamerdyner. Hayashi udał się do recepcji. Tam sprawdzano czy jest na liście gości. Następnie odbierano od niego płaszcz oraz podawano mu jego kluczyk, w którym miał spędzić noc po przyjęciu.
W korytarzy tłoczyła się masa ludzi. Chłopak przypomniał sobie przyjęcia ojca , na których uczestniczył od małego. "Jeden wielki cyrk o nic..."- tak to określał od małego i tak też uważał do dziś. Udał się do sali głównej ,w której mógł skorzystać ze szwedzkiego stołu. Wielu ludzi pomniejszych firm lecz równie sławnych poznało Yoshiego. Witali się z nim i zaczęli krótkie pogawędki o świecie biznesu. Poznał synów sławnych inwestorów , podał sobie z nimi dłonie. Musiał przyznać ,że wielu z nich przypomina mu jego samego. Prezencja , inteligencja, słowne gry- wszystko wypracowane do perfekcji. Niezmiernie go to ucieszyło. Łączył się z nimi w bólu , jako syn bogatego przedsiębiorcy, który był w rękach ojca niczym marionetka.
Przyszedł czas na pojawienie się gospodarzy, W tym pani Hikari. Do tego czasu Yoshi zdążył już znaleźć miejsce siedzące, przeprowadzić multum sztywnych i rzeczowych rozmów, uzyskać dziesiątki pozdrowień dla jego ojca , co najważniejsze zapomnieć o stresie i panience Hikari.
Gdy dziewczyna przemawiała na scenie i pozdrawiała przybyłych, dziękowała za pojawienie się na bankiecie wyglądała zjawiskowo. Przed wieloma ugięły by się kolana. Przeciętni nastolatkowie tylko w snach mogliby sobie wyobrażać spotkanie z tak piękną dziewczyną, zaszczyt jaki stanowi możliwość rozmowy z nią.
Dla Yoshiego była jedynie ładnie wyglądającą dziewczyną,która stanowiła dla rodziny Hattorich przepustkę do większego bogactwa i połączenia sił z równie bogatą firmą co jej rodziny.
Było dla niego to w pewnym sensie bardzo smutne. Patrzył na nią przez chwilę smutnym wzrokiem. Zdaje się,że dziewczyna rozglądała się po sali , by zapoznać się wstępnie z chłopakami , którzy tak jak domyślał się Yoshi mięli być jej potencjalnymi kandydatami na męża. Wśród setki par oczu i setki sylwetek siedzących przy stołach, zwróconych przodem do niej , akurat upatrzyła sobie Yoshiego.
Nie rozumiała dlaczego patrzy na nią z takim wyrazem ? Czyżby jej współczuł ? A może jej zazdrości bo jest dzieckiem z biedniejszej firmy? Te wszystkie domysły sprowokowały Hikari do obserwacji , jakże interesującego obiektu , jakim był dla niej Hayashi.
Postanowiła z nim pierwszym porozmawiać i dowiedzieć się kim jest. Yoshi stał znudzony przy oknie i podziwiał panoramę miasta. Sączył przy tym szampana.
Hikari poznała jego smoking i postanowiła do niego podejść. Stanęła obok niego.
Yoshi od razu spojrzał na przybysza. Kiedy zdał sobie sprawę ,że koło niego stoi córka Hattorich przeszło mu przez głowę jedynie tylko tyle: " Cholera to się nie dzieje na prawdę!".
Na jego twarzy pojawił się ciepły uśmiech . Dziewczyna podała mu swoją rękę. Chłopak zrobił to co musiał . Pochylił się delikatnie i ją ucałował. Za swoimi plecami poczuł setki par oczu, które wierciły mu w plecach dziurę. Goście choć sprawiali wrażenie niewzruszonych i nie zwracających uwagi, w rzeczywistości nasłuchiwali.
-" Witam! Jak pewnie się domyślasz jestem Hattori Hikari. Z kim mam przyjemność ?"- Jej głos był bardzo zwyczajny , jednak prezencja i płynność nadrabiała tę prostotę.
-"Miło mi poznać. Nazywam się Hayashi Yoshi."- przepiękna barwa głosu Yoshiego, uroda jak i prezencja sprawiały,że Hikari czuła iż się zakochała. W dodatku świadomość,że ten chłopak to ten Hayashi, który jest królem na rynku JAPONII!! Dziewczyna cieszyła się,że ma idealny makijaż, ponieważ poczuła, że oblewa ją rumieniec. Podnieciła się obecnością Yoshiego. Wiedziała,że on tu będzie ,ale nie wiedziała,że od razu go dostrzeże i będzie on pierwszą osobą z którą przyjdzie jej rozmawiać. Głupio jej było,że nie poznała Hayashiego od razu. Pomyślała,że koniecznie musi go owinąć sobie wokół palca i oczarować swoją osobą.
-" Mam nadzieję,że bardzo dobrze się bawisz? Jeśli będziesz czegoś potrzebował od razu daj znać. "
-" Dziękuję uprzejmie. Przyjęcie jest znakomite.Niczego mi nie potrzeba , dziękuję raz jeszcze."- Yoshi przybrał postawę chłopaka idealnego , jaką zawsze przemawiał w szkole czy na przyjęciach tego typu, co bankiet Hattorich.
Miał tylko nadzieję,że mimo tego, iż jego forma zachowania może wydawać się dla niej atrakcyjna, dziewczyna uzna ją za rzeczową i typową. A zarazem go zignoruje i zaraz sobie pójdzie do innych gości. Niestety ku jego zdziwieniu dziewczyna chciała się przejść w jego towarzystwie.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Shin wracał do domu i myślał o Yoshim i zaistniałej sytuacji. Jednak ku jego zdziwieniu pomyślał o Iise. Refleksje na temat jego przyjaciela zamieniły się na myśli o Katsumi. Shin nie rozumiał tego...,ale usprawiedliwił się w myślach,że jest świadomy,iż dziewczyna kocha Yoshiego a jeśli ktoś pojawiłby się między nimi mogłoby to jej złamać serce. Bardzo się tym przejął. Nie chciał by Iise płakała. JAKIE TO DZIWNE!? Od kiedy ja przejmuje się tym co będzie z Iise ? Nie wiedział dlaczego martwi się tym,że Iise może ktoś zrobić krzywdę. Dopuszczał tylko myśli ,że jedyna osoba która może jej dokuczać to on sam. Nikt inny nawet Yoshi. Nagle ujrzał obraz twarzy Iise przed sobą. Jak we śnie zobaczył Iise która stała na przejściu przez światła. Nie wiedział dlaczego ,ale wydawała mu się taka delikatna, prawdziwa, miła i .....piękna...
Shin uświadomił sobie,że zakochał się w Katsumi a przyrzekał sobie by to nigdy się nie urzeczywistniło. Nie mógł się zatrzymać , po prostu jak odurzony , niczym na skrzydłach miłości...krok po kroku szedł w jej stronę.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Airi Onohara wybrała się do szpitala by dowiedzieć się jaki jest stan jej córki. Po ostatnim incydencie, w którym Nanaka utraciła funkcje życiowe , jej matka częściej odwiedzała szpital osobiście , niżeli telefonowała. Ostatecznie Nanakę uratował masaż serca... jednak lekarz uprzedzał,że przy następnym razie może stać się najgorsze.
Pani Onohara dowiedziała się,że stan córki jest stabilny. posiedziała przy niej chwilę i udała się do domu.
Tom III
Koniec rozdziału 2

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz