piątek, 4 września 2015

TOM III-Rozdział 1 "Pożądanie"

             




Mrok nocy pokrywał uliczki niczym ramiona matki ,otulające swe dzieci do snu. Płatki śniegu oświetlone przez latarnie wyglądały niczym spadające kryształy.
            Katsumi zagryzła wargi stojąc przed drzwiami domu Hayashi. Poczuła zimny pot na plecach i zamknęła oczy. Serce biło jej tak szybko jakby chciało wyrwać się z piersi. Zawiał chłodny wiatr przynosząc ze sobą malutki, lodowaty puch. Iise otworzyła oczy od tego powiewu.Po głowie przeszła jej myśl ,że powinna z większą pewnością siebie wejść do Hayashiego. Ponadto nie ma czego się obawiać. Kocha go a on jest w potrzebie. Nawet jeśli nie odzwierciedla jej uczuć to i tak pragnie by byli nadal razem, utrzymywali kontakt. Shin też to potwierdza.Kiedy wzięła głęboki oddech i skończyła rozmyślać i motywować siebie samą nacisnęła dzwonek. Głos dzwonka zabrzmiał bardzo głośno, bo było już późno w nocy a okolica była bardzo cicha, ponieważ wszyscy już spali. Iise przełknęła głośno ślinę bo po rozbrzmiewającym , donośnym dzwonku z posesji Hayashi nie było już słychać żadnego innego dźwięku. Dziewczyna bardzo się spłoszyła....jednak zacisnęła mocniej dłonie na koszyku , w którym trzymała potrzebne rzeczy dla chorego Yoshiego.
       Po dłuższym oczekiwaniu do drzwi podszedł Yoshi. Był cały spocony i zmarnowany. Miał na sobie rozpiętą , wygniecioną koszulę od mundurka szkolnego, która wychodziła mu ze spodni, które również prezentowały się niedbale. Włosy miał przetłuszczone, grzywka odkrywała spocone czoło od gorączki. Powiew wiatru dochodzący z zewnątrz sprawił ,że Yoshi poczuł przyjemny chłód. Iise widząc takiego Hayashiego dostała rumieńców ,zwłaszcza jak zobaczyła odkrytą nieco klatkę piersiową chłopaka. Jednak szybko zamknęła za sobą drzwi i postarała się wyzbyć myśli jakie zaczęły jej napływać do głowy. Można się łatwo domyśleć jakie to były myśli, skoro Katsumi kochała Yoshiego od bardzo dawna i nie raz miała o nim fantazje.
            Wracając do rzeczy... Yoshi spojrzał ze smutkiem na Iise i natychmiast zapiał koszulę i odchrząknął jakby się też spłoszył. Również dostał rumieńce i wcale nie były efektem gorączki, przynajmniej nie teraz. Miał jednak nadzieję ,że Iise tego nie dostrzeże. 
-" A więc Iise co cię sprowadza tutaj o tej porze ?"- zapytał zakłopotany i odwrócił wzrok.
-" Kiedy byłeś nieprzytomny w w szkole.....Znaczy się...."-Płomień ponownie zagościł na policzkach Iise .Również odwracała wzrok. Jednak Yoshi już się uspokoił i spojrzał na Iise i złapał ją rękami za ramiona. W ten sposób powstrzymał jej drgawki i niespokojne gesty. Dziewczyna spojrzała szerokimi oczami na niego zaskoczona. Byli blisko siebie. Jednak kiedy ich oczy się spotkały Yoshi natychmiast się odsunął. Nie chciał zarazić Katsumi a po za tym po jej wzroku zrozumiał,że dziewczyna może źle to zinterpretować.
-"Iise ,rozumiem że dowiedziałaś się o zajściu w szkole prawda? Przyszłaś tu by pomóc Yoriko tak ? Stąd też koszyk w w twoich dłoniach ?- zapytał miłym głosem, lecz słabym i znużonym od zmęczenia. Zbita z tropu Iise dostrzegła ,że w zachowaniu Yoshiego nie ma niczego podejrzanego ani skorego do zbliżeń jak uprzedni gest. Trochę ją to zasmuciło. Jednak szybko odzyskała zdrowy rozsądek. Wiedziała jakie jest stanowisko Yoshiego co do niej ...Co do jej uczuć. Zdawała sobie sprawę,że on jest naprawdę dobrym chłopakiem...martwi się o wszystkich, A tamten gest ,który sprawił że czuła ,iż zaraz będzie  w stanie zrobić wszystko, że z radości oszaleje....Był tylko próbą uspokojenia jej..przerwania złego toku myślenia, złych interpretacji...powiedzmy sobie szczerze i dosadnie...ZŁUDZEŃ  Czuła że jej serce zaczyna bić w zwyczajnym tempie. Takim jakim powinno od początku. 
-"Zgadza się. Shin powiedział,że w razie czego mam "mieć na was oko". Yoriko jest jeszcze za młoda by zająć się tobą. Pomimo tego,że...."-Przerwała bo poczuła że zaczyna stąpać po cienkim lodzie, niebezpieczną drogą...,drogą która może doprowadzić ją do łez...
             Chłopak spojrzał na nią pytająco ,ale nadal darzył Iise dobrodusznym spojrzeniem.
-" Wybacz Hayashi... Po prostu stwierdziłam ,że jestem ci to winna za moje zachowanie..niewłaściwe zachowanie. I jeśli nie masz nic przeciwko...pozwól sobie pomóc" - Pokłoniła się przed nim gdy skończyła mówić.Skłamała z kwestią,że jej czyn jest zadość uczynieniem. Chciała tego bo go kocha. Nie czuła się winna za wcześniejsze postępowanie. Zranił ją...i miała prawo mu to okazywać. Jednak postanowiła pokazać mu ,że jest silna..że kroczy już inną ścieżką. Tą w której nie ma miejsce na jednostronną miłość do Yoshiego. 
            Yoshi posmutniał. Czuł ,że to do Iise nie podobne...a jej rany nie mogły się tak łatwo zagoić. Chyba,że się pomylił co do niej... Albo ją przekonał do przyjaźni ? Poczuł, że znowu zawinił. Nie powinien był tamtego dnia jej oznajmiać ,że chce przyjaźni. Było to egoistyczne ...Jednak docenił to co Katsumi teraz mu pokazała. Podszedł do niej i pogłaskał ją po głowie i odrzekł : "Dziękuję Katsumi, nie musisz mówić do mnie po nazwisku , przecież nadal możesz do mnie mówić Yoshi. Zacznijmy od nowa jako przyjaciele."- Skończył i mocno ją przytulił. Katsumi zadrgały wargi. A z oczu popłynęły strużki łez. Nie ze szczęścia a z cierpienia. Znowu ją podszedł... znowu okazuje słabość. Yoshi ty cholerny egoisto!!!
          Kiedy Yoshi się od niej odsunął od razu odwrócił się na pięcie plecami do dziewczyny. Wiedział ,że się popłakała a nie chciał tego widzieć...a raczej okazywać ,że wie iż się popłakała. Chciał by myślała ,iż on mysli że Iise jest silna. Wiedział ,że to kłamstwo i jest to w pewnym stopniu egoistyczne. Był też w pewnym momencie zły,że nazwał ją po imieniu i okazał tyle czułości. Bo wiedział,że to musiało zranić. Ale musiał znaleźć jakieś wyjście z sytuacji i przekonać Iise do przyjaźni...nawet jeśli to tak radykalne a nawet po części wzbudza nowe nadzieje. 
Iise zdążyła otrzeć łzy i ucieszyła się ,że Hayashi nie patrzy. Odesłała go do łóżka a sama przyrządziła mu herbatę z ziół i dała tabletki, które zwalczają gorączkę. potem dziewczyna udała się do pokoju Yoriko i położyła się na fotelu w jej pokoju. A Yoshi zasnął w swoim pokoju,
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
            Amaterasu nałożyła na głowę kaptur i kazała stanąć Nanace obok siebie. Gothka wyciągnęła przed siebie różę trzymając ją oburącz. Zamknęła oczy i zaczęła wypowiadać niezrozumiałe dla Onohary słowa. Dziewczyna spoglądając na Amaterasu ujrzała coś niesamowitego, anomalie, rzecz niemożliwą i nierealną. Róże oplatało światło w kolorze bieli, po czym przeobraziła się ona w same płatki róży. Zniknęła łodyga, liście i kolce. Płatki zaczęły wirować niczym w tańcu, jednak nie poruszały się w rytmie wiatru jaki towarzyszył im na cmentarzu. Płatki zaczęły oplatać swym tańcem ciała Amaterasu i Nanaki zamykając się w koło , obracały się wokół nich. Amaterasu otworzyła oczy,które zaczęły płonąć jakimś nieznanym ,tajemniczym blaskiem. Błyszczały w odcieni czerni niczym czarne szafiry. Nanaka była wystraszona i miała ochotę uciec. Gothka wydała jej się w tamtym momencie obca , nieobecna i nawiedzona mocą róży, która przybrała kształt samych płatków. Gdy dziewczyna zamknęła oczy by nie dać po sobie poznać ,że jest przerażona poczuła ,że coś się zmieniło. Przestała słyszeć powiew wiatru i odczuwać zimno śnieżnego puchu. 
            Otworzyła oczy nieśmiało ,ponieważ bała się, że to co ujrzy może być jeszcze bardziej niezrozumiałe, straszne i pozbawione logiki, która była źródłem odpowiedzi na wiele pytań od wieków w jej świecie. 
Jednak obraz jaki ujrzała po otworzeniu powiek trudno ubrać w słowa. Amaterasu znajdowała się obok Nanaki jednak wyglądała jakby lewitowała. Onohara spojrzała również na swoją sylwetkę. Dostrzegła ten sam efekt. Nie stała na ziemi ale też nie było nad nimi nieba by stwierdzić ,że posiadają zdolności lewitacji. Sama przestrzeń wyglądała niczym próżnia , alebo czarna dziura. Była tylko pusta ,ciemna, mroczna próżnia..... Od czasu do czasu po ściankach tej dziwnej powierzchni można było dostrzec ruch jakiejś tajemniczej, mgły, poświaty, która była jasna a zarazem przezroczysta. Onohara zastanawiała się jak to możliwe że posiada tutaj tlen i może oddychać. Po czym zganiła się w myślach ,że przecież NIE ŻYJE !!! Nie potrzebuje oddychać...Paradoksalnie jako niematerialna forma ,przecież potrafiła odczuwać wrażenia jak chłód, czy odczucia i emocje....
         Skończywszy swoje rozmyślania na temat środowiska zewnętrznego w jakim się rozważała, jak również analizę swojej "formy" w jakiej przyszło jej żyć od ostatnich kilku miesięcy , doszła do najmądrzejszego rozwiązania, czyli zapytać Amaterasu .
Spojrzała na nią pytająco i odrzekła: " Mogłabyś mi wyjaśnić gdzie się znajdujemy i gdzie się wybieramy?"-zapytała nieśmiało. 
Jej głos nie odbijał się echem . co w pierwszym momencie wydawało się dziwne. Przecież było tu cicho i pusto. Jednak po chwili odpowiedziała sobie sama na to pytanie..przecież tu nie ma nawet ścian , więc emisja głosu nie ma się od czego odbić...
Dziewczyna w czarnym kapturze była ledwo widoczna w miejscu ,w którym się znajdowały....Jednak czerwona róża i pojawiające się co jakiś czas na ściankach smużki bieli pomogły w dostrzeżeniu Amaterasu. 
         Gothka zdjęła kaptur i uśmiechnęła się przyjaźnie. 
-" Nanaka-chan , jesteśmy w tunelu między wymiarowym. Pomyśl o tym jak o korytarzu prowadzącym do różnych pomieszczeń w twoim domu...albo inaczej o ulicy ,która prowadzi do różnych miejscowości."
Nanaka była zszokowana,tym co usłyszała, jak również zaskoczyło ją to,że Amaterasu zwróciła się do niej w tak zdrobniały sposób. Jednak od razu porzuciła rozmyślania nad tym. Postanowiła,że przestanie tak dziwić się tym co widzi...Jako dusza , która opuściła ciało i spotkała, prawdopodobnie boginię niebios z mitologii nic nie powinno ją dziwić...po za tym wiedziała,że Amaterasu zabiera ją w podróż....Wszystko było tak nierealne ,że co raz bardziej przypominało Onaharze pokręcony sen...Niekończący się sen. 
-"Innymi słowy przez ten tunel będzie odbywać się nasza podróż ? "-zapytałam spoglądając na boginię.
-" W rzeczy samej, zawsze tą samą drogą. Jednak nie waż się ode mnie odchodzić , gdy się znajdujemy w tej czasoprzestrzeni..."-To ostatnie odrzekła z powagą.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
         Następnego dnia Yoshi został w domu tak jak nakazywało zwolnienie lekarskie od pielęgniarki. Mimo wolnego czasu od szkoły nie pozwolił sobie na ignorowanie jego obowiązków. Dzień zaczął od wspólnego śniadania z Yoriko i Katsumi.
     Od wczorajszej nocy zwracał się do niej po imieniu , ona do niego także. Bardzo to rozgniewało Yoriko, przez co dąsała się przy śniadaniu. Kiedy Iise coś do niej mówiła , ta odpowiadała rzeczowo i odwracała wzrok od niej. Z kolei do brata zwracała się bardzo uprzejmie i ciągle go przytulała. Wreszcie miała pozwolenie bo Yoshiemu spadła całkowicie wysoka temperatura. Postawa siostrzyczki Hayashiego bardzo zasmuciła Iise ....nie chciała by Yoriko się na nią o coś gniewała..myślała,że udało jej się z nią zaprzyjaźnić..Kiedy skończyli jeść *tamagoyaki wraz z *bento Iise poszła do domu by przebrać się do szkoły w mundurek. Yoriko pojechała do szkoły wraz z szoferem , który był zatrudniony do odwożenia dziewczynki do podstawówki przez pana Hayashiego. Yoshi został sam w domu. Postanowił sprawdzić szybko skrzynkę mailową. Zobaczył,że nie ma nowych zleceń od ojca co do biznesów, czy pracy. Bardzo mu ulżyło. Miał jednak wiadomość , będącą przypomnieniem ,którego nadawcą był jego ojciec. W linku pod tą wiadomością znajdowało się zdjęcie panienki Hattori Hikari wraz z rodziną, promujące bankiet u nich . Bankiet dotyczył interesów, ale w rzeczywistości miał na celu znalezienie potencjalnego partnera dla najstarszej córki Hikari. Yoshi westchnął zażenowany."Ach ten ojciec...."-powiedział na głos załamany i złapał się za głowę.
        Bankiet miał odbyć się w przyszłym tygodniu. Jak na złość wtedy nie było żadnych egzaminów. Kończyły się w dzień kiedy Yoshi zemdlał. Zatem chłopak nie miał wymówki by nie iść. Zawsze kiedy adresuje się list ,że jednak gość pojawi się na bankiecie można telefonicznie odmówić. Na to liczył Yoshi...chciał wybronić się egzaminami tydzień przed bankietem...Właśnie w tym czasie musiały zadzwonić i powiadomić,że go nie będzie...Niestety...nie miał wymówki. "Widać,że ojcu zależy, tak bardzo jak mnie nie..."-Rozmyślał na głos. Jednak chciał być szczery wobec ojca i go nie okłamywać. Smutno też robić problem i sprawiać przykrość i zawód państwu Hattori. Chłopak postanowił udać się na bankiet....Z niechęcią,ale jednak. Nikt nie powiedział,że Yoshi się jej spodoba a on tym bardziej nie szuka partnerki. "Nawet jeśli coś takiego się nie stanie...a szansa jest jak 1 do 1 000 000 ....przecież kandydatów do ręki panienki Hittori będzie mnóstwo...to i tak coś wymyślę..."-stwierdził Yoshi.
       Zamknął pocztę i wypił łyk kawy, którą zaparzył zaraz po pożegnaniu się  z Yoriko. Kiedy skończył pić kawę, włożył kubek do zmywarki, następnie założył swoje okulary i zaczął się uczyć przedmiotów, które poszły mu w jego odczuciu najsłabiej na egzaminach.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------       
      Katsumi pożegnała się na korytarzu z Nobuko ,ponieważ zostały tylko jakieś 3 minuty do dzwonka na lekcje. Przyjaciółki uśmiechnęły się do siebie i pomachały sobie wzajemnie na pożegnanie. Iise była dzisiaj nieobecna...po za tym, że starała się uśmiechać do wszystkich i nie dawać po sobie poznać ,że coś ją trapi. Naturalnie była to tylko nałożona maska na twarz, mająca na celu ukrycie jej trosk. Zakłopotanie i refleksyjny nastrój wywodziły się z wydarzeń, jakie miały miejsce w domu Yoshiego. Nie wiedziała czy ma się cieszyć, czy to tylko złudne nadzieję, które niebawem będą kolejnym cierniem w sercu, sprawiającym ból.
          Kiedy Nobuko zniknęła z pola widzenia Iise ta zamyślona odwróciła się napięcie. Nagle poczuła,że zderzyła się całym ciałem z impetem z drugą osobą. Uderzenie było tak silne ,że przewróciła się na ziemię. Wszystko trwało jakieś kilka sekund. Iise poczuła,że boli ją czoło i zaczęła przecierać ręką po czole. Spojrzała zagniewana na osobę, z którą się zderzyła.
-" Hej ty!!!....."-Warknęła bez namysłu z wrogim spojrzeniem.
-" Iise . cóż za wybuchowe przywitanie.."-zaśmiał się Shin . Natychmiast pomógł jej wstać.
Iise widząc kim był uczestnik "wybuchowego " przywitania, nie złościła się już tak bardzo. Wiedziała,że gdyby nie Shin nie wiedziałaby co się stało Yoshiemu, nie miała też pewności czy byłaby na tyle odważna by samej się zapytać....
-"Powinieneś uważać jak chodzisz....potem się dziwić,że nie masz dziewczyny...."-odrzekła czerwona jak burak i nadąsana. Odwróciła wzrok zawstydzona. Chciała się odgryźć chłopakowi za upokorzenie na korytarzu... On się nie przewrócił w przeciwieństwie do niej.
Shin po jej słowach zmarszczył czoło. Przybrał ton człowieka, który jest uczonym i się wymądrza, Ponadto złapał się za podbródek jedną ręką i spojrzał na nią wymownie.
-" Zaiste status związku Iise Katsumi również głosi ,że panienka singielką jest" -modulował specjalnie głos by zabrzmiało to jak oświadczenie w jakimś dokumencie ,którego spisane prawo zna każdy.
Iise zaczęła ściskać ręce w pięści i trzęsła się ze złości.
-" Koooooo-Taaaa-Raaaaa!!!!!! "- Zaczęła sylabicznie wołać jego imię w złości od cichego głosu po wrzask.
Shin spojrzał na nią ze smutkiem.
-"Wybacz Iise, przegiąłem. A tak na serio pogadamy po lekcji okey?"-Zapytał Shin mówiąc już normalnym tonem, a wzrok miał poważny i zatroskany.
         Nadszedł koniec zajęć. Shin czuł się głupio. Nie powinien był tak odzywać się do Iise...Wiedział,że takie słowa do dziewczyny są nie wskazane. Tym bardziej jeśli wiedział jak wygląda sprawa uczuciowa Iise. Kochała jego przyjaciela , który nie był nią zainteresowany. Darzył ją jedynie uczuciami ,jakimi darzy się przyjaciół. Nie chciał się łudzić,że Iise po takim jego występie, będzie chciała dziś jeszcze z nim rozmawiać.
        Jednak gdy wyszedł z sali dostrzegł blond włosy , które spięte były w długi kucyk. Wstążka w kolorze turkusowym powiewała w rytm przeciągu, jaki nastał przez uczniów wychodzących z sali. Dziewczyna opierała się o ścianę i stała koło drzwi sali, w której klasa Shina odbywała zajęcia z angielskiego.
Shinowi odjęło na moment mowę. Iise wyglądała na smutną, zamyśloną i taką delikatną. W jej wyrazie twarzy nie było tej wrogości i fałszywości jaką zwykle dostrzegał na co dzień. Fałszywość polegała na tym,że udawała tylko miłą dziewczynę dla wszystkich a w rzeczywistości była jędzą. A wrogość przejawiała się głównie wobec fanek Yoshiego. Katsumi jaką dostrzegał teraz Shin ,w ogóle nie przypominała Iise jaką znał. Kotara musiał przyznać ,że taka Iise przyprawia go o rumieńce i wygląda na prawdę uroczo.
       Patrzył na nią jeszcze przez moment w oszołomieniu i oczy Shina zrobiły się większe od podziwu.
Niestety nie trwało to długo. Iise zauważyła wreszcie Kotarę.
Dziewczyna zrobiła skwaszoną minę i zamachnęła się dłonią ,którą ułożyła pionowo by uderzyć chłopaka w głowę.
Jednak Shin powstrzymał atak i złapał ją za nadgarstek .
Kotara spojrzał na nią urażony.
-"Co ja jestem pies, którego się gani za złe sprawowanie?"- Zapytał zirytowany. Mówiąc te słowa przybliżył się do niej tak ,że ich nosy prawie się stykały. Sam nie wiedział czemu tak zareagował. Iise się wystraszyła. Chłopak natychmiast się odsunął.
          Kotara zaczerwieniony i zmieszany podrapał się palcem po policzku i zapytał:
-" Coś się stało między Yoshim a tobą ? Jesteś dzisiaj nieobecna. To nie tylko moja wina,że wpadliśmy na siebie. Powinnaś być bardziej uważna i zwracać uwagę na to gdzie się zatrzymujesz."
-" Ja stałam , ty we mnie uderzyłeś.....Iidota...nie widziałeś ,że tam ktoś stoi ?"- Odpowiedziała zmieszana chcąc jak najdłużej unikać tematu jaki chciał podjąć Shin.
-"Powiedziałem nie tylko moja wina...Nie ważne... chcę tylko wiedzieć jak się czuję Yoshi. Nie interesuje mnie co między wami zaszło..."-Odrzekł zirytowany na Iise.
Dziewczynę oblał rumieniec, poczuła że cała się spociła i znieruchomiała, serce zaczęło jej szybciej bić. Nie umknęło to uwadze Kotary.
-" Nie mów ,że w tą mroźną noc rozgrzałaś jego serce... A może... "-Chciał kontynuować i zrobić jej na złość ,ale przerwała mu.
-" My..my,..się ,,,przy...przytuliliśmy,,,nic więcej"-Odrzekła zmieszana i cała czerwona. Znowu trzęsła się gdy wypowiadała sylabicznie to zdanie.
Shin zrobił wielkie oczy.
-"O... czyli między wami już lepiej, bardzo się cieszę a jego stan ?"-zapytał ożywiony.
Miał ubaw z tego w jakim stanie widzi Katsumi. Dobrze jej tak za jej natarczywość względem Yoshiego -pomyślał.
-" Lepiej zeszła mu gorączka"-Odpowiedziała starając się uspokoić. Nie podobało jej się to,że powiedziała Shinowi zbędny element spotkania nocą. Nie zamierzała mówić nic więcej. Była zła na Shina za jego głupie słowa....Gdyby jej tak nie prowokował. Co za kretyn bez serca.
-" No cóz tylko tyle chciałem wiedzieć...Dobrze,że się nie całowaliście...mogłabyś zachorować..."-mówił te słowa z arogancją i przymrużył oczy. Obdarzył ją szelmowskim uśmiechem po czym wytknął język i odwrócił się do niej plecami.
-" Kotara idź do diabła"- odrzekła zirytowana cichszym głosem. Jej wzrok był skierowany ku ziemi.
Shin odwrócony do niej plecami , trzymał ręce w kieszeni a jego twarz wyrażała smutek. Westchnął. Zamknął oczy i oddalił się od niej.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
          Shin leżał w swoim pokoju i patrzył na sufit. Wisiały na nim gwiazdy w kolorze żółtym. Świeciły fluorescencyjnym blaskiem w ciemności. Właśnie była noc a światło w pokoju Shina było już zgaszone. Patrzył na te sztuczne gwiazdki i rozmyślał. Nie powinien tak dziś traktować Katsumi , jednak wiedział,że jej zachowanie względem Onohary jak i innych dziewczyn , które uważała za zagrożenie było karygodne. Takie przekomarzanie się z nią to niska cena za to co musiały czuć te dziewczyny. Tym bardziej biedna nowa uczennica , która nic nie zrobiła i doświadczyła wypadku.
         Nie rozumiał jak można tak daleko się posunąć dla uczuć ,jakie się żywi do drugiej osoby.
Nie chciał się mścić na Iise bo nie był żadnym narzędziem sprawiedliwości. Jednak chciał choć trochę jej dokuczyć. Nie potrafił nadal znaleźć odpowiedzi dlaczego tak dziś się do niej zbliżył...
Może czas sobie znaleźć dziewczynę po egzaminach ....zaśmiał się sam do siebie.
Jednak jedno wie na pewno.., na pewno to nie będzie Iise Katsumi. Skończywszy rozmyślania zamknął oczy i poszedł spać.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
        Amaterasu przystanęła. Nadal lewitowała , ale Nanaka odczuła diametralnie,że przestały się przemieszczać. Nagle Nanaka wydała cichy okrzyk bo zobaczyła,że przed nią i Gothką pojawił się jakiś portal . Nadal zlewał się z tłem ,ale było widać ,że odcienie bieli i światła tworzą kształt pewnego portalu. Onohara zwróciła uwagę,że Gothka się nie lęka... brnie dalej przed siebie. W głowie dziewczyny zabrzmiały słowa Amaterasu: "nie waż się ode mnie odchodzić". Stąd dziewczyna od razu udała się dalej za boginią .
         Przeszły przez portal. Dziewczyna myślała, że jak przez niego przejdą będzie nadal widziała korytarze tunelu. Jednak wraz z przejściem przez portal zabłysło oślepiające jasne światło. Nanaka nie mogła wytrzymać tego oszołamiającego światła. Zamknęła oczy. 
        Gdy je otworzyła ,ponownie usłyszała dźwięk ptaków jak w Jokohamie. A ponadto  ujrzała przed nią ludzki świat, świat rzeczywisty w jakim się urodziła i żyła. Znajdowały się w jakimś lesie ,w którym płynął strumień wody. Kolor bogatych w liście drzew , ich soczysta zieleń była kojąca. Zapach przyrody. lekkiego ozonu w powietrzu , przypominały Nanace dzieciństwo. Beztroskie i anielskie, sielskie ...Tak bardzo zapragnęła znowu żyć, tak bardzo tęskniła za mamą i Nobuo. Okolica wywarła na niej takie wrażenie i wzbudziła pożądanie życia, nostalgię w sercu,że z oczu zaczęły jej płynąć łzy. 
        Pogoda była słoneczna, lecz powietrze wilgotne . Amaterasu stała obok i patrzyła swoimi czarnymi oczami na okolicę z niepokojem . Niestety Nanaka tego zdawała się nie dostrzegać. W pewnym momencie zabrzmiał głos strzału , niczym z karabinu. 
Onohara upadła na ziemię i jedyne co widziała to znowu ciemność. Z jej oczu popłynęła ostatnia łza.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
        Nobuo wraz ze swoją mamą siedzieli w szpitalu przy Nanace. Airi Onohara czesała włosy córki, które były już długie do pasa dziewczyny , gdyż mama Nanaki wiedziała,że dziewczyna bardzo chciała zapuszczać włosy. Jedynie co miesiąc podcinała jej końcówki by zdrowo rosły.           Nobuo trzymał Nanakę za rękę. W pewnym momencie na noktowizorze pojawiła się długa prosta linia i zabrzmiał głośny, długi monotonny dźwięk....oznaczało to,że serce Nanaki przestało bić a ciało traci funkcje życiowe. Nobuo podskoczył ze strachu i z oczu zaczęły mu ciec łzy. 
            Airi upadła szczotka na ziemię , którą czesała włosy córki. Matka Nanaki natychmiast nacisnęła dzwonek sygnalizujący ,że natychmiast potrzebują lekarzy.


(Tak jakby kto pytał to szczotka i włos Nanaki w moim wykonaniu >o< wciąż się uczę rysować ^^)

Tom III
Koniec rozdziału 1

*Przypisy od autorki :

 tamagoyaki :

http://www.takeitizzy.pl/japonski-rolowany-omlet-tamagoyaki/

bento- opis czym jest bento znajdziecie w rozdziale 3 tomu I ale podam ponownie link tutaj :

http://users.pja.edu.pl/~s6630/gotowanie.html

2 komentarze:

Nanaka ♥ pisze...

Ohayo gozaimasu!
Kochani wybaczcie ,że nie ma nawet okładki tomu III ale zapewniam,że jest już prawie gotowa. Okładka tego tomu zostanie zrobiona tym razem przez kogoś innego niż ja ;) Ale inne okładki czy ilustracje będę robić tylko i wyłącznie ja ^^
Mam nadzieję ,że rozdział wam się spodoba i dostarczy czytelnikom dużo wrażeń ;)
Piszcie jak macie jakieś pytania czy wątpliwości , albo jeśli chcecie by jakiś bohater występował częściej w rozdziałach.Jestem otwarta na propozycje ;)
Kocham was, pozdrowionka :*

Nanaka ♥ pisze...

Kochani taka uwaga :)
Nie wiem czy wspominałam ,ale okładkę do 3 tomu robiła inna osoba co zresztą dostrzegliście po stylu kreski ;)
Jej prace znajdziecie tutaj :
http://szeliga-art.pl/
Nie martwcie się kolejne ilustracje robię tylko i wyłącznie ja ;p
Choć wiem ,że osoba której zleciłam okładkę jest na wyższym poziomie :D
Pozdrowionka dla was :*