Droga do raju
Wyścielona jest jasnymi
Płatkami śliwy
Masumi Kato (1726-1796)
Promienie marcowego słońca rozświetlały błękitne niebo. Płatki śniegu, które gościły na chodnikach w lutym stanowiły złudne i mgliste wspomnienie. Wraz z końcem zimy wszystkie organizmy budziły się do życia. Zakwitały pierwsze pąki kwiatów, ludzie stali się bardziej ochoczy do pracy i energiczni.
Trzecie klasy licealne z jeszcze większym zapałem przygotowywały się do egzaminów końcowych. Zostało coraz mniej czasu do podjęcia decyzji na jaki uniwersytet , czy też collage dany licealista się wybiera.
Yamashita Park tętniło życiem , pogoda wzmagała w ludziach entuzjazm , który łączył się z aktywnością fizyczną , czy chociażby krótkim spacerem.
Statki przybite były do brzegu jak co roku w okresie przed wiosennym kiedy rozkwitał wraz z cieplejszą porą roku transport drogą morską.
Yoshi Hayashi siedział na ławce w parku i trzymał w dłoniach podręcznik do języka angielskiego. Przedmiot ten nadal stanowił dla niego największe wyzwanie.
Oczy Yoshiego wydawały się być tak pochłonięte nauką języka,że zdawały się nie dostrzegać niczego po za książką leżącą w dłoniach chłopaka. Nagle powiew orzeźwiającej bryzy , dochodzącej z brzegu , na którym przycumowane były statki, sprawił że kartka od książki Yoshiego przewróciła mu się w przeciwną stronę a włosy powiewające na wietrze przysłoniły jego wzrok. Chcąc chwycić dłonią uciekające kosmyki włosów, które przeszkadzały w nauce upuścił niechcący książkę na ziemię. Zirytowany, schylił się by podnieść podręcznik , lecz dostrzegł że ktoś mu właśnie ją podał.
Przed chłopakiem stanął Nobuo Onohara. Oczy Yoshiego zmieniły wyraz na pełen smutku i skruchy.
Nobuo podał mu książkę. Wzrok chłopca był nie uchwytny. Spoglądał gdzieś w bok, to dynamicznie przerzucał wzrok z jednego boku na drugi, to w górę, w dół, by za wszelką cenę uniknąć wzroku Hayashiego.
-" Powodzenia w nauce, uważaj byś przez ten wiatr nie stracił i głowy..."- Odrzekł Nobuo smutnym głosem, który miał bardziej zabrzmieć jak kąśliwa i zabawna uwaga. Chłopiec trzymał ręce w kieszeni i smutno się zaśmiał.
-" Kiedy wychodzicie znowu z Yoriko ?"- Zapytał Yoshi ciepłym tonem. Chciał w jakiś sposób przerwać napiętą i niekomfortową atmosferę-" Słyszałem ,że dziś po zajęciach wybieracie się na naleśniki."
Nobuo zaczerwienił się delikatnie a jego wyraz twarzy przypominał dąsanie się. Jednak widać było kryjącą się za tym krępacje.
Yoshi uśmiechnął się radośnie.
-"Cieszę się,że razem spędzacie czas, nie ma się co wstydzić"- Odrzekł Yoshi. Starał się rozweselić Nobuo.
-"Odwiedzisz dziś nas ? "- Zapytał Nobuo , choć słychać było w jego głosie dozę zwątpienia.
Po chwili uniósł ręce w geście obronnym i odparł-" Głupie pytanie... masz przecież lada dzień egzaminy "
Yoshi jednak nic nie odparł, jego rysy twarzy posmutniały, ponownie zawiał wiatr , jednak tym razem lekko kołysząc włosy obojga na wietrze. Hayashi nie odpowiedział nic. Ciszę przerwał Nobuo , który się pożegnał i odrzekł,że musi już iść na zajęcia.
Chłopak pozostał ponownie sam , spojrzał na niebo a jego wyraz twarzy był nadal przepełniony bólem.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy nastał wieczór Yoshi siedział w salonie. Wokół fotela, na którym siedział leżała sterta książek od rozmaitych przedmiotów. Poczuł,że zaczyna doskwierać mu ból głowy i powinien zrobić sobie przerwę. Wstawił wodę na herbatę. Postanowił zajrzeć do skrzynki pocztowej w laptopie, który leżał obok jego siedliska do nauki, na stole. Zobaczył,że ma mnóstwo wiadomości od klientów ojca. Mimo,że głowa rodu Hayashi uprzedził wszystkich by na obecny okres czasu kierowano się bezpośrednio do niego a nie jego syna jak uprzednio, klienci utożsamiali syna Hayashiego z bezpośrednim i szybkim odzewem, rozwiązaniem spraw jakie pragnęli uzyskać w szybkim czasie.
Chłopak uznał to za utrapienie jednak z poczucia obowiązku, czuł że powinien odpisać chociaż informacje zwrotną by klienci skierowali propozycje pomocy do jego ojca.
Nagle ujrzał wśród wielu wiadomości w sprawie biznesu, mail od Hattori Hikari.
Westchnął zażenowany. Zastanawiał się kiedy ta bogata dziedziczka się od niego odczepi.
Jednak ku jego zaskoczeniu w mailu znajdował się załącznik i krótka informacja o treści :
" Pozdrowienia ze słonecznej Hiszpanii :* Powodzenia w egzaminach. Może kiedyś się jeszcze spotkamy" Yoshi skrzywił się na samą myśl. Miał dość ciągłych spotkać z córką Hattorich. Ostatnio widzieli się w ciągu 4 miesięcy 5 razy. Każdy raz był wymuszony , sztywny i sprowadzał, się do formalnych pogawędek. Spotkania odbywały się w kręgielniach, restauracjach jedno nawet na urodzinowej imprezie przyjaciółki Hikari. Yoshi w tamtym momencie przybył z dziewczyną jako osoba towarzysząca- chłopak,ale nie doszły...
Wszyscy goście tak się właśnie do niego odnosili...jakby był chłopakiem Hikari , choć to temat tabu. O dziwo nie wywarło to na Yoshim wrażenia i nie był tym faktem zdziwiony .Jednak na samą myśl czuł zniesmaczenie. Nie widział nic w Hikari po za kokietką o wyrachowanych , nieczystych zamiarach uwiedzenia go. Rozumiał,że jej zależało na znalezieniu partnera i popularnego chłopaka, który będzie spełniał również oczekiwania jej ojca, związane z byciem synem, bogatego przedsiębiorcy. Wiedział,że był idealnym wybrankiem i spełniał 2 kryteria. Jednak poprzysiągł sobie sprzeciwienie się woli ojca, głównie w aspekcie aranżacji małżeństwa. Obiecał sobie być lojalnym swoim zasadom.
Zatem nie chciał w najbliższym czasie wychodzić za mąż. A wybranka będzie kobietą , o której zdecyduje on sam a nie ojciec czy jakiś potencjalny klient ojca !
Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia związane z relacjami i spotkaniami Hayashiego i Hikari ten mail był dość nie typowy, czego dowodem była zawarta w nim oszczędna treść. Zwłaszcza zdanie : "Może kiedyś się jeszcze spotkamy"
Yoshi otworzył załącznik, który zawierał zdjęcie. Owa fotografia przedstawiała Hikari, która stała na wzgórzach skalistych i tętniących zielenią. W tle widać było piękną, błękitną taflę wody i sklepienie nieba. Oświetlona promieniami słońca i ubrana skąpo dziewczyna stała na zdjęciu przytulona do jakiegoś , nieznanego Yoshiemu chłopaka o ciemnej karnacji i blond, lokowanych włosach i niebieskich oczach. Hikari całowała w policzek chłopaka. Yoshi przyznał,że zdjęcie bardzo kontrowersyjne, nie dość że dziewczyna była skąpo ubrana to jeszcze całowała chłopaka, z którym pozowała , o którym on nie ma zielonego pojęcia. Domyślił się ,że zdjęcie to zrobiono celowo by wzbudzić w nim zazdrość i poczucie walki o Hikari. Bądź ma ono mu udowodnić ,że dziewczyna miała dość biernej postawy Yoshiego względem niej i nie zamierza na niego czekać wiecznie, gdyż jest obrotna , bowiem jest popularna a zarazem stanowi marzenie i obiekt erotycznego nie jednego mężczyzny. Na szczęście Yoshi nie był cały czas zainteresowany Hikari a widok tego zdjęcia wręcz sprawił,że Hayashi poczuł ulgę.
Miał dość natrętnych maili i spotkań na siłę.
Przynajmniej trochę poprawił mu się humor. Po za tym życzył szczęścia Hikari. Miał nadzieję, że ten mężczyzna ją uszczęśliwi o ile tylko nie był modelem , który miał wzbudzić zazdrość .
A jeśli sprawa stanowi zwykłą prowokacje, to tym bardziej liczył na to,że dziewczyna ułoży sobie życie z kimś innym. Odpisał równie krótko na maila : " Życzę udanych wakacji panienko Hikari, Pozdrawiam !"
---------------------------------------------------------------------------------------------
Od kiedy Shin zauroczył się w Katsumi nie mógł przestać o niej myśleć. Było to natrętnym, niechcianym uczuciem aczkolwiek strasznie intensywnym.
Jednak Shin potrafił świetnie wykorzystać status przyjaciela Katsumi Iise i dzięki temu widywał się z nią co weekend, gdyż wynajdywał co chwila jakieś wymówki. Jeśli nie nauka , to wyjście za free na jedzenie za koszt Shina i pogadanie o problemach. Po za tym Shin stał się kumplem do wysłuchiwania niespełnionych uczuć Iise do Yoshiego.
Dzisiejszego dnia umówili się w domu Kotary na wspólną naukę matematyki, gdyż Iise była świetna z tego przedmiotu i podobnie jak Yoshi miała problem z angielskim , który był specjalnością Shina .
Spotkania pod osłoną wymówek , wystarczyły w pełni Shinowi do zapełnienia pustki w sercu i zaspokojenia potrzeby spędzania czasu z Iise. Choć wszyscy w szkole zdążyli zwrócić uwagę na to,że ta para za dużo ostatnio spędza czasu razem, Katsumi nie widziała w tym nic złego. Wykorzystywała Shina do wygłaszania swoich żali.
Paradoksalnie Iise nie zwróciła uwagi,że tylko bardziej oddala się od Yoshiego. Jednak znała uczucia i stosunek Hayashiego do niej. Stąd nie chciała nic z tym robić .
W pokoju Shina oboje siedzieli na dywanie przy stoliku ze stosem zeszytów i podręczników od angielskiego i matematyki. Na stole leżały pocky i herbaty na złotej tacy.
Mama Shina zapukała do drzwi pokoju chłopaka. Shin wstał i je otworzył. Mama chłopaka uśmiechała się szeroko do nich , oczy jej mieniły się i spoglądały na syna porozumiewawczo . Shin westchnął patrząc na mamę, która przyniosła kanapki na talerzu dla obojga. Wyszedł na chwilę ze swoją mamą z pokoju i powiedział Iise ,że zaraz wraca.
-" Mamo przestań się tak ekscytować. "- Chłopak odrzekł z zażenowaniem w głosie.
-"Shin-chan przecież spotykacie się już od trzech miesięcy. Dlaczego miałabym to ignorować i nie okazywać radości na wizytę Katsumi-chan w naszym domu? To dobrze,że się razem dogadujecie, czy to możliwe ,że wy jesteście ...."- Kotara nie pozwolił skończyć swojej mamie zdania.
-" Mówiłem,że tylko się przyjaźnimy. Nie chce byś się tak przy niej ekscytowała i traktowała ją jak moją dziewczynę"- Ostatni wyraz odrzekł zaczerwieniony a oczy zwrócił w przeciwną stronę , nie patrzył matce w oczy.
Pani Kotara posmutniała a zarazem widziała,że syn się czerwieni więc nie jest ona mu obojętna. Przeprosiła jednak i obiecała już więcej się nie mieszać w ich relacje.
Chłopak podziękował mamie i wrócił do Katsumi.
-" Jeny ! Co tak długo Shin ? Ile można kazać na siebie czekać ? Możemy już zaczynać ? Mam wieczorem fryzjera. "-Odrzekła znudzona i zirytowana, spoglądała na paznokcie.
Chłopak westchnął i zakomunikował,że już zaczynają. Po takiej wypowiedzi Iise , zawsze szlak go trafiał! Irytował się na myśl jakie płytkie zachowania przejawia ta dziewczyna , jaka jest pusta. Co tak na prawdę on w niej widzi ? Czyżby tylko wygląd ? Musiał przyznać ,że bardzo go podniecała i nie raz fantazjował o Iise w kategoriach erotycznych. Nie mniej jednak zawsze chciał dziewczynę wartościową a nie myślącą jedynie o swoim wyglądzie i przejmującą się tylko swoją osobą.
Tym bardziej drażniła go potrzeba przebywania z kimś takim jak Iise. Myślał ,że to Yoshi irracjonalnie się zachowywał względem Onohary gdy była w szpitalu, jak również na rozpoczęciu roku szkolnego.... Za nim... za nim stało się to co się nie odstanie. Bowiem dawna Onohara nie wróci...dawnej Onohary Nanaki już nie ma....
Postanowił dziś wieczorem porozmawiać o tym z przyjacielem.
Myśli te tak go zajęły ,że nim się obejrzał Iise ponownie zdążyła się na niego zirytować , gdyż tłumaczyła mu geometrię a on jej nie słuchał. Dziewczyna wściekła się na Shina i ujęła w dłonie jego twarz, przybliżając się do niego.
-" Shin , czy ty mnie słuchasz ?!"- Krzyknęła do chłopaka a ich twarz dzieliły pojedyncze centymetry. Chłopak po chwili się otrząsnął i dostrzegł przepiękne oczy Katsumi na przeciwko swoich a jej pomalowane , pachnące usta malinami zaczęły przyjemnie pobudzać jego zmysły węchu. To zbliżenie zaczęło wywoływać w Shinie bardzo silne emocje i odczucia. Miał ochotę się na nią rzucić , obezwładnić ją i zacząć muskać ją ustami po ciele. Jednak natychmiast się uspokoił , choć na jego twarzy zagościła purpura. Złapał swoimi rękami nadgarstki Iise i popchnął ją delikatnie na ścianę , trzymając ją bezbronną i zdziwioną jego reakcją. Dziewczyna , zdając sobie sprawę,że jej ruchy są skrępowane a Shin nie zamierza się od niej odsunąć , wywołał w niej także panikę. Nagle poczuła męski , przyjemny , słodki zapach włosów Shina i jego wody kolońskiej. Uzmysłowiła sobie,że Shin potrafi być męski i przystojny, całkiem silny. Boże on jest przecież facetem !! Co on wyprawia ?! Niech mnie wypuści!- Cisnęły jej się krępujące myśli w głowie.
- Shin odrzekł wreszcie- " Słucham cię, przepraszam Katsumi, nie zbliżaj się tak do mnie.."- Odrzekł cichym tonem , który zaczął się wydawać dziewczynie zmysłowym. Jego głos był cichy, słowa wolno wypowiedziane, chłopak zaczął się wydawać Katsumi seksowny. Chłopak nie mógł kontrolować głosu , czuł się odurzony przez bliskość Iise .Dziewczyna zamknęła oczy i przechyliła głowę w bok , przerażona , czując że drętwieją jej ręce a jej ciało zrobiło się miękkie jak wata. Chłopak puścił po woli jej nadgarstki siedząc okrakiem przy Iise, która siedziała ze złączonymi nogami , między nogami Kotary. Dziewczyna poczuła się zawstydzona a zarazem podniecona. Nie mogła zrozumieć jak może czuć podniecenie do kogoś innego niż Yoshi Hayashi. Zwłaszcza czemu przy Kotarze? Przecież to przerośnięty, zarozumiały idiota! Jednak czuła,że przy jeszcze jednym takim zdarzeniu mogłaby stracić kontrolę, mogłaby się zatracić. Zasmakować czegoś nowego. Zwłaszcza,że czuła się taka samotna i zraniona. Poczuła,że Shin zaczyna ją kręcić w tak nieznany i dziwny sposób....
Musiała się jednak uspokoić. Zaczęła obserwować Shina. Chłopak wstał z ziemi i podszedł do okna , które otworzył. Zrobiło się już ciemno. Podrapał się po głowie zdenerwowany i spłoszony. Po chwili podtrzymywał się obiema rękami o parapet i spoglądał na niego .
Katsumi zdała sobie sprawę ,że nie tylko ona musi się czuć zmieszana w tej sytuacji.
-" Myślę ,że na dziś koniec, zbieraj się odprowadzę cię do domu"- odrzekł Shin , nie patrząc na nią , odwrócony tyłem do niej , ze zwieszoną głową w dół.
Iise poczuła,że faktycznie jest już późno i powinna się zbierać do domu. Wstała właśnie z miejsca jednak lekko zakręciło jej się w głowie. Nieudolnie położyła nogę przed nogę , usiłując zrobić krok do przodu i nagle poczuła,że spada na ziemię.
Shin usłyszał jak straciła równowagę i natychmiast rzucił się by ją złapać w locie.
Złapał ją , przechylony do przodu ku niej , spoglądał w jej oczy zmartwiony i przerażony. Po chwili ujrzał zaczerwienioną twarz Iise, która czuła się skrępowana i zmieszana. Natychmiast odwrócił wzrok , bo miał wyrzuty sumienia, myślał że to jego wina ,że Iise nie chce nawet na niego spojrzeć i uważa go za zboczeńca. Jednak Katsumi ujęła jego twarz w dłonie. Chłopak spojrzał na nią zmieszany, zaczerwieniony a zarazem krył się w jego oczach płomień. Iise wiedziała co to za płomień. Poczuła,że właśnie w jej oczach , w tym momencie gości ten sam płomień , ale także w każdym zakamarku jej ciała. Bez wahania połączyła swoje wargi z jego wargami.
Usłyszeli,że na podjeździe oddala się samochód rodziców Shina. Zdaje się ,że właśnie wyjeżdżali do sklepu a dom został opuszczony. Jednak wraz z nie kończącymi się pocałunkami , co raz to bardziej namiętnymi i gorętszymi , w ruch weszły dłonie, którymi zaczęli się wzajemnie obejmować, dotykać swoich ciał , sunąć dłońmi po ciele pod ubraniami. Wtem ich erotyczny taniec po pokoju zakończył się na łóżku. Już mieli zdejmować ubrania kiedy Shin przerwał pocałunki i pieszczenie dłonią , miękkiej , nagiej piersi Iise, którą wyjął z biustonosza.
Iise już chwyciła za zamek u spodni chłopaka.
Nagle gdy przestała czuć ciepłe , miękkie dłonie pieszczące jej ciało, otworzyła oczy i spojrzała na Kotarę ze zmieszaniem w oczach.
-"Przepraszam...Nie powinienem. Wykorzystałem fakt,że nie zakazałaś mi iść o krok dalej....Jednak to nie w porządku. przepraszam. "-Odrzekł ze smutkiem i wstydem w głosie Shin. A zarazem był sam na siebie zły, biorąc pod uwagę ,że każdy jego zakamarek ciała pragnął Iise i czuł frustrację. Nie chciał przerywać. Jednak czuł,że coś jest nie tak. Katsumi musiała być zdesperowana, musiał wiedzieć co nią kieruje, to nie było w jej stylu. Nie chciał jej zranić , czuł że to nie jest odpowiedni moment.
Katsumi po jego wypowiedzi poczuła,że jej ciało również go pragnie, czuła że jest wilgotna i sfrustrowana. Jej wargom brakowało ciepła i wilgoci warg Shina, brakowało jej ciału , jego miękkiego i ciepłego dotyku. Zapachu gorącego i słodkiego karku chłopaka. Jednak uzmysłowiła sobie,że nie wie dlaczego... Nie wie co ona wyprawia ? Przecież nie czuje tego do Shina... To tylko jej przyjaciel, który ją irytuje i drażni , bo jest arogantem , który się wymądrza i wypowiada kiepskie, kąśliwe uwagi pod jej adresem. Przecież jest już późno... za godzinę ona ma fryzjera. Co ona tu jeszcze robi.
Jakże krępująca cisza i ciemność gościły w pokoju Shina.
Wreszcie chłopak wstał z łóżka i stanął przed drzwiami. Miał je właśnie otworzyć jednak Iise odrzekła-" Zapomnijmy o tym, nie wiem co we mnie wstąpiło. Przepraszam Shin. Jesteśmy przyjaciółmi i niech tak zostanie"
Słowa te wywierciły dziurę w sercu Shina. Poczuł się strasznie zraniony i skrzywdzony. Ból był nie wyobrażalny. Jednak po chwili nacisnął na klamkę od drzwi i wyszedł. Katsumi wstała pospiesznie za nim i po chwili szła tuż za jego plecami.
Ubrali się i udali się do wyjścia. Katsumi została odprowadzona na dworzec. Pożegnała się z Shinem. Miała mu pokiwać jak zawsze jednak czuła w sercu również ból. Wiedziała,ze coś się stało. Coś dziwnego... pocałowała odruchowo Shina w policzek. Chłopak zdziwił się niezmiernie jednak oddalił sie od niej natychmiast. Dziewczyna nie rozumiała uczucia bólu i żalu w sercu. Czyżby żałowała ,że doszło między nią a Shinem do takiego zbliżenia, czy też czuła, że odkryła kogoś bardzo ważnego dla niej, kto tak na prawdę cały czas był obok.
Rozmyślała o tym cały czas jadąc do domu.
Shin pomyślał jedynie,że to był błąd. Przez niego Iise stała się ogłupiała i nie wie jak ma się zachować. Z drugiej strony wiedział jedno. Teraz to już na pewno się nie odkocha....
----------------------------------------------------------------------------------------
Yoshi postanowił jednak wybrać się do rodziny Onohara , ponieważ siedział sam w domu i notorycznie uczył się na egzaminy. Jego siostra spędzała miło czas z Onoharą Nobuo więc on postanowił odwiedzić samotną kobietę.
Na niebie świeciły już gwiazdy i pogoda zrobiła się chłodniejsza.
Po drodze wstąpił do sklepu po taiyaki z czerwoną fasolą bo wiedział,że ktoś kto mieszka od nie dawna z matką Nobuo je ubóstwia.
Grzecznie zapukał do drzwi.
W domu panował zapach owsianki. Airi Onohara uśmiechnęła się pogodnie na widok Yoshiego. Widać było w jej oczach poczucie ulgi.
-"Miło cię widzieć Yoshi-chan, zapraszam. Właśnie przygotowujemy owsiankę. Skusisz się ?"- Odrzekła rozpromieniona kobieta. Widać było ,że jej stan zdrowia nie jest najlepszy. Jej skóra była blada jak ściana a pod oczami gościły worki , które wskazywały na to,że pani Onohara nie sypia po nocach i jest przepracowana.
-" Dobry wieczór! Chętnie skosztuję. Mam tu coś..."-Odrzekł uprzejmie i podał pani Airi papierową torebeczkę.
Na widok taiyaki Airi Onohara jeszcze bardziej się rozpromieniła.
Początkowo usiedli w kuchni . gdyż pani Onohara dopatrywała owsianki by nie przypaliła się w garnku i by wyszła znakomita. Podczas przygotowywania dania pani Airi poczęstowała Yoshiego pocky, które rano przyniósł Nobuo i nie wziął ze sobą na randkę z Yoriko , ponieważ zapomniał.
Yoshi zaśmiał się na tę wieść.
Nagle usłyszał dźwięki dochodzące z sąsiedniego pokoju. Był to dziewczęcy głos, który próbował wypowiadać w rytm piosenki alfabet japoński- hiraganę.
Pani Airi zakręciła się łza w oku. Yoshi spojrzał porozumiewawczo na gospodynię domu . Kobieta przytaknęła głową ,że pozwala się oddalić chłopakowi.
Yoshi wszedł do pokoiku, w którym było strasznie duszno. Znajdowały się w nim małe mebelki. Pokój składał się na małe biurko , jedną szafę , regał , na którym stały fotografie, świeczki i książki oraz biurko , nad którym wisiała półka z jeszcze większą ilością książek. Fotografie przedstawiały Onoharę Nanakę w gimnazjum, która stała w mundurku szkolnym przed budynkiem gimnazjum i obok niej stał Nobuo. Inna fotografia przedstawiała Nobuo, Nanake i ich mamę.
Na biurku leżały książki , które czytają dzieci z przedszkola uczące się mówić podstawowe potrzeby, uczucia i komunikaty. A także masa książek z alfabetem, cyframi i nazwami zwierząt, rzeczy.
Yoshi usiadł na foteliku, który stał obok łóżka , na którym leżała Nanaka Onohara. Dziewczyna miała krótkie ścięte włosy, pojedyncze kosmyki włosów z przodu miała spięte wstążką w warkoczyk.
Dziewczyna była drobna i miała smutny wyraz twarzy. Wyglądała na zmartwioną i nie co się wystraszyła gdy zobaczyła Yoshiego. Jednak gdy ten podał jej torebeczkę z tayiaki , od razu obdarzyła go uśmiechem.
-" Cześć Nanaka"- Odrzekł Yoshi uprzejmie.
-" Cz...-eś....-ć......mi.-ło.....cię.....poz-na..-ć"-Odrzekła Nanaka z trudem akcentując sylaba po sylabie. Wynikało to z faktu,że po śpiączce musiała uczyć sie mówić na nowo.
-" To taiyaki z fasolą wiem,że je lubisz. Znamy się jestem Yoshi, jestem pewien, że wkrótce sobie o mnie przypomnisz Nanako. Wszyscy czekają w szkole aż do nas wrócisz. Jak tylko lepiej się poczujesz i wrócisz do zdrowia , odwiedź nas dobrze ? "- Głos Yoshiego był smutny. Miał nadzieję,że dziewczyna już go będzie w stanie rozpoznać od początku tego miesiąca już go znała, zwłaszcza,że był jedną z pierwszych osób którą zobaczyła po przebudzeniu.
-" Dzię..-kuję Yo.,-shi."-odrzekła i uśmiechnęła się szeroko.
Po chwili przyszła pani Airi z kuchni. Zaczęła karmić Nanakę jak małe dziecko. Jeszcze dziewczyna miała problem z połykaniem potrawy i brudziła się jedzeniem jak niemowle.
Yoshi nie chciał zawstydzać obu kobiet więc skupił wzrok na jakimś innym punkcie w pokoju Nanaki.
Dziewczyna była zirytowana swoim sposobem mowy jak i jedzenia. Wiedziała od mamy jak i brata,że była w śpiączce, ze miała wypadek, że kiedyś umiała mówić i jeść, sama się ubierać, myć. Była zła ,że nie pamięta imienia chłopaka , który teraz ją odwiedził i wiedział że lubi taiyaki z fasolą. Chciała jak najszybciej wrócić do normy więc uczyła się codziennie alfabetu i nauczyła się podstawowych komunikatów. Niestety nadal nie mogła samodzielnie chodzić , czesać się, ubierać , jeść , myc się. Musiała ją we wszystkim wyręczać mama . A na dodatek musiała cały czas leżeć w łóżku bo nikt nie miał czasu się nią zająć inaczej. Nikt nie miał czasu z nią nigdzie wyjść. Wiedziała ,że mama zarywa noce by iść do pracy a w dzień się nią opiekować. Była zła na siebie.
Chciała zabrać mamie łyżeczkę ,ale nie potrafiła i mama stawiała opór. Ponadto wstydziła się przy Yoshim ,że się pobrudzi więc przestała się sprzeciwiać.
-" Widać postępy ? Jak sobie radzicie ?"- Zapytal Yoshi panią Airi.
Nanaka skończyła jeść owsiankę i spojrzała ze smutkiem na Yoshiego i mamę . Wiedziała o co pyta Yoshi i wstydziła się tego co zaraz odpowie jej mama. Sama wiedziała,że marne robi postępy i przecież wiedziała jaki ciężar stanowi dla najbliższych.
Airi uśmiechnęła się delikatnie a jej wzrok był przygaszony jakby miała przed oczami trudy całego dnia i najcięższe wspomnienia z całego życia.
-"Nanaka bardzo się stara. Codziennie szlifuje alfabet. Umie już większość nazw zwierząt, rzeczy i podstawowe komunikaty. Najgorzej idzie pisanie. Mowa trwa długo,ale wypowiedzieć się umie. Jak na początek miesiąca to bardzo dużo. Lekarze i tak diagnozowali ,że jej dalsze szanse przeżycia są złudne. Sam fakt przebudzenia po krwotoku wewnętrznym w trakcie półrocznej śpiączki to cud. " Oczywiście im krótszy czas śpiączki tym szybsza regeneracja mózgu, wspomnień , funkcji życiowych człowieka. Stąd Nanaka ma dużo szczęścia. W ciągu dwóch lat powinna być w stanie wrócić do normy sprzed września. Jednak lekarze nic nie mogą gwarantować. W każdej chwili jej zdrowie może się pogorszyć. A powrót do stanu sprzed wypadku może się wydłużyć do nieznanej liczby lat. Wszystko zależy od jej woli życia. Choć specjaliści zapewniają ,że woli życia jej nie brak, skoro taki przypadek wrócił do życia. "-Głos Airi był zmęczony i brzmiał w nim smutek i doza płaczu.
Nanaka odrzekła zirytowana
-" Nie ma-rtw się maa-moo poo-sta-raaa-m się "
Yoshi spojrzał na Nanakę zszokowany. Nie zdawał sobie sprawy,że ona ich rozumie.
Pani Airi zaszlochała i przytuliła córkę mocno, po czym wybiegła z pokoju i udała się po husteczki.
Yoshi spojrzał na drzwi, które zamknęły się za panią Airi ze smutkiem.
Po czym spojrzał na Nanakę. Zobaczył ,że jej oczy są mokre od łez i ściska delikatnie ręce w piąstki.
Yoshiego oczy zabłysły. Pogłaskał po głowie Onoharę.
Dziewczyna się speszyła . W pierwszej chwili myślała ,że chłopak się z niej śmieje. Że jest w jego wieku a jest niepełnosprawna i trzeba ją karmić .
Jednak nagle jej nastawienie sie zmieniło bo chłopak wyszeptał jej do ucha :
-" Bardzo dobrze Nanaka-chan. Jesteś zdeterminowana i starasz się dla wszystkich tak trzymaj. Pamiętaj ,że możesz liczyć na moją pomoc."-Jego głos był zdeterminowany i zmysłowy. Pieścił jej ucho. Po chwili chłopak pocałował ją w czoło.
Dziewczyna zaczerwieniła się i spojrzała zmieszana na Yoshiego.
-"Ki-m dla mni-e był-eś ? "- jej oczy zabłysły i patrzyła na niego zaintrygowana
-" Ważniejsze kim dla ciebie będę . A zapewniam cię ,że będę cię kochać do końca"-odrzekł Yoshi ciepłym głosem i złapał ją za rękę.
Dziewczyna nie mogła odwrócić wzroku od jego hipnotyzujących oczu. Po chwili poczuła,że zaczynają jej się układać wszystkie puzzle i elementy zagadki, kim był Hayashi Yoshi, jaki wypadek miała i że ostatnią rzecz jaką pamięta to mnóstwo krwi i szpitalna sala, w której stało dużo ludzi nad nią , którzy byli zapłakani i krzyczeli patrząc na nią jak na jakiegoś ducha. Już teraz wiedziała wszystko.
-" Haya-shi Yosh-i.... Cze-go ty...ode-mnie....chce-sz?"- Jej głos brzmiał lepiej jakby mowa sprawiała jej sto razy mniejszą trudność. Nanaka Onohara przypominała w tym momencie tą samą osobę, która wtedy przyglądała mu się na rozpoczęciu roku szkolnego. Czyżby sobie o nim przypomniała? Yoshi był jeszcze bardziej zaintrygowany. Jednak nie wiedział co ma odpowiedzieć .
-" Sam chciałbym wiedzieć"- Odrzekł speszony chłopak i patrzył uważnie na nią z lekką podejrzliwością.
-" Cze-mu.....mia-łam.....wypa-dek ?- zapytała zirytowana. W jej oczach było widać żar poczucia krzywdy. Chciała wiedzieć czy Hayashi Yoshi wie co się stało , dlaczego miała uszkodzony rower.
Yoshi skostniał jakby właśnie zamienił się w bryłę lodu. W sercu poczuł ból, jakby jakiś sęp ćwiartował je na kawałki.
Teraz wiedział, że Nanaka musiała sobie przypomnieć o wszystkim.
-" Myślę,że powinniśmy porozmawiać o tym kiedy indziej Nanako. Powinnaś odpocząć"- odrzekł chłopak uprzejmie, aczkolwiek ton brzmiał jakby Yoshi nie znosił sprzeciwu.
-" Nie okłamie-sz mnie ty wie-sz !"- odrzekła Nanaka z mocą. Jej głowa zawirowała jak od jakiegoś odurzającego płynu. Poczuła ,że boli ją głowa i nie mogła przez to się skupić i opadła bezwładnie głową na poduszkę. Jej powieki zrobiły się coraz cięższe i ostatnie co ujrzała to wychodzący Yoshi z jej pokoju. Nagle zaczęły przed oczami wirować jej jakieś dziwne obrazy. Zobaczyła ciemną pelerynę, różę, usłyszała tajemniczy dziecięcy uśmiech, ujrzała blondynkę w kitce splecioną wstążką, klasę pełną licealistów, statek i dużo wody, poczuła ,że się dusi i zaczęła ciężko kasłać. Natychmiast jednak się ocknęła. Po chwili zobaczyła,że widzi znowu swój pokoik , w którym panuje półmrok. Jednak nie było w nim już ani jej matki ani Yoshiego.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Koniec rozdziału 7 i tomu III
Koniec cz. I - Watashi wa saigomade anata o aishimasu.
Druga część wkrótce!
niedziela, 31 stycznia 2016
poniedziałek, 21 grudnia 2015
----"Miłość nie uchroni cię od przeznaczenia" - Rozdział specjalny ---
Nastał *brzask. Wały szarych, ponurych chmur, które zwiastowały kolejny mroźny, zimowy dzień zostały przebite na wskroś, przez oszałamiająco piękne światło. Promienie mieniły się kolorami krwistej czerwieni i gorącej pomarańczy, która przywodziła na myśl gorące, ciepłe dni , przepełnione życiem i radością.
Amaterasu podziwiała ten widok z gór, które przykrywał gruby, puszysty dywan śniegu. Bogini niebios podziwiała piękno natury w zadumie. Zdała sobie sprawę,że dzisiejszy brzask różni się od wczorajszego tym,że zwiastuje wyjątkowo ważne święto dla większości ludzi. Mianowicie istotny, wspaniały obrzęd jakim było Boże Narodzenie. Dzień ten był tak istotny i cenny dla tych, którzy wierzyli w obrzędy religijne ,charakterystyczne dla chrześcijan.
Bowiem to właśnie dziś świętowano narodziny syna bóstwa, tak wielbionego i ukochanego przez wszystkich, którzy zwą się dziećmi bożymi.
Na ustach Amaterasu zagościł uśmiech i szacunek.
Postanowiła dzisiejszego dnia odwiedzić różne wymiary i poczuć magię świąt razem z innymi.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Poranek w Japonii był senny i smutny .Promienie porannego słońca były stłumione przez liczne, ciemne chmury, które potęgowały klimat sennych, depresyjnych dni ,jakie ostatnimi czasy nastały. Nawet odbijająca się biel puchu na miejskich chodnikach , nie cieszyła już mieszkańców, ani nie napełniała ich radością. Dotychczas zimowe dni budziły uśmiech na twarzach Japończyków. Dzieci po zajęciach w szkole wybierały się na wspólne spacery i zabawy w śniegu... Ponadto zawsze każdy cieszył się z świąt bożego narodzenia. Co prawda to święto w Japonii było w pełni, świętem komercyjnym , nie był to obrzęd ważny dla mieszkańców tego kraju, nie był on powiązany z ich religią. Święto wywodzące się z regionów zachodnich , budziło jednak entuzjazm i radość w sercach społeczności. Niestety tegoroczne święta były "pozbawione" energii życiowej i radości.
Katsumi Iise wstała tego ranka spocona i nie wyspana. Wręcz wystraszona....
Śnił jej się Yoshi , który odrzuca prezent od niej w Boże narodzenie i odchodzi do jakiejś innej dziewczyny. Ponadto w jej śnie Hayashi był dla niej oschły..nie liczył się z tym,że zrani jej uczucia. Cała sytuacja wyglądała następująco..:
Iise przyrządziła Yoshiemu ciasteczka , które upiekła i udekorowała od serca. Ponadto kupiła mu sweter koloru żółtego... Stwierdziła ,że Yoshiemu pasuje ten kolor, po za tym ogólnie przyjęta jest zasada,że " Każdemu atrakcyjnemu człowiekowi we wszystkim do twarzy". Kiedy umówiła się z nim o północy w mieście, przy choince w centrum miasta , Yoshi nie dość,że się spóźnił... to jeszcze wziąwszy prezent...wyrzucił go na oczach Katsumi do kosza....
Uśmiechnął się przy tym posępnie i odrzekł,że nie chce od niej prezentów a to co zrobił , to akt jego uczuć do niej... Zatem- " Wyrzuca do kosza jej uczucia do niego i ma je gdzieś, są dla niego niczym bezużyteczne i bezwartościowe śmieci...
Iise tak się starała na to spotkanie... ubrała czerwoną sukienkę i związała polokowane włosy , czerwoną kokardą , z której zwisały białe śnieżynki jak u czapki Świętego Mikołaja...
Serce biło jej bardzo szybko ze stresu i wrażeń... Czy mu się spodoba prezent ? Jak zareaguje ? Czy ja mu się spodobam ? -Gonitwa myśli nie miała końca...Całe napięcie i radość...podniecenie...oczekiwanie...zostało zniszczone i pozostawione bez wątpliwości w ułamku kilku sekund... Jednak zachowanie Hayashiego było bezkompromisowo , bezczelne, chamskie i pokazało brak jakiej kolwiek kultury osobistej i wyznawania wartości wyższych..
Katsumi nie mogła uwierzyć w to ,ze takie coś mogłoby się stać na prawdę...Yoshi Hayashi nie jest mężczyzną zdolnym do takich czynów... Znany jest w szkole jako najpopularniejszy , najprzystojniejszy i najżyczliwszy chłopak..W dodatku jest singlem... jedynie spaceruje z jednym takim chłopakiem, który w odczuciu Iise jest przeciętny i niczym się nie wyrózniajacy...Nie rozumiała co Yoshi widzi w tym chłopaku i czemu się z nim przyjaźni...Jak się nazywał? A Koooo-rata? nie... Ko..Ko..Ko...-ta.. a już sobie przypomniała Kotara chyba na imię miał Kotara Shin? Cóż wiedziała to tylko dlatego,że w zeszłym roku jej przyjaciółka Nobuko była zakochana w Kotara Shinie..
W każdym razie jej sen skończył się na tym,że Yoshi po wyrzuceniu do śmietnika prezentu od Iise wraz z jej uczuciami odszedł od niej...odwrócił się do niej plecami i odszedł bez słowa... Dziewczyna została sama...zwrócona w stronę choinki i bulwaru , który mimo że był pełny ludzi , w rzeczywistości wydawał się dziewczynie zupełnie pusty... ponury i napełniający smutkiem , goryczą i żalem... W około słychać było tylko piosenkę w wersji Japońskiej "Jingle Bells!"....światełka od lampek choinkowych stały się rozmazane od jej gorzkich łez... I wtedy się raptownie i nagle obudziła..
Co za masakryczny poranek - stwierdziła , biorąc prysznic w łazience i uderzając rękami swoje policzki by zapomnieć o tym koszmarze.
Tak na prawdę ciasteczka własnej roboty dla Yoshiego miała już przygotowane od wczoraj. Miały kształt gwiazdek i ozdobione były kolorowym lukrem , w którym wtopione były kolorowe perełki do zjedzenia. Dziś po zajęciach szkolnych pozostało jej kupić Yoshiemu jakiś prezent dodatkowo...Następnie spotka się z Hayashim wieczorem. Umówiła się z nim przed choinką w centrum. Niestety miejsce spotkania budziło w niej jeszcze większy lęk niż wcześniej, co było spowodowane koszmarem sennym, którego scenerią było przecież identyczne miejsce....
Katsumi jednak nie wierzyła w przesądy o proroczych snach i złych znakach, omenach...
Wierzyła w to,że w te święta wyzna Hayashiemu swoje uczucia i albo zostaną przyjęte albo odrzucone... Ryzyko było wysokie biorąc pod uwagę ,że Yoshi nie znał Iise , jedynie chodzili razem do tej samej szkoły podstawowej i co prawda klasy...Jednak ta dwójka nigdy nie była w bliższych stosunkach. Iise zawsze trzymała się na uboczu, podziwiała Hayashiego z daleka. Stąd znał ją jedynie jako koleżankę z podstawówki, która była utalentowana muzycznie. Nie przyjaźnili się i chłopak nigdy nie był świadomy uczuć Katsumi wobec niego. Nawet jeśli co roku uczęszczali do tej samej szkoły i klasy. Oczywiście to był czysty przypadek...Katsumi nigdy nie wybierała szkoły ze względu na Hayashiego. Po prostu oboje byli utalentowanymi uczniami i otrzymywali promocje do dobrych szkół i klas. Jednak Iise nie była tak popularna wśród rówieśników. Przyjaźniła się jedynie z Nobuko i pojedynczymi osobami.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Nanaka Onohara stała na szkolnym holu i wpatrywała się w padający śnieg przez okno. Czekała na koleżankę , która chciała od niej pożyczyć notatki. Nanaka czuła się zmęczona na samą myśl o dzisiejszym dniu. Po szkole czekała ją praca dorywcza w restauracji. Była kelnerką , która nosiła na tacy posiłki dla gości i zbierała zamówienia. Do tej restauracji przychodziło dużo nastolatków jak i osób dorosłych. Serwowali masę dań obiadowych jak i deserów. Dziś było Boże Narodzenie stąd wypłata za dzisiejszy dzień była o wiele większa... Mimo,że matka prosiła dziewczynę by ta dziś nie pracowała, Nanaka uparła się że mimo obowiązków szkolnych i świąt dziś pójdzie do pracy. W domu było ciężko gdyż ojciec Nanaki był chorowity i nie mógł podejmować się prac fizycznych , jedynie dorabiał marne grosze jako księgowy. Zarabiał małe pieniądze ponieważ była to praca nielegalna, jej ojciec nie miał wykształcenia, mimo dobrze wykonywanego zawodu stąd zlecenia były rzadkie. Tak zajmował się domem i gotował obiady. Za to jej matka pracowała w restauracji na stałe jako kucharka i w zasadzie ona utrzymywała rodzinę. Z racji tego,że matka Onohary pracowała w takim zawodzie dziewczyna mogła podjąć się pracy na stanowisku kelnerki.
Życie osobiste Nanaki skupiało się zatem głównie na pracy i nauce, choć jej stopnie były przeciętne. Nie miała żadnych przyjaciółek jedynie rozmawiała od czasu do czasu z dziewczynami, z którymi mogła zacząć dyskusję na jakiś konkretny temat. Po za tym słynęła z tego ,że jest zawsze w szkole na każdych zajęciach, w związku z czym dziewczyny wykorzystywały ją . Jednak Onoharze zupełnie to nie przeszkadzało. Lubiła być sama i w wolnym czasie czytać książki.
Kiedy patrzyła tak na płatki śniegu i ich piękne wzory nie zwróciła uwagi,że pewien chłopak się na nią patrzy. Brązowo włosy i zielonooki , wysoki chłopak spojrzał na nią zmieszanym wzrokiem . Trzymał w ręce puszkę napoju i odszedł w stroję grupki osób. Wśród tej grupy stał Hayashi Yoshi.
Grupa osób składała się z samych chłopców.
Otoczyli Yoshiego i z uśmiechami na twarzy, oparci jeden o drugiego przyglądali się Hayashiemu, który najwyraźniej miał udzielić im w tamtej chwili odpowiedzi na jakieś pytanie. Zielonooki chłopak nie wiedział niestety jakiej treści było to pytanie. Spojrzał swoim sceptycznym wzrokiem na niebieskie oczy Hayashiego i wyczekiwał dalszego obrotu zdarzeń. Jednak niebieskooki przystojniak zaśmiał się szczerze i odpowiedział jedynie : " To tajemnica." W gronie chłopców zabrzmiał ton rozczarowania. Odeszli więc od Yoshiego i zostawili go samego wraz z brązowowłosym chłopakiem.
-" Chyba nawet nie wiem czy chce pytać...."- odrzekł zażenowany zielonooki chłopak. Jego wzrok wyglądał na znudzony. Wziął łyk napoju z puszki.
-" Pytanie jak najbardziej adekwatne a zarazem intrygujące jak na ten dzień... "-odpowiedział Yoshi , który podrapał się bezradnie po głowie. Poprawił swój krawat drugą ręką i wziął głęboki oddech , po czym zrobił wydech. Był on bardzo wymowny i wskazywał na to, że nie było mu łatwo przejść przez minioną sytuację.
-" A ty Shin ? "- zapytał Yoshi pragnąc by uwaga przestała skupiać się na jego osobie.
Shin zgromił go spojrzeniem. Chłopak po chwili zrozumiał reakcję przyjaciela, ponieważ spostrzegł ludzi nieopodal nich ,którzy tylko sprawiają pozory osób nie zainteresowanych ich rozmową.
W związku z zaistniałą sytuacją oddalili się od holu i poszli w stronę schodów prowadzących na dach.
Shin natychmiast zrobił się mniej zdystansowany i przybrał postawę bardziej swobodną.
-" Odbyć z tobą prywatną rozmowę w szkole to nie lada wyczyn panie casanova..."-odrzekł z rozbawieniem w głosie i poirytowaniem.
Yoshi uśmiechnął się zawadiacko i oparł się o ścianę.
-" Zakładam,że nie trzeba być casanovą by odważyć się na podarowanie dziewczynie upominku w Boże Narodzenie czyż nie ?"- zapytał Yoshi patrząc przyjacielowi w oczy z troską.
Shin się zawstydził , jego policzki oblał rumieniec. Jednak wytrzymał spojrzenie Hayashiego. Po czym nadąsał się.
-" Nie wiem czy jest sens ... skoro dana osoba może cię kompletnie nie kojarzyć...Zresztą niektórzy mogą uznać to za żart albo nieporozumienie..."- odrzekł Shin zawstydzony.
-"Jeśli cię to pocieszy .. -westchnął Yoshi i oparty w dalszym ciągu o ścianę , zawiesił jedną rękę na drugą , która symbolizowała postawę obronną ,dokończył- "..Ja też podaruję dziś prezent dziewczynie, która mnie nie zna"- zaczerwienił się jak jego przyjaciel a wzrok"utkwił" w podłodze.
-" Yoshi , przepraszam że to powiem,ale nie ma w tej szkole dziewczyny która by cię nie znała...a co dopiero nie wzdychała na twój widok...no może po za jedną... "- odpowiedź Kotary brzmiała na zrezygnowaną .
Kiedy Shin powiedział ostatnią część zdania wyłapał na twarzy przyjaciela grymas większego zawstydzenia.
-".....Nie może być...To właśnie jej...Onohara Nanaka ? Serio Yoshi... "-odrzekł zaskoczony.
-" Nie umiem tego wytłumaczyć...ale jak mijam ją w obojętnie jakim miejscu nie mogę skupić wzroku w miejscu innym niż to, w którym ona się znajduje, nie potrafię nie skupić na niej ,choć przelotnie... chwili uwagi, gdy jest w pobliżu.."- jego głos wydawał się być rozmarzony a zarazem pełen pasji.
-" Stary...najzwyczajniej w świecie się zauroczyłeś. Akurat w dziewczynie, która chyba jako jedyna w szkole ma *"wylane" na twoją obecność i istnienie...Zwłaszcza ,że jesteś *'bożyszczem " w szkole...tym bardziej pewnie cię to w niej pociąga..."- Ton Kotary brzmiał pewnie, niczym wyrażanie uniwersalnych prawd życiowych o kontaktach międzyludzkich i związkach zachodzących między nimi.
-"Też tak na początku myślałem...analizowałem to tak dogłębnie,że zacząłem zwracać uwagę na inne osoby, które nie wykazują zainteresowania Hayashim Yoshim w szkole...Możesz uznać to za jakąś obsesję Shin...ale nie dawało mi to spokoju...Widzisz nie mam zamiaru szukać dziewczyny a tym bardziej obdarzać jakiej kolwiek miłością...Teraz i to będąc z rodziny Hayashi'ch, gdzie los jak i narzeczeństwo są ci narzucane...Dlatego musiałem mieć pewność... Są inni tak jak Onohara, którzy nie wykazują zainteresowania mną...co bardzo mnie cieszy. Jednak to własnie ona przykuwa moją uwagę...Nie wiem jak inaczej to nazwać...Nie chciałem tego a jednak stało się..."- Jego głos przepełniony był smutkiem i brzmiał poważnie. Yoshi nie miał zamiaru nikomu łamać serca, biorąc pod uwagę jego dziedzictwo i spuściznę po rodzinie Hayashi. Nie wspominając już o fascynacji innych kobiet względem niego... Tych serc także nie chciał zranić...
Shin postanowił rozluźnić atmosferę a przynajmniej pomóc przyjacielowi zapomnieć o smutnych obowiązkach .
-"Wiesz...ja zamierzam dać prezent Iise Katsumi..."- Ciszę przerwał nieśmiały głos Shina.
Yoshi otworzył szeroko oczy jakby obudził się z jakiegoś transu.
Zdał sobie sprawę ,że jedną z dziewczyn która ofiarowała mu list tydzień temu a propo dzisiejszych świąt była właśnie Iise...
Pamiętał ją jak przez mgłę..Bardziej kojarzył jej głos, który był chwalony przez wszystkich nauczycieli z jakimi przyszło im razem się uczyć. Sam musiał przyznać ,że głos Iise to była sztuka i coś pięknego. Nie wiedział jak ma zareagować na oświadczenie przyjaciela. Stwierdził jednak,że nie powie mu ,iż z nią się widzi... ba nie chciał ranić przyjaciela zwłaszcza,że wiedział iż on pragnie dać jej prezent. Stąd postanowił,że na spotkanie przyjdzie i powie Iise prawdę o swoich uczuciach a także ją przeprosi. Liczył na to,że dziewczyna spotka się z jego przyjacielem a nie nim...
Ponadto miał skrytą nadzieję,że Onohara wstawi się w miejscu spotkania, które to on napisał jej w liściku tydzień temu i wrzucił jej go do szafki. Co do innych liścików dziewczyn jakie otrzymał Hayashi odmówił natychmiastowo lecz grzecznie.
Na spotkanie z Iise chciał iść ponieważ wiedział,że to jego koleżanka , z którą spędził wiele lat nauki. Szanował ją i dlatego chciał się wstawić a nie odmówić natychmiastowo. Zresztą nie sądził,że będzie tak usilnie chciał spotkać się z Onoharą. Uważał fascynację jej osobom za chwilową... Nie wiedział jednak,że aż tak się pomylił.
W odpowiedzi na wyznanie Shina poklepał go po ramieniu i życzył powodzenia.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Iise wybrała się po zajęciach do centrum handlowego. Salony sklepów przyozdobione były w najrozmaitsze światełka o kolorach tęczy, wystawy zdobiły liczne łańcuchy i bombki. Nie zabrakło choinki przy wejściu głównym do centrum handlowego. Przyglądająca się tym ozdobom Iise pokładała wielkie nadzieje w dzisiejszym wieczorze. Wierzyła w to,że Yoshi ją dobrze mimo wszystko kojarzy i pamięta z zajęć szkolnych. Wystarczająco entuzjastycznym znakiem dla dziewczyny było przyjecie zaproszenia a nie natychmiastowa odmowa. Dziewczyna przyłapała w ukryciu , przez przypadek nie jedną dziewczynę z Yoshim na dziedzińcu, gdzie podsłuchała,że chłopak odmawia spotkania w Boże Narodzenie. Nie wyjaśnił jednak ani razu czy ma inną wybrankę , a może woli chłopców?! Nie bądź głupia !- zganiła się w myślach Iise. Zwiedziła wiele salonów z męską odzieżą , czy też salony papiernicze , z ozdobami..Nie miała kompletnie koncepcji...co podarować Hayashiemu na święta..Nie znała go tak do końca. Wiedziała tylko tyle,że go podziwia, szanuje jako człowieka sukcesu w młodym wieku i wzorowego ucznia. Kochała Yoshiego za to,że jest takim dżentelmenem, jest uprzejmy, pomocny,szarmancki. Słowem ideał.
Stwierdziła,że najbezpieczniejszą opcją będzie kupno jakiegoś ubrania...Jednak natychmiast zrezygnowała ze spodni... oczywistym jest,że ten element garderoby ciężej dobrać pod względem rozmiaru..gustu.... postanowiła kupić mu szal ...jednak uświadomiła sobie,że chłopak ma ich wiele na każdą okazję... Ostatecznie zawiesiła wzrok na swetrze, który wisiał na manekinie, który znajdował się na wystawie. Manekin ubrany był w żółty sweter , który był gładki bez żadnych wzorów i * dekolt był wycięty w "serek". Przykuł jej uwagę , ponieważ był łudząco podobny do tego w jej koszmarze sennym...
Początkowo dziewczyna zaczęła żywo kręcić głową na prawo i lewo gdyż chciała jak najszybciej wyrzucić te myśli ze swojej podświadomości....Ostatecznie przyjrzała się manekinowi uważnie i ze spokojem. Stwierdziła,że kupi właśnie ten sweter, ponieważ nie wierzy w prorocze sny a to ubranie bardzo dobrze będzie wyglądało na Yoshim...
Po skończonych zakupach i jak domniemywała Iise udanych... pozostało tylko wrócić do domu i przygotować się na wielki wieczór!
----------------------------------------------------------------------------------------------
Nanaka zapomniała kompletnie o liście od Yoshiego. Wychodząc ze szkoły włożyła ręce do kieszeni płaszcza , gdyż nie zakładała rękawic, nie miała ochoty wyjmować ich z torby a do pracy od szkoły nie miała daleko. Nagle poczuła wilgotny papier w dłoniach. Stanęła na podwórku szkolnym przed bramą szkoły i ujęła w dłonie znalezisko.
Przeczytała a jej oczy zrobiły się szerokie . Zdziwiła się niezmiernie i zdała sobie sprawę,że kompletnie o tym zapomniała. Hayashiego nie znała zbyt dobrze bo rok szkolny zaczęła w tym liceum dopiero od września a mieli grudzień. W dodatku nie uczęszczała z nim do jednej klasy. Jednak przypomniała sobie tematy plotek jej koleżanek...Był nim właśnie ten chłopak.
Stwierdziła,że nie ładnie jest nie wstawić się na spotkanie...zwłaszcza,ze nie odmówiła mu uprzednio, zapomniała o tym..Na szczęście pracę kończyła wystarczająco szybko by przyjść na miejsce spotkania. Gdyby bezpośrednio po pracy się tam udała nie spóźniłaby się...Problem polegał jednak na tym,że nie miała nic dla tej osoby w ramach świątecznego pomysłu. Ostatecznie postanowiła zrobić w przerwie od pracy kartkę dla Hayashiego.
Gdy Nanaka stała tak na podwórzu a płatki śniegu spadły jej na włosy , twarz dziewczyny oblał rumieniec , gdyż jej skóra nie tolerowała już zimnego powietrza. Trzeba jednak przyznać ,że wyglądała przeuroczo. Płatki śniegu świeciły się niczym diamenty w jej włosach. Widok ten kontemplował Hayashi, który spoglądał na nią przechodząc obok. Ku jego zaskoczeniu Onohara spojrzała się nagle w jego stronę , gdyż usłyszała obok siebie kroki. Chłopak był zaskoczony nagłym spojrzeniem Onohary a także jej wzrok go onieśmielił .Owa reakcja zaskoczyła go samego. Ostatecznie udało mu się ukryć ten niezręczny,ale jakże podniecający jego osobę aspekt ,w związku z czym w odpowiedzi na jej zaciekawione spojrzenie, wysłał jej przyjazny uśmiech i pokiwał jej entuzjastycznie ręką .
Onohara zaskoczona , uświadomiła sobie,że ten uśmiech ją poruszył. Poczuła nieznane i niezrozumiałe ciepło na sercu, dotarło do niej ,że ten uśmiech jest przepiękny. Z opóźnieniem i niezręczną a jakże onieśmieloną miną pokiwała mu również w odpowiedzi i delikatnie się uśmiechnęła.
Na rozstaju dróg przed bramą rozeszli się.
Widzący to z okna Shin złapał się za głowę a w jego myślach przebiegło tylko jedno słowo-" idiota".
------------------------------------------------------------------------------------
Amaterasu zwiedziła już wiele wymiarów. W jednym z nich ludzie świętowali Boże Narodzenie przy stole wigilijnym. gdzie cała rodzina uprzednio dzieląc się *opłatkiem i wymieniając się życzeniami i uprzejmościami , kosztuje potraw świątecznych, będących nagrodą za *post i mało obfite posiłki na czas *adwentu . Inni śpiewali świąteczne piosenki , szukali pierwszej gwiazdy na niebie. Nie zabrakło też radości przy rozpakowywaniu świątecznych prezentów...Tak gdy przybyła do innych krain panował smutek, samotność, brak zrozumienia drugiego człowieka, zmartwienia związane z pogonią za zapewnienie podstawowych środków do życia.
Bogini wiedziała,że święta nie zwalniają z cierpienia i codziennych bolączek..
-------------------------------------------------------------------------------------
Shin postanowił po zajęciach wybrać się na obiad do restauracji, gdyż w szkole nie jadł zbyt obfitego śniadania a w domu wiedział,że nie ma co liczyć na obiad , czy na członków rodziny....
Rodzina Shina spędzała wieczór w innym mieście z dziadkami Kotary. Chłopak również miał jechać, jednak odmówił na rzecz spotkania z Iise . Miał nadzieję,że dziewczyna się wstawi... Zwłaszcza,że nie miał pewności, czy jego wiadomość dotarła, ponieważ kazał swojej koleżance włożyć liścik do szafki Katsumi. Poprosił ją o to gdyż nie mógł zrobić tego osobiście , ponieważ jego koleżanka chodziła do klasy z Iise a on nie miał ostatnimi czasy , wolnej chwili by to zrobić, gdyż goniły go terminy spotkań w radzie uczniowskiej. Każdą wolną chwilę musiał spędzać na spotkaniach a nocą biec na ostatni pociąg do domu, z kolei za dnia było tam zbyt wiele osób w tym sama Iise...
Wobec tego chłopak liczył się z faktem,ze Katsumi nie wie o ich spotkaniu. Miał jednak nadzieję,że uda mu się ją znaleźć z kimś innym bądź samą w centrum miasta. To popularne miejsce na podarunki w Boże Narodzenie.
Restauracja do której zaszedł była ulokowana blisko szkoły, dzięki czemu nie musiał długo głodować. Chociaż jak spojrzał na ilość klientów zaczął wątpić w to czy dziś otrzyma jakiś posiłek....
Już miał wychodzić gdy nagle zobaczył wolne miejsce , cały wolny stolik, dzięki czemu zmienił swoją decyzję i postanowił zostać już w tej restauracji. Usiadł na krzesełku i wziął w dłonie kartę menu. Po chwili postanowił zamówić "gyuniku itame"-wołowinę z warzywami. Po około pięciu minutach przybyła kelnerka.
-"Szanowny kliencie , czy mogę już odnotować zamówienie ?"- Shin usłyszał delikatny, kobiecy głos, który brzmiał na lekko zmęczony.
Spojrzał na dziewczynę i myślał,że ma w tym momencie halucynacje...Przed nim stała Onohara Nanaka w uniformie pracownika restauracji. Wybałuszył oczy po czym natychmiast doprowadził się do porządku i podał zamówienie. Chłopak stwierdził,że Nanaka wygląda całkiem nieźle w stroju, składającym się na :spódnicę średniej długości, bluzkę z krótkim rękawem, która przykryta jest fartuchem, zachowanej w tonacji czarno-białej.
Przyznał,że Hayashi by teraz dostał szału,że Shin to widział a on nie...
Jednak odrzucił te myśli na bok , zjadł wołowinę , otrzymał od Nanaki paragon i zapłacił jej . Wyszedł prędko i udał się do domu by zaraz wyjść na spotkanie z Katsumi.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Iise ubrana w granatowy płaszcz , ubrała koszulę , na nią sweter , pod spód spódnicę w kolorze czerni. Na nogach miała grube rajstopy z norweskim wzorem . Włosy polokowała , rozpuściła a kosmyki włosów przy uszach , związała w warkocze, które umocniła granatowymi wstążkami, związanymi w kokardki.
Stała pod choinką w centrum miasta , praktycznie na środku bulwaru. Zostało 10 minut do północy. Dziewczyna zakładała ,że Yoshi przyjdzie na czas wiec jeszcze trochę będzie musiała poczekać samotnie. Jednak ku jej zdziwieniu chłopak przyszedł po chwili , był przed czasem jak ona. Z jednej strony się ucieszyła, mimo że była zestresowana , serce miała w gardle, przyszła specjalnie szybciej by się uspokoić... to jednak uznała,że mu zależy skoro jest też przed czasem...to znaczy że nie mógł się doczekać i chciał się spotkać tak jak ona...
Jednak poczuła,że coś jest nie tak skoro chłopak nie ma ze sobą żadnej małej paczuszki...
Może nie powinnam być taka zachłanna ? -Zganiła się w myślach przerażona i zestresowana Iise.
Hayashi był ubrany w czarny płaszcz, który miał rozpięty, stąd było widać ,że ma na sobie białą koszulę , czarny sweter i spodnie w kolorze bordowym, które były w kratkę i pasowały do jego krawatu o takim samym wzorze i kolorze. Wyglądał olśniewająco i był bardzo przystojny. Jego włosy mieniły się w różnych odcieniach czerni od światełek choinkowych , które ich otaczały. Błękitne oczy, które iskrzyły w świetle ozdób zdradzały,że chłopak wygląda na zmartwionego. Iise poczuła,że spływa jej łza po policzku. Napięta atmosfera i mimika twarzy Yoshiego zwiastowały najgorsze. Jednak dziewczyna mimo uczucia cierpienia , fali niepokoju która już sugerowała,że dziewczyna zostanie odrzucona , nie przeszkodziła Iise w pięknym, delikatnym a jakże spokojnym uśmiechu.
Chłopak zbliżył się do Iise, która stała nieruchomo, choć w środku drżała ze strachu.
-" Witaj Iise Katsumi . Dziękuję bardzo za zaproszenie. To wspaniałe spotkać się z utalentowaną śpiewaczką po za obrębem szkoły."- Głos Yoshiego brzmiał uprzejmie lecz mimo wyćwiczonego , stoicyzmu i perfekcji w wystąpieniach młodego Hayashiego wyczuć można było dozę nadmiernej wręcz uprzejmości, która miała zbagatelizować przykry komunikat, który zaraz miał wygłosić. Iise potrafiła odróżnić kiedy jej ukochany gra, kiedy mówi coś perfekcyjnie, a kiedy ukrywa nieumiejętnie uczucia właśnie pod przykrywką perswazji. Teraz był właśnie moment perswazji, która miała załagodzić ból jaki zamierzał jej sprawić.
-"Witaj Hayashi Yoshi, dziękuję ze przybyłeś. Zaprosiłam cię tutaj by wyznać ......"-nie skończyła gdyż chłopak dostrzegł kapiące łzy na odśnieżonym bulwarze, na którym stali. Wiedział co ona usiłuje ukryć , stąd natychmiast jej przerwał. Nie chciał by dalej cierpiała i sam nie chciał pogłębiać zadawanych jej ran w tym momencie. Właśnie takiej sceny się obawiał u tych wszystkich dziewczyn , którym odmówił. Nie rozumiał czemu nie odmówił biednej Iise natychmiast. Oszczędził by jej tylu starań i wiary, nadziei , nie cierpiała by tyle.. Liczył na miły wieczór z dziewczyną bo uznał,że tak na prawdę z nikim nie zamierza spędzić świąt ? Cóż za absurd- zgromił się za to w myślach. Stwierdził w tym momencie,ze gardzi sobą za tą nadmierną uprzejmość względem innych. Nie chciał nikogo ranić a paradoksalnie właśnie tego dokonał. Poczuł się jak oszust i chłopak bawiący się uczuciami innych , jak łamacz serc. Kiedy nastała chwila ciszy bo Hayashi jej przerwał , ukłonił się nisko przed Iise. Dziewczyna ucichła , załkała w głębi serca, popłynęła jej większa struga łez i uchyliła usta , gdyż była w lekkim szoku.
-" Przepraszam Iise , najmocniej przepraszam,ale nie mogę przyjąć od ciebie świątecznego prezentu i twojego wyznania. Dziękuję za poświęcony mi czas i zainteresowanie moją osobą, za twoje szczere uczucia.Jestem bardzo wdzięczny, jednak nie mogę tego przyjąć, ponieważ jestem zainteresowany inną..."- Całą wypowiedź wygłosił pozostając w pozycji ukłonu.
Dziewczyna zamknęła oczy i odrzekła- " Rozumiem, dziękuję że przyszedłeś"- odrzekła ze smutkiem w głosie.
Kiedy otworzyła oczy dostrzegła tylko plecy Yoshiego , które oddalały się od niej z każdą chwilą. Patrzył zapłakana na niego tak długo aż całkiem zniknął z jej pola widzenia. Właśnie w tym momencie zabrzmiał zegar i wybiła północ.
Iise poczuła lodowaty chłód na plecach i ramionach. To była fala samotności, smutku i poczucie osamotnienia, które uderzyły w nią niczym grom z jasnego nieba. Było prawie identycznie jak w jej koszmarze...
Dziewczyna stała tak chwilę przed choinką i spoglądała na jej piękno. Stwierdziła,że od tego dnia nienawidzi zimy i świąt. Po chwili ruszyła chwiejnym krokiem przed siebie w stronę domu a prezent dla Yoshiego wzięła ze sobą.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Shin przybiegł do centrum miasta prosto z pociągu. Owym pociągiem uprzednio pojechał przed budynek liceum, gdzie miał się spotkać z Iise. Niestety stojąc od godziny uzmysłowił sobie,że Iise nie dostała jego listu. Pobiegł stamtąd natychmiast na pociąg , który jechał właśnie do centrum. Chłopak stwierdził,że jeśli jest już tak źle od początku i nawet w centrum jej nie znajdzie to znaczy ze nie jest mu dane związać się z Katsumi. Kiedy przybył na miejsce ujrzał pod ogromną choinką na środku bulwaru , znajomą sylwetkę kobiecą i piękne pukle blond włosów.
Poznał ,że to właśnie Iise.
Pobiegł czym prędzej w jej stronę , choć po chwili uświadomił sobie,że jest szaleńcem i po co ma nachodzić Katsumi. która nawet nie wiedziała że on jej zaproponował spotkanie i czeka zapewne na kogoś... Nagle spostrzegł,że Katsumi przykucnęła gwałtownie . Nie mógł dotrzeć czemu ,ale wyglądało na to,że osłabła albo źle się czuję. Postanowił do niej bez względu na wszystko podejść. Schował za plecami misia, którego miał jej podarować.
Po chwili kiedy był już tylko kilka metrów od niej usłyszał,że dziewczyna łka . Zobaczył ,że dzierży w dłoniach paczkę świąteczną i zasłania rękoma twarz , głównie oczy , z których jak było widać na odśnieżonym chodniku , kapały krople łez.
Chłopak odezwał się nieśmiało:
-" Przepraszam, Iise czy wszystko w porządku ?"-jego głos był zatroskany, jednak wewnątrz jego umysłu rozbrzmiewał głos: Ty idioto postradałeś zmysły ?! Zdecydowanie nie powinieneś tego widzieć i słyszeć !
Dziewczyna nie znała głosu Shina jedynie jego wygląd i imię.
-" Przepraszam,ale proszę mnie zostawić w spokoju"-odrzekła zapłakanym głosem i obrzuciła go spojrzeniem pełnym złości.
Nagle jej oczy zrobiły się szerokie , znalazła się w szoku i ogarnęła ją panika. Jeszcze tego brakowało ! Brakowało tego by widział mnie ktoś ze szkoły w takim stanie, jeszcze......jeszcze jego przyjaciel...Los się nade mną znęca-przeszło jej przez myśl.
-" Nie chce być nachalny...ale może jednak pomogę ci wstać i zabiorę cię na kawę , może poprawi ci się humor ?"- zapytał Shin grzecznie, jego głos nadal był pełen troski i ciepła. Oczy zielonookiego , wysokiego chłopaka były przepełnione miłością i współczuciem.
Roztrzęsiona i załamana Iise pozwoliła sobie pomóc. Chwyciła za rękę Shina i po chwili stała już przed nim. Wyjął z kieszeni chusteczkę i ją podał dziewczynie do rąk. Widział,że ręce jej drżą więc nie wiedział czemu,ale bez wahania chwycił jej dłonie w swoje i zaczął na nie dmuchać . Po czym spostrzegłszy zaskoczoną minę Iise, która się zawstydziła i natychmiast mu je zabrała przeprosił i podał jej misia.
-" Dlaczego mi go dajesz ?"- odrzekła nadal dygocząc , złamanym od płaczu głosem. Spojrzała na Shina ze smutkiem.
-" Ponieważ osoba, która miała się wstawić nie zjawiła się , a miś został osierocony. Wymaga opieki i myślę,że w tej sytuacji nikt się nim lepiej nie zaopiekuje ."-Głos Shina był czuły.
Katsumi ukuł smutek i wiedziała co to oznacza, że Shina odrzucono jak i ją. Ostatecznie zgodziła się na podjęcie opieki nad misiem.
Resztę świątecznego wieczoru spędzili na rozmowie i piciu ciepłej kawy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hayashi czuł się paskudnie po spotkaniu z Iise. Ze zbolałą miną odszedł pozostawiając ją samą na pastwę losu. Obiecał sobie już nigdy nie podchodzić do tego typu spraw w tak lekkomyślny sposób. Miał nadzieję ,że Shin odnalazł Katsumi i spędzi z nią święta. Czuł się żałośnie,że jego przyjaciel ma poprawić nastrój kobiecie, którą kocha a on właśnie tę kobietę zranił. Czy można być większym draniem ? Z jednej strony nie zdziwiłoby go to gdyby za jego niewybaczalny czyn , karma się do niego odwróciła i Onohara odrzuciłaby jego uczucia. W sumie wtedy cierpiał by tak jak Iise i odbył by zasłużoną karę.
Jednak scenariusz był mu pisany inaczej. Onohara stała w parku tak jak polecił jej w liście.
Tym razem to jemu serce biło bardzo mocno i szybko. poczuł się zestresowany . W głębi serca zdał sobie sprawę,że jest okrutnym egoistą bo wcale nie chce być odrzucony. Pragnie trzymać Onoharę w ramionach i poczuć znowu jej zapach. Ty razem wyraźniej a nie z daleka. Jego pożądanie względem tej dziewczyny , zadziwiało jego samego. Dziewczyna ubrana była w mundurek szkolny i ledwo stała na nogach bo była zmęczona po pracy. Jednak gdy zobaczyła Yoshiego uśmiechnęła się do niego uprzejmie. Chłopakowi dodało to otuchy.
-" Witaj Onohara Nanaka , przepraszam,że o tak późnej porze zaproponowałem spotkanie."- Jego głos był podenerwowany i mimo,że usilnie chciał to ukryć nie wyszło mu. Co było zaskakujące zawsze potrafił używać perswazji, maskując swój stres i odczucia.
-" Witaj Hayashi Yoshi, jaką masz do mnie sprawę ?"- uśmiechnęła się pokrzepiająco, lecz nagle poczuła,że nogi odmawiają jej posłuszeństwa i nogi się pod nią zgięły i prawie spadła na ziemię lecz Hayashi natychmiast znalazł się obok niej i złapał ją w locie.
Dziewczyna poczuła ,że jej powieki robią się coraz cięższe i zamknęła oczy. Jej oddech był ciężki a czoło rozpalone. Yoshi wzywał jej imię lecz nie reagowała. Znalazł w jej torbie dokumenty. Bardzo się krępował naruszać prywatność Nanaki i przeszukiwać jej torbę,ale nie miał innego wyboru..nie wiedział gdzie ona mieszka a musiał iść z nią natychmiast do jej domu.
Okazało się,że dziewczyna mieszka nie daleko co bardzo ułatwiło sprawę.
Wziął ją na ręce a torbę dziewczyny przerzucił na ramię. Czuł jej zapach , który go uspokajał a zarazem sprawiał,że pożądał jej bardziej. To nie może być zapach perfum- zastanawiał się. Więc to pewnie jej naturalny zapach. Zawstydził się i pomyślał,że to nie jest czas i miejsce na takie refleksje. Czym prędzej zapukał do drzwi. Otworzył je mężczyzna w wieku 41 lat. Nie był zachwycony widokiem jaki ujrzał z za drzwi. Jednak gdy chłopak wyjaśnił sytuację, twarz mężczyzny złagodniała, zresztą domyślił się,że jego córka jest przemęczona od pracy i szkoły. Podziękował Hayashiemu. Ten wracając do domu stwierdził,że to faktycznie zasłużona kara za jego postępek względem Onohary.
Prezent dla Nanaki , który miał w kieszeni od swoich spodni rzucił Nanace do torby.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Amaterasu oglądając zaistniałą sytuację podsumowała zrządzenie losu następująco:
"Miłość nie uchroni cię od przeznaczenia...Nie ważne jak kogoś mocno kochasz, jak bardzo te uczucia wyrażasz drugiej osobie , nigdy do niej nie dotrą , nigdy nie będzie w stanie ich przyjąć , bo zawsze może znaleźć się ktoś inny ,ktoś kto jest twojej ukochanej osobie przeznaczony....i to wcale nie musisz być ty.
A twoje postępowanie, nie ważne jak bardzo chciałeś postąpić szlachetnie...i tak zostanie osądzone sprawiedliwie i otrzymasz za nie to na co zasługujesz...."
Koniec
Rozdziału specjalnego
***********************************************************************************************
Mój krótki komentarz do obrazu na nagłówku a opowiadania specjalnego
z okazji 24 grudnia :)
Kochani przepraszam,że nie zakończyłam Happy Endem ,ale zgodzicie się że Hayashi na to nie zasłużył ? Oczywiście wielbiciele Nanaki a opozycja przeciwko Iise może ze mną się nie zgodzić :/
Jednak dajmy szansę wykazać się bohaterom w opowiadaniu ^^
Czy nie uważacie ,ze tak byłoby najlepiej ? :3
I komentarz do obrazka świątecznego ;p
Naturalnie obrazek świąteczny na nagłówku a opowiadanie specjalne nie mają ze sobą nic wspólnego , tyle że oba dotyczą świąt :D
********************************************************************
To tyle jeśli chodzi o moje komentarze, mam nadzieję ,że opowaidanie świąteczne się podobało :*
Dziękuję wszystkim którzy czytają moje opowiadanie, proszę okażcie mi jeszcze trochę cierpliwości a ukaże się dalszy ciąg przygód Nanaki i Yoshiego ;)
Wesołych świąt, trzymajcie się !!! :*
Amaterasu podziwiała ten widok z gór, które przykrywał gruby, puszysty dywan śniegu. Bogini niebios podziwiała piękno natury w zadumie. Zdała sobie sprawę,że dzisiejszy brzask różni się od wczorajszego tym,że zwiastuje wyjątkowo ważne święto dla większości ludzi. Mianowicie istotny, wspaniały obrzęd jakim było Boże Narodzenie. Dzień ten był tak istotny i cenny dla tych, którzy wierzyli w obrzędy religijne ,charakterystyczne dla chrześcijan.
Bowiem to właśnie dziś świętowano narodziny syna bóstwa, tak wielbionego i ukochanego przez wszystkich, którzy zwą się dziećmi bożymi.
Na ustach Amaterasu zagościł uśmiech i szacunek.
Postanowiła dzisiejszego dnia odwiedzić różne wymiary i poczuć magię świąt razem z innymi.
------------------------------------------------------------------------------------------------
Poranek w Japonii był senny i smutny .Promienie porannego słońca były stłumione przez liczne, ciemne chmury, które potęgowały klimat sennych, depresyjnych dni ,jakie ostatnimi czasy nastały. Nawet odbijająca się biel puchu na miejskich chodnikach , nie cieszyła już mieszkańców, ani nie napełniała ich radością. Dotychczas zimowe dni budziły uśmiech na twarzach Japończyków. Dzieci po zajęciach w szkole wybierały się na wspólne spacery i zabawy w śniegu... Ponadto zawsze każdy cieszył się z świąt bożego narodzenia. Co prawda to święto w Japonii było w pełni, świętem komercyjnym , nie był to obrzęd ważny dla mieszkańców tego kraju, nie był on powiązany z ich religią. Święto wywodzące się z regionów zachodnich , budziło jednak entuzjazm i radość w sercach społeczności. Niestety tegoroczne święta były "pozbawione" energii życiowej i radości.
Katsumi Iise wstała tego ranka spocona i nie wyspana. Wręcz wystraszona....
Śnił jej się Yoshi , który odrzuca prezent od niej w Boże narodzenie i odchodzi do jakiejś innej dziewczyny. Ponadto w jej śnie Hayashi był dla niej oschły..nie liczył się z tym,że zrani jej uczucia. Cała sytuacja wyglądała następująco..:
Iise przyrządziła Yoshiemu ciasteczka , które upiekła i udekorowała od serca. Ponadto kupiła mu sweter koloru żółtego... Stwierdziła ,że Yoshiemu pasuje ten kolor, po za tym ogólnie przyjęta jest zasada,że " Każdemu atrakcyjnemu człowiekowi we wszystkim do twarzy". Kiedy umówiła się z nim o północy w mieście, przy choince w centrum miasta , Yoshi nie dość,że się spóźnił... to jeszcze wziąwszy prezent...wyrzucił go na oczach Katsumi do kosza....
Uśmiechnął się przy tym posępnie i odrzekł,że nie chce od niej prezentów a to co zrobił , to akt jego uczuć do niej... Zatem- " Wyrzuca do kosza jej uczucia do niego i ma je gdzieś, są dla niego niczym bezużyteczne i bezwartościowe śmieci...
Iise tak się starała na to spotkanie... ubrała czerwoną sukienkę i związała polokowane włosy , czerwoną kokardą , z której zwisały białe śnieżynki jak u czapki Świętego Mikołaja...
Serce biło jej bardzo szybko ze stresu i wrażeń... Czy mu się spodoba prezent ? Jak zareaguje ? Czy ja mu się spodobam ? -Gonitwa myśli nie miała końca...Całe napięcie i radość...podniecenie...oczekiwanie...zostało zniszczone i pozostawione bez wątpliwości w ułamku kilku sekund... Jednak zachowanie Hayashiego było bezkompromisowo , bezczelne, chamskie i pokazało brak jakiej kolwiek kultury osobistej i wyznawania wartości wyższych..
Katsumi nie mogła uwierzyć w to ,ze takie coś mogłoby się stać na prawdę...Yoshi Hayashi nie jest mężczyzną zdolnym do takich czynów... Znany jest w szkole jako najpopularniejszy , najprzystojniejszy i najżyczliwszy chłopak..W dodatku jest singlem... jedynie spaceruje z jednym takim chłopakiem, który w odczuciu Iise jest przeciętny i niczym się nie wyrózniajacy...Nie rozumiała co Yoshi widzi w tym chłopaku i czemu się z nim przyjaźni...Jak się nazywał? A Koooo-rata? nie... Ko..Ko..Ko...-ta.. a już sobie przypomniała Kotara chyba na imię miał Kotara Shin? Cóż wiedziała to tylko dlatego,że w zeszłym roku jej przyjaciółka Nobuko była zakochana w Kotara Shinie..
W każdym razie jej sen skończył się na tym,że Yoshi po wyrzuceniu do śmietnika prezentu od Iise wraz z jej uczuciami odszedł od niej...odwrócił się do niej plecami i odszedł bez słowa... Dziewczyna została sama...zwrócona w stronę choinki i bulwaru , który mimo że był pełny ludzi , w rzeczywistości wydawał się dziewczynie zupełnie pusty... ponury i napełniający smutkiem , goryczą i żalem... W około słychać było tylko piosenkę w wersji Japońskiej "Jingle Bells!"....światełka od lampek choinkowych stały się rozmazane od jej gorzkich łez... I wtedy się raptownie i nagle obudziła..
Co za masakryczny poranek - stwierdziła , biorąc prysznic w łazience i uderzając rękami swoje policzki by zapomnieć o tym koszmarze.
Tak na prawdę ciasteczka własnej roboty dla Yoshiego miała już przygotowane od wczoraj. Miały kształt gwiazdek i ozdobione były kolorowym lukrem , w którym wtopione były kolorowe perełki do zjedzenia. Dziś po zajęciach szkolnych pozostało jej kupić Yoshiemu jakiś prezent dodatkowo...Następnie spotka się z Hayashim wieczorem. Umówiła się z nim przed choinką w centrum. Niestety miejsce spotkania budziło w niej jeszcze większy lęk niż wcześniej, co było spowodowane koszmarem sennym, którego scenerią było przecież identyczne miejsce....
Katsumi jednak nie wierzyła w przesądy o proroczych snach i złych znakach, omenach...
Wierzyła w to,że w te święta wyzna Hayashiemu swoje uczucia i albo zostaną przyjęte albo odrzucone... Ryzyko było wysokie biorąc pod uwagę ,że Yoshi nie znał Iise , jedynie chodzili razem do tej samej szkoły podstawowej i co prawda klasy...Jednak ta dwójka nigdy nie była w bliższych stosunkach. Iise zawsze trzymała się na uboczu, podziwiała Hayashiego z daleka. Stąd znał ją jedynie jako koleżankę z podstawówki, która była utalentowana muzycznie. Nie przyjaźnili się i chłopak nigdy nie był świadomy uczuć Katsumi wobec niego. Nawet jeśli co roku uczęszczali do tej samej szkoły i klasy. Oczywiście to był czysty przypadek...Katsumi nigdy nie wybierała szkoły ze względu na Hayashiego. Po prostu oboje byli utalentowanymi uczniami i otrzymywali promocje do dobrych szkół i klas. Jednak Iise nie była tak popularna wśród rówieśników. Przyjaźniła się jedynie z Nobuko i pojedynczymi osobami.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Nanaka Onohara stała na szkolnym holu i wpatrywała się w padający śnieg przez okno. Czekała na koleżankę , która chciała od niej pożyczyć notatki. Nanaka czuła się zmęczona na samą myśl o dzisiejszym dniu. Po szkole czekała ją praca dorywcza w restauracji. Była kelnerką , która nosiła na tacy posiłki dla gości i zbierała zamówienia. Do tej restauracji przychodziło dużo nastolatków jak i osób dorosłych. Serwowali masę dań obiadowych jak i deserów. Dziś było Boże Narodzenie stąd wypłata za dzisiejszy dzień była o wiele większa... Mimo,że matka prosiła dziewczynę by ta dziś nie pracowała, Nanaka uparła się że mimo obowiązków szkolnych i świąt dziś pójdzie do pracy. W domu było ciężko gdyż ojciec Nanaki był chorowity i nie mógł podejmować się prac fizycznych , jedynie dorabiał marne grosze jako księgowy. Zarabiał małe pieniądze ponieważ była to praca nielegalna, jej ojciec nie miał wykształcenia, mimo dobrze wykonywanego zawodu stąd zlecenia były rzadkie. Tak zajmował się domem i gotował obiady. Za to jej matka pracowała w restauracji na stałe jako kucharka i w zasadzie ona utrzymywała rodzinę. Z racji tego,że matka Onohary pracowała w takim zawodzie dziewczyna mogła podjąć się pracy na stanowisku kelnerki.
Życie osobiste Nanaki skupiało się zatem głównie na pracy i nauce, choć jej stopnie były przeciętne. Nie miała żadnych przyjaciółek jedynie rozmawiała od czasu do czasu z dziewczynami, z którymi mogła zacząć dyskusję na jakiś konkretny temat. Po za tym słynęła z tego ,że jest zawsze w szkole na każdych zajęciach, w związku z czym dziewczyny wykorzystywały ją . Jednak Onoharze zupełnie to nie przeszkadzało. Lubiła być sama i w wolnym czasie czytać książki.
Kiedy patrzyła tak na płatki śniegu i ich piękne wzory nie zwróciła uwagi,że pewien chłopak się na nią patrzy. Brązowo włosy i zielonooki , wysoki chłopak spojrzał na nią zmieszanym wzrokiem . Trzymał w ręce puszkę napoju i odszedł w stroję grupki osób. Wśród tej grupy stał Hayashi Yoshi.
Grupa osób składała się z samych chłopców.
Otoczyli Yoshiego i z uśmiechami na twarzy, oparci jeden o drugiego przyglądali się Hayashiemu, który najwyraźniej miał udzielić im w tamtej chwili odpowiedzi na jakieś pytanie. Zielonooki chłopak nie wiedział niestety jakiej treści było to pytanie. Spojrzał swoim sceptycznym wzrokiem na niebieskie oczy Hayashiego i wyczekiwał dalszego obrotu zdarzeń. Jednak niebieskooki przystojniak zaśmiał się szczerze i odpowiedział jedynie : " To tajemnica." W gronie chłopców zabrzmiał ton rozczarowania. Odeszli więc od Yoshiego i zostawili go samego wraz z brązowowłosym chłopakiem.
-" Chyba nawet nie wiem czy chce pytać...."- odrzekł zażenowany zielonooki chłopak. Jego wzrok wyglądał na znudzony. Wziął łyk napoju z puszki.
-" Pytanie jak najbardziej adekwatne a zarazem intrygujące jak na ten dzień... "-odpowiedział Yoshi , który podrapał się bezradnie po głowie. Poprawił swój krawat drugą ręką i wziął głęboki oddech , po czym zrobił wydech. Był on bardzo wymowny i wskazywał na to, że nie było mu łatwo przejść przez minioną sytuację.
-" A ty Shin ? "- zapytał Yoshi pragnąc by uwaga przestała skupiać się na jego osobie.
Shin zgromił go spojrzeniem. Chłopak po chwili zrozumiał reakcję przyjaciela, ponieważ spostrzegł ludzi nieopodal nich ,którzy tylko sprawiają pozory osób nie zainteresowanych ich rozmową.
W związku z zaistniałą sytuacją oddalili się od holu i poszli w stronę schodów prowadzących na dach.
Shin natychmiast zrobił się mniej zdystansowany i przybrał postawę bardziej swobodną.
-" Odbyć z tobą prywatną rozmowę w szkole to nie lada wyczyn panie casanova..."-odrzekł z rozbawieniem w głosie i poirytowaniem.
Yoshi uśmiechnął się zawadiacko i oparł się o ścianę.
-" Zakładam,że nie trzeba być casanovą by odważyć się na podarowanie dziewczynie upominku w Boże Narodzenie czyż nie ?"- zapytał Yoshi patrząc przyjacielowi w oczy z troską.
Shin się zawstydził , jego policzki oblał rumieniec. Jednak wytrzymał spojrzenie Hayashiego. Po czym nadąsał się.
-" Nie wiem czy jest sens ... skoro dana osoba może cię kompletnie nie kojarzyć...Zresztą niektórzy mogą uznać to za żart albo nieporozumienie..."- odrzekł Shin zawstydzony.
-"Jeśli cię to pocieszy .. -westchnął Yoshi i oparty w dalszym ciągu o ścianę , zawiesił jedną rękę na drugą , która symbolizowała postawę obronną ,dokończył- "..Ja też podaruję dziś prezent dziewczynie, która mnie nie zna"- zaczerwienił się jak jego przyjaciel a wzrok"utkwił" w podłodze.
-" Yoshi , przepraszam że to powiem,ale nie ma w tej szkole dziewczyny która by cię nie znała...a co dopiero nie wzdychała na twój widok...no może po za jedną... "- odpowiedź Kotary brzmiała na zrezygnowaną .
Kiedy Shin powiedział ostatnią część zdania wyłapał na twarzy przyjaciela grymas większego zawstydzenia.
-".....Nie może być...To właśnie jej...Onohara Nanaka ? Serio Yoshi... "-odrzekł zaskoczony.
-" Nie umiem tego wytłumaczyć...ale jak mijam ją w obojętnie jakim miejscu nie mogę skupić wzroku w miejscu innym niż to, w którym ona się znajduje, nie potrafię nie skupić na niej ,choć przelotnie... chwili uwagi, gdy jest w pobliżu.."- jego głos wydawał się być rozmarzony a zarazem pełen pasji.
-" Stary...najzwyczajniej w świecie się zauroczyłeś. Akurat w dziewczynie, która chyba jako jedyna w szkole ma *"wylane" na twoją obecność i istnienie...Zwłaszcza ,że jesteś *'bożyszczem " w szkole...tym bardziej pewnie cię to w niej pociąga..."- Ton Kotary brzmiał pewnie, niczym wyrażanie uniwersalnych prawd życiowych o kontaktach międzyludzkich i związkach zachodzących między nimi.
-"Też tak na początku myślałem...analizowałem to tak dogłębnie,że zacząłem zwracać uwagę na inne osoby, które nie wykazują zainteresowania Hayashim Yoshim w szkole...Możesz uznać to za jakąś obsesję Shin...ale nie dawało mi to spokoju...Widzisz nie mam zamiaru szukać dziewczyny a tym bardziej obdarzać jakiej kolwiek miłością...Teraz i to będąc z rodziny Hayashi'ch, gdzie los jak i narzeczeństwo są ci narzucane...Dlatego musiałem mieć pewność... Są inni tak jak Onohara, którzy nie wykazują zainteresowania mną...co bardzo mnie cieszy. Jednak to własnie ona przykuwa moją uwagę...Nie wiem jak inaczej to nazwać...Nie chciałem tego a jednak stało się..."- Jego głos przepełniony był smutkiem i brzmiał poważnie. Yoshi nie miał zamiaru nikomu łamać serca, biorąc pod uwagę jego dziedzictwo i spuściznę po rodzinie Hayashi. Nie wspominając już o fascynacji innych kobiet względem niego... Tych serc także nie chciał zranić...
Shin postanowił rozluźnić atmosferę a przynajmniej pomóc przyjacielowi zapomnieć o smutnych obowiązkach .
-"Wiesz...ja zamierzam dać prezent Iise Katsumi..."- Ciszę przerwał nieśmiały głos Shina.
Yoshi otworzył szeroko oczy jakby obudził się z jakiegoś transu.
Zdał sobie sprawę ,że jedną z dziewczyn która ofiarowała mu list tydzień temu a propo dzisiejszych świąt była właśnie Iise...
Pamiętał ją jak przez mgłę..Bardziej kojarzył jej głos, który był chwalony przez wszystkich nauczycieli z jakimi przyszło im razem się uczyć. Sam musiał przyznać ,że głos Iise to była sztuka i coś pięknego. Nie wiedział jak ma zareagować na oświadczenie przyjaciela. Stwierdził jednak,że nie powie mu ,iż z nią się widzi... ba nie chciał ranić przyjaciela zwłaszcza,że wiedział iż on pragnie dać jej prezent. Stąd postanowił,że na spotkanie przyjdzie i powie Iise prawdę o swoich uczuciach a także ją przeprosi. Liczył na to,że dziewczyna spotka się z jego przyjacielem a nie nim...
Ponadto miał skrytą nadzieję,że Onohara wstawi się w miejscu spotkania, które to on napisał jej w liściku tydzień temu i wrzucił jej go do szafki. Co do innych liścików dziewczyn jakie otrzymał Hayashi odmówił natychmiastowo lecz grzecznie.
Na spotkanie z Iise chciał iść ponieważ wiedział,że to jego koleżanka , z którą spędził wiele lat nauki. Szanował ją i dlatego chciał się wstawić a nie odmówić natychmiastowo. Zresztą nie sądził,że będzie tak usilnie chciał spotkać się z Onoharą. Uważał fascynację jej osobom za chwilową... Nie wiedział jednak,że aż tak się pomylił.
W odpowiedzi na wyznanie Shina poklepał go po ramieniu i życzył powodzenia.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Iise wybrała się po zajęciach do centrum handlowego. Salony sklepów przyozdobione były w najrozmaitsze światełka o kolorach tęczy, wystawy zdobiły liczne łańcuchy i bombki. Nie zabrakło choinki przy wejściu głównym do centrum handlowego. Przyglądająca się tym ozdobom Iise pokładała wielkie nadzieje w dzisiejszym wieczorze. Wierzyła w to,że Yoshi ją dobrze mimo wszystko kojarzy i pamięta z zajęć szkolnych. Wystarczająco entuzjastycznym znakiem dla dziewczyny było przyjecie zaproszenia a nie natychmiastowa odmowa. Dziewczyna przyłapała w ukryciu , przez przypadek nie jedną dziewczynę z Yoshim na dziedzińcu, gdzie podsłuchała,że chłopak odmawia spotkania w Boże Narodzenie. Nie wyjaśnił jednak ani razu czy ma inną wybrankę , a może woli chłopców?! Nie bądź głupia !- zganiła się w myślach Iise. Zwiedziła wiele salonów z męską odzieżą , czy też salony papiernicze , z ozdobami..Nie miała kompletnie koncepcji...co podarować Hayashiemu na święta..Nie znała go tak do końca. Wiedziała tylko tyle,że go podziwia, szanuje jako człowieka sukcesu w młodym wieku i wzorowego ucznia. Kochała Yoshiego za to,że jest takim dżentelmenem, jest uprzejmy, pomocny,szarmancki. Słowem ideał.
Stwierdziła,że najbezpieczniejszą opcją będzie kupno jakiegoś ubrania...Jednak natychmiast zrezygnowała ze spodni... oczywistym jest,że ten element garderoby ciężej dobrać pod względem rozmiaru..gustu.... postanowiła kupić mu szal ...jednak uświadomiła sobie,że chłopak ma ich wiele na każdą okazję... Ostatecznie zawiesiła wzrok na swetrze, który wisiał na manekinie, który znajdował się na wystawie. Manekin ubrany był w żółty sweter , który był gładki bez żadnych wzorów i * dekolt był wycięty w "serek". Przykuł jej uwagę , ponieważ był łudząco podobny do tego w jej koszmarze sennym...
Początkowo dziewczyna zaczęła żywo kręcić głową na prawo i lewo gdyż chciała jak najszybciej wyrzucić te myśli ze swojej podświadomości....Ostatecznie przyjrzała się manekinowi uważnie i ze spokojem. Stwierdziła,że kupi właśnie ten sweter, ponieważ nie wierzy w prorocze sny a to ubranie bardzo dobrze będzie wyglądało na Yoshim...
Po skończonych zakupach i jak domniemywała Iise udanych... pozostało tylko wrócić do domu i przygotować się na wielki wieczór!
----------------------------------------------------------------------------------------------
Nanaka zapomniała kompletnie o liście od Yoshiego. Wychodząc ze szkoły włożyła ręce do kieszeni płaszcza , gdyż nie zakładała rękawic, nie miała ochoty wyjmować ich z torby a do pracy od szkoły nie miała daleko. Nagle poczuła wilgotny papier w dłoniach. Stanęła na podwórku szkolnym przed bramą szkoły i ujęła w dłonie znalezisko.
Przeczytała a jej oczy zrobiły się szerokie . Zdziwiła się niezmiernie i zdała sobie sprawę,że kompletnie o tym zapomniała. Hayashiego nie znała zbyt dobrze bo rok szkolny zaczęła w tym liceum dopiero od września a mieli grudzień. W dodatku nie uczęszczała z nim do jednej klasy. Jednak przypomniała sobie tematy plotek jej koleżanek...Był nim właśnie ten chłopak.
Stwierdziła,że nie ładnie jest nie wstawić się na spotkanie...zwłaszcza,ze nie odmówiła mu uprzednio, zapomniała o tym..Na szczęście pracę kończyła wystarczająco szybko by przyjść na miejsce spotkania. Gdyby bezpośrednio po pracy się tam udała nie spóźniłaby się...Problem polegał jednak na tym,że nie miała nic dla tej osoby w ramach świątecznego pomysłu. Ostatecznie postanowiła zrobić w przerwie od pracy kartkę dla Hayashiego.
Gdy Nanaka stała tak na podwórzu a płatki śniegu spadły jej na włosy , twarz dziewczyny oblał rumieniec , gdyż jej skóra nie tolerowała już zimnego powietrza. Trzeba jednak przyznać ,że wyglądała przeuroczo. Płatki śniegu świeciły się niczym diamenty w jej włosach. Widok ten kontemplował Hayashi, który spoglądał na nią przechodząc obok. Ku jego zaskoczeniu Onohara spojrzała się nagle w jego stronę , gdyż usłyszała obok siebie kroki. Chłopak był zaskoczony nagłym spojrzeniem Onohary a także jej wzrok go onieśmielił .Owa reakcja zaskoczyła go samego. Ostatecznie udało mu się ukryć ten niezręczny,ale jakże podniecający jego osobę aspekt ,w związku z czym w odpowiedzi na jej zaciekawione spojrzenie, wysłał jej przyjazny uśmiech i pokiwał jej entuzjastycznie ręką .
Onohara zaskoczona , uświadomiła sobie,że ten uśmiech ją poruszył. Poczuła nieznane i niezrozumiałe ciepło na sercu, dotarło do niej ,że ten uśmiech jest przepiękny. Z opóźnieniem i niezręczną a jakże onieśmieloną miną pokiwała mu również w odpowiedzi i delikatnie się uśmiechnęła.
Na rozstaju dróg przed bramą rozeszli się.
Widzący to z okna Shin złapał się za głowę a w jego myślach przebiegło tylko jedno słowo-" idiota".
------------------------------------------------------------------------------------
Amaterasu zwiedziła już wiele wymiarów. W jednym z nich ludzie świętowali Boże Narodzenie przy stole wigilijnym. gdzie cała rodzina uprzednio dzieląc się *opłatkiem i wymieniając się życzeniami i uprzejmościami , kosztuje potraw świątecznych, będących nagrodą za *post i mało obfite posiłki na czas *adwentu . Inni śpiewali świąteczne piosenki , szukali pierwszej gwiazdy na niebie. Nie zabrakło też radości przy rozpakowywaniu świątecznych prezentów...Tak gdy przybyła do innych krain panował smutek, samotność, brak zrozumienia drugiego człowieka, zmartwienia związane z pogonią za zapewnienie podstawowych środków do życia.
Bogini wiedziała,że święta nie zwalniają z cierpienia i codziennych bolączek..
-------------------------------------------------------------------------------------
Shin postanowił po zajęciach wybrać się na obiad do restauracji, gdyż w szkole nie jadł zbyt obfitego śniadania a w domu wiedział,że nie ma co liczyć na obiad , czy na członków rodziny....
Rodzina Shina spędzała wieczór w innym mieście z dziadkami Kotary. Chłopak również miał jechać, jednak odmówił na rzecz spotkania z Iise . Miał nadzieję,że dziewczyna się wstawi... Zwłaszcza,że nie miał pewności, czy jego wiadomość dotarła, ponieważ kazał swojej koleżance włożyć liścik do szafki Katsumi. Poprosił ją o to gdyż nie mógł zrobić tego osobiście , ponieważ jego koleżanka chodziła do klasy z Iise a on nie miał ostatnimi czasy , wolnej chwili by to zrobić, gdyż goniły go terminy spotkań w radzie uczniowskiej. Każdą wolną chwilę musiał spędzać na spotkaniach a nocą biec na ostatni pociąg do domu, z kolei za dnia było tam zbyt wiele osób w tym sama Iise...
Wobec tego chłopak liczył się z faktem,ze Katsumi nie wie o ich spotkaniu. Miał jednak nadzieję,że uda mu się ją znaleźć z kimś innym bądź samą w centrum miasta. To popularne miejsce na podarunki w Boże Narodzenie.
Restauracja do której zaszedł była ulokowana blisko szkoły, dzięki czemu nie musiał długo głodować. Chociaż jak spojrzał na ilość klientów zaczął wątpić w to czy dziś otrzyma jakiś posiłek....
Już miał wychodzić gdy nagle zobaczył wolne miejsce , cały wolny stolik, dzięki czemu zmienił swoją decyzję i postanowił zostać już w tej restauracji. Usiadł na krzesełku i wziął w dłonie kartę menu. Po chwili postanowił zamówić "gyuniku itame"-wołowinę z warzywami. Po około pięciu minutach przybyła kelnerka.
-"Szanowny kliencie , czy mogę już odnotować zamówienie ?"- Shin usłyszał delikatny, kobiecy głos, który brzmiał na lekko zmęczony.
Spojrzał na dziewczynę i myślał,że ma w tym momencie halucynacje...Przed nim stała Onohara Nanaka w uniformie pracownika restauracji. Wybałuszył oczy po czym natychmiast doprowadził się do porządku i podał zamówienie. Chłopak stwierdził,że Nanaka wygląda całkiem nieźle w stroju, składającym się na :spódnicę średniej długości, bluzkę z krótkim rękawem, która przykryta jest fartuchem, zachowanej w tonacji czarno-białej.
Przyznał,że Hayashi by teraz dostał szału,że Shin to widział a on nie...
Jednak odrzucił te myśli na bok , zjadł wołowinę , otrzymał od Nanaki paragon i zapłacił jej . Wyszedł prędko i udał się do domu by zaraz wyjść na spotkanie z Katsumi.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Iise ubrana w granatowy płaszcz , ubrała koszulę , na nią sweter , pod spód spódnicę w kolorze czerni. Na nogach miała grube rajstopy z norweskim wzorem . Włosy polokowała , rozpuściła a kosmyki włosów przy uszach , związała w warkocze, które umocniła granatowymi wstążkami, związanymi w kokardki.
Stała pod choinką w centrum miasta , praktycznie na środku bulwaru. Zostało 10 minut do północy. Dziewczyna zakładała ,że Yoshi przyjdzie na czas wiec jeszcze trochę będzie musiała poczekać samotnie. Jednak ku jej zdziwieniu chłopak przyszedł po chwili , był przed czasem jak ona. Z jednej strony się ucieszyła, mimo że była zestresowana , serce miała w gardle, przyszła specjalnie szybciej by się uspokoić... to jednak uznała,że mu zależy skoro jest też przed czasem...to znaczy że nie mógł się doczekać i chciał się spotkać tak jak ona...
Jednak poczuła,że coś jest nie tak skoro chłopak nie ma ze sobą żadnej małej paczuszki...
Może nie powinnam być taka zachłanna ? -Zganiła się w myślach przerażona i zestresowana Iise.
Hayashi był ubrany w czarny płaszcz, który miał rozpięty, stąd było widać ,że ma na sobie białą koszulę , czarny sweter i spodnie w kolorze bordowym, które były w kratkę i pasowały do jego krawatu o takim samym wzorze i kolorze. Wyglądał olśniewająco i był bardzo przystojny. Jego włosy mieniły się w różnych odcieniach czerni od światełek choinkowych , które ich otaczały. Błękitne oczy, które iskrzyły w świetle ozdób zdradzały,że chłopak wygląda na zmartwionego. Iise poczuła,że spływa jej łza po policzku. Napięta atmosfera i mimika twarzy Yoshiego zwiastowały najgorsze. Jednak dziewczyna mimo uczucia cierpienia , fali niepokoju która już sugerowała,że dziewczyna zostanie odrzucona , nie przeszkodziła Iise w pięknym, delikatnym a jakże spokojnym uśmiechu.
Chłopak zbliżył się do Iise, która stała nieruchomo, choć w środku drżała ze strachu.
-" Witaj Iise Katsumi . Dziękuję bardzo za zaproszenie. To wspaniałe spotkać się z utalentowaną śpiewaczką po za obrębem szkoły."- Głos Yoshiego brzmiał uprzejmie lecz mimo wyćwiczonego , stoicyzmu i perfekcji w wystąpieniach młodego Hayashiego wyczuć można było dozę nadmiernej wręcz uprzejmości, która miała zbagatelizować przykry komunikat, który zaraz miał wygłosić. Iise potrafiła odróżnić kiedy jej ukochany gra, kiedy mówi coś perfekcyjnie, a kiedy ukrywa nieumiejętnie uczucia właśnie pod przykrywką perswazji. Teraz był właśnie moment perswazji, która miała załagodzić ból jaki zamierzał jej sprawić.
-"Witaj Hayashi Yoshi, dziękuję ze przybyłeś. Zaprosiłam cię tutaj by wyznać ......"-nie skończyła gdyż chłopak dostrzegł kapiące łzy na odśnieżonym bulwarze, na którym stali. Wiedział co ona usiłuje ukryć , stąd natychmiast jej przerwał. Nie chciał by dalej cierpiała i sam nie chciał pogłębiać zadawanych jej ran w tym momencie. Właśnie takiej sceny się obawiał u tych wszystkich dziewczyn , którym odmówił. Nie rozumiał czemu nie odmówił biednej Iise natychmiast. Oszczędził by jej tylu starań i wiary, nadziei , nie cierpiała by tyle.. Liczył na miły wieczór z dziewczyną bo uznał,że tak na prawdę z nikim nie zamierza spędzić świąt ? Cóż za absurd- zgromił się za to w myślach. Stwierdził w tym momencie,ze gardzi sobą za tą nadmierną uprzejmość względem innych. Nie chciał nikogo ranić a paradoksalnie właśnie tego dokonał. Poczuł się jak oszust i chłopak bawiący się uczuciami innych , jak łamacz serc. Kiedy nastała chwila ciszy bo Hayashi jej przerwał , ukłonił się nisko przed Iise. Dziewczyna ucichła , załkała w głębi serca, popłynęła jej większa struga łez i uchyliła usta , gdyż była w lekkim szoku.
-" Przepraszam Iise , najmocniej przepraszam,ale nie mogę przyjąć od ciebie świątecznego prezentu i twojego wyznania. Dziękuję za poświęcony mi czas i zainteresowanie moją osobą, za twoje szczere uczucia.Jestem bardzo wdzięczny, jednak nie mogę tego przyjąć, ponieważ jestem zainteresowany inną..."- Całą wypowiedź wygłosił pozostając w pozycji ukłonu.
Dziewczyna zamknęła oczy i odrzekła- " Rozumiem, dziękuję że przyszedłeś"- odrzekła ze smutkiem w głosie.
Kiedy otworzyła oczy dostrzegła tylko plecy Yoshiego , które oddalały się od niej z każdą chwilą. Patrzył zapłakana na niego tak długo aż całkiem zniknął z jej pola widzenia. Właśnie w tym momencie zabrzmiał zegar i wybiła północ.
Iise poczuła lodowaty chłód na plecach i ramionach. To była fala samotności, smutku i poczucie osamotnienia, które uderzyły w nią niczym grom z jasnego nieba. Było prawie identycznie jak w jej koszmarze...
Dziewczyna stała tak chwilę przed choinką i spoglądała na jej piękno. Stwierdziła,że od tego dnia nienawidzi zimy i świąt. Po chwili ruszyła chwiejnym krokiem przed siebie w stronę domu a prezent dla Yoshiego wzięła ze sobą.
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Shin przybiegł do centrum miasta prosto z pociągu. Owym pociągiem uprzednio pojechał przed budynek liceum, gdzie miał się spotkać z Iise. Niestety stojąc od godziny uzmysłowił sobie,że Iise nie dostała jego listu. Pobiegł stamtąd natychmiast na pociąg , który jechał właśnie do centrum. Chłopak stwierdził,że jeśli jest już tak źle od początku i nawet w centrum jej nie znajdzie to znaczy ze nie jest mu dane związać się z Katsumi. Kiedy przybył na miejsce ujrzał pod ogromną choinką na środku bulwaru , znajomą sylwetkę kobiecą i piękne pukle blond włosów.
Poznał ,że to właśnie Iise.
Pobiegł czym prędzej w jej stronę , choć po chwili uświadomił sobie,że jest szaleńcem i po co ma nachodzić Katsumi. która nawet nie wiedziała że on jej zaproponował spotkanie i czeka zapewne na kogoś... Nagle spostrzegł,że Katsumi przykucnęła gwałtownie . Nie mógł dotrzeć czemu ,ale wyglądało na to,że osłabła albo źle się czuję. Postanowił do niej bez względu na wszystko podejść. Schował za plecami misia, którego miał jej podarować.
Po chwili kiedy był już tylko kilka metrów od niej usłyszał,że dziewczyna łka . Zobaczył ,że dzierży w dłoniach paczkę świąteczną i zasłania rękoma twarz , głównie oczy , z których jak było widać na odśnieżonym chodniku , kapały krople łez.
Chłopak odezwał się nieśmiało:
-" Przepraszam, Iise czy wszystko w porządku ?"-jego głos był zatroskany, jednak wewnątrz jego umysłu rozbrzmiewał głos: Ty idioto postradałeś zmysły ?! Zdecydowanie nie powinieneś tego widzieć i słyszeć !
Dziewczyna nie znała głosu Shina jedynie jego wygląd i imię.
-" Przepraszam,ale proszę mnie zostawić w spokoju"-odrzekła zapłakanym głosem i obrzuciła go spojrzeniem pełnym złości.
Nagle jej oczy zrobiły się szerokie , znalazła się w szoku i ogarnęła ją panika. Jeszcze tego brakowało ! Brakowało tego by widział mnie ktoś ze szkoły w takim stanie, jeszcze......jeszcze jego przyjaciel...Los się nade mną znęca-przeszło jej przez myśl.
-" Nie chce być nachalny...ale może jednak pomogę ci wstać i zabiorę cię na kawę , może poprawi ci się humor ?"- zapytał Shin grzecznie, jego głos nadal był pełen troski i ciepła. Oczy zielonookiego , wysokiego chłopaka były przepełnione miłością i współczuciem.
Roztrzęsiona i załamana Iise pozwoliła sobie pomóc. Chwyciła za rękę Shina i po chwili stała już przed nim. Wyjął z kieszeni chusteczkę i ją podał dziewczynie do rąk. Widział,że ręce jej drżą więc nie wiedział czemu,ale bez wahania chwycił jej dłonie w swoje i zaczął na nie dmuchać . Po czym spostrzegłszy zaskoczoną minę Iise, która się zawstydziła i natychmiast mu je zabrała przeprosił i podał jej misia.
-" Dlaczego mi go dajesz ?"- odrzekła nadal dygocząc , złamanym od płaczu głosem. Spojrzała na Shina ze smutkiem.
-" Ponieważ osoba, która miała się wstawić nie zjawiła się , a miś został osierocony. Wymaga opieki i myślę,że w tej sytuacji nikt się nim lepiej nie zaopiekuje ."-Głos Shina był czuły.
Katsumi ukuł smutek i wiedziała co to oznacza, że Shina odrzucono jak i ją. Ostatecznie zgodziła się na podjęcie opieki nad misiem.
Resztę świątecznego wieczoru spędzili na rozmowie i piciu ciepłej kawy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hayashi czuł się paskudnie po spotkaniu z Iise. Ze zbolałą miną odszedł pozostawiając ją samą na pastwę losu. Obiecał sobie już nigdy nie podchodzić do tego typu spraw w tak lekkomyślny sposób. Miał nadzieję ,że Shin odnalazł Katsumi i spędzi z nią święta. Czuł się żałośnie,że jego przyjaciel ma poprawić nastrój kobiecie, którą kocha a on właśnie tę kobietę zranił. Czy można być większym draniem ? Z jednej strony nie zdziwiłoby go to gdyby za jego niewybaczalny czyn , karma się do niego odwróciła i Onohara odrzuciłaby jego uczucia. W sumie wtedy cierpiał by tak jak Iise i odbył by zasłużoną karę.
Jednak scenariusz był mu pisany inaczej. Onohara stała w parku tak jak polecił jej w liście.
Tym razem to jemu serce biło bardzo mocno i szybko. poczuł się zestresowany . W głębi serca zdał sobie sprawę,że jest okrutnym egoistą bo wcale nie chce być odrzucony. Pragnie trzymać Onoharę w ramionach i poczuć znowu jej zapach. Ty razem wyraźniej a nie z daleka. Jego pożądanie względem tej dziewczyny , zadziwiało jego samego. Dziewczyna ubrana była w mundurek szkolny i ledwo stała na nogach bo była zmęczona po pracy. Jednak gdy zobaczyła Yoshiego uśmiechnęła się do niego uprzejmie. Chłopakowi dodało to otuchy.
-" Witaj Onohara Nanaka , przepraszam,że o tak późnej porze zaproponowałem spotkanie."- Jego głos był podenerwowany i mimo,że usilnie chciał to ukryć nie wyszło mu. Co było zaskakujące zawsze potrafił używać perswazji, maskując swój stres i odczucia.
-" Witaj Hayashi Yoshi, jaką masz do mnie sprawę ?"- uśmiechnęła się pokrzepiająco, lecz nagle poczuła,że nogi odmawiają jej posłuszeństwa i nogi się pod nią zgięły i prawie spadła na ziemię lecz Hayashi natychmiast znalazł się obok niej i złapał ją w locie.
Dziewczyna poczuła ,że jej powieki robią się coraz cięższe i zamknęła oczy. Jej oddech był ciężki a czoło rozpalone. Yoshi wzywał jej imię lecz nie reagowała. Znalazł w jej torbie dokumenty. Bardzo się krępował naruszać prywatność Nanaki i przeszukiwać jej torbę,ale nie miał innego wyboru..nie wiedział gdzie ona mieszka a musiał iść z nią natychmiast do jej domu.
Okazało się,że dziewczyna mieszka nie daleko co bardzo ułatwiło sprawę.
Wziął ją na ręce a torbę dziewczyny przerzucił na ramię. Czuł jej zapach , który go uspokajał a zarazem sprawiał,że pożądał jej bardziej. To nie może być zapach perfum- zastanawiał się. Więc to pewnie jej naturalny zapach. Zawstydził się i pomyślał,że to nie jest czas i miejsce na takie refleksje. Czym prędzej zapukał do drzwi. Otworzył je mężczyzna w wieku 41 lat. Nie był zachwycony widokiem jaki ujrzał z za drzwi. Jednak gdy chłopak wyjaśnił sytuację, twarz mężczyzny złagodniała, zresztą domyślił się,że jego córka jest przemęczona od pracy i szkoły. Podziękował Hayashiemu. Ten wracając do domu stwierdził,że to faktycznie zasłużona kara za jego postępek względem Onohary.
Prezent dla Nanaki , który miał w kieszeni od swoich spodni rzucił Nanace do torby.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Amaterasu oglądając zaistniałą sytuację podsumowała zrządzenie losu następująco:
"Miłość nie uchroni cię od przeznaczenia...Nie ważne jak kogoś mocno kochasz, jak bardzo te uczucia wyrażasz drugiej osobie , nigdy do niej nie dotrą , nigdy nie będzie w stanie ich przyjąć , bo zawsze może znaleźć się ktoś inny ,ktoś kto jest twojej ukochanej osobie przeznaczony....i to wcale nie musisz być ty.
A twoje postępowanie, nie ważne jak bardzo chciałeś postąpić szlachetnie...i tak zostanie osądzone sprawiedliwie i otrzymasz za nie to na co zasługujesz...."
Koniec
Rozdziału specjalnego
***********************************************************************************************
Mój krótki komentarz do obrazu na nagłówku a opowiadania specjalnego
z okazji 24 grudnia :)
Kochani przepraszam,że nie zakończyłam Happy Endem ,ale zgodzicie się że Hayashi na to nie zasłużył ? Oczywiście wielbiciele Nanaki a opozycja przeciwko Iise może ze mną się nie zgodzić :/
Jednak dajmy szansę wykazać się bohaterom w opowiadaniu ^^
Czy nie uważacie ,ze tak byłoby najlepiej ? :3
I komentarz do obrazka świątecznego ;p
Naturalnie obrazek świąteczny na nagłówku a opowiadanie specjalne nie mają ze sobą nic wspólnego , tyle że oba dotyczą świąt :D
********************************************************************
To tyle jeśli chodzi o moje komentarze, mam nadzieję ,że opowaidanie świąteczne się podobało :*
Dziękuję wszystkim którzy czytają moje opowiadanie, proszę okażcie mi jeszcze trochę cierpliwości a ukaże się dalszy ciąg przygód Nanaki i Yoshiego ;)
Wesołych świąt, trzymajcie się !!! :*
Wesołych świąt !!!
Z okazji zbliżających się świąt bożego narodzenia, chciałam napisać dla wszystkich krótki post ^^
Mam nadzieję,że wszyscy czują magię i klimat świąt ,choć jeszcze trochę czasu zostało.. Może już niektórzy mają nawet postanowienia noworoczne ? ;D Ja jeszcze nie ... ale wszystko w swoim czasie :)
W sumie nie....jest jedno postanowienie... Zdać sesję na studiach... A dla tych którzy dzierżą ten sam ciężar na barkach i studiują jak ja, życzę wam byście zdali, natomiast osobom , które piszą maturę w przyszłym roku by zdali maturę :D
Naturalnie do pakietu życzeń z przyjemnością dodam,że życzę wam bogatych prezentów, osiągnięcia własnych celów, zamierzeń, marzeń ,byście wykorzystali ten wspólny czas z najbliższymi jak najlepiej potraficie... zwłaszcza,ze niestety tak bywa,że najbliżsi odchodzą... albo zakładają nowe rodziny, albo wyjeżdżają za pracą albo po prostu odchodzą zgodnie z naturą świata.
Tak więc cieszmy się wspólnie z tych świąt :D
Zachęcam także do zaproszenia samotnych znajomych , bądź dziadków do wigilijnego stołu! :)
**********************************
To tyle z mojej strony jeśli chodzi o życzenia :) Z kolei w ramach mojej działalności....
Jak widać na blogu pojawił się nowy nagłówek przedstawiający szczęśliwych bohaterów mojego dramatu...Jak łatwo się domyśleć z ostatniego rozdziału i ówczesnej fabuły...Są to Katsumi. Yoshi, Nanaka, Shin, Nobuo i oczywiście Yoriko <3 Do czego zmierzam... domyśleć się można,że to ich osoby z innego wymiaru, gdzie żadnemu z bohaterów nie zagraża śmierć....
Co do dalszej części opowiadania nie powiem kiedy będzie ciąg dalszy, przepraszam was za to :/
Jednak w ramach rekompensaty postaram się wam napisać rozdział dodatkowy, specjalny, odrębny od fabuły , tematyki.....jak się domyślacie świątecznej !! ;)
Jednak nic nie mogę obiecać na 100 % :c
**********************************
To tyle z mojej strony trzymajcie się ciepło :*
Na koniec w oryginalnym rozmiarze sweet obrazek z bohaterami z nagłówka :)
wtorek, 10 listopada 2015
TOM III- Rozdział 6 "W obliczu wyzwania".
Yoshi Hayashi wraz z Hikari Hattori znajdowali się w limuzynie. Kierowali się do restauracji nieopodal Yamashita Park -"Eggs N Things Yokohama Yamashita Park".
Panowała spięta atmosfera. Yoshi nie miał zamiaru znajdować się w tym momencie w towarzystwie Hikari. Zwłaszcza ,że miał się teraz przecież uczyć. Jednak domyślał się ,że po takiej deklaracji nie było innego wyjścia jak zgodzić się na wyjście ...Nawet jego ojciec by temu nie zaradził... Chłopak pogrążony był w myślach i nie odzywał się zbytnio. Odpowiadał tylko na pytania dziewczyny.
Sytuacja zaczęła się pogarszać kiedy córka Hattorich zaczęła się przybliżać do Yoshiego na tyle blisko,że zaczęła naruszać jego przestrzeń życiową....Spoglądała w jego oczy i zapytała czy to nie problem,że teraz się nie uczy. Jej mina była niezwykle słodka i niewinna. Takie zachowanie dziewczyny onieśmieliłoby każdego mężczyznę, także Yoshi nie mógł odeprzeć tego "flirciarskiego" aktu. Zaczerwienił się i oddalił delikatnie od niej. Odpowiedział,że da radę nadrobić zaległości i winien jest jej przysługę. Oczywiście dziewczyna natychmiast obdarowała go szerokim i przepięknym uśmiechem. Niestety znowu zaczęła się przybliżać. Chłopak zdał sobie sprawę ,że skończyło mu się miejsce na tapicerce limuzyny. Nie ma dokąd uciec. Ostatecznie zmuszeni byli przez Hikari siedzieć do końca jazdy blisko siebie, stykali sie ramionami i udami. Hayashi był wściekły.
Co jak co ,ale jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie posuwała się aż tak daleko by naruszać jego przestrzeń życiową i na siłę szukać możliwości do bliskiego kontaktu.... Był zażenowany tym ,że ktoś jest tak nachalny względem niego,że posuwa się do takich metod, a najgorsze było to,że był tylko młodym mężczyzną ,który na takie bliskie kontakty niestety cieleśnie zaczyna reagować... Zaczerwienił się a uczucie bliskości innej dziewczyny i to tak długie zaczęło łamać jego wszelkie obronne bariery, pozwalające mu na bycie odpornym na "kobiece wdzięki".
Ku uciesze Yoshiego byli na miejscu i mogli już wyjść z pojazdu. Hayashi cieszył fakt,że idą do miejsca publicznego , nie tak intymnego jak limuzyna ....zatem Hikari nie będzie już mogła tak otwarcie przybliżać się do niego i naruszać jego prywatną przestrzeń.
W restauracji w Yamashita Park zamówili gofry z bitą śmietaną i truskawkami. Oczywiście według obietnicy to Yoshi stawiał . Wybrali się na coś bardziej treściwego niż kawa, czy herbata jak poprzednio proponował Yoshi, ponieważ obojgu zaczął doskwierać głód.
-" Smacznego Hattori, mam nadzieję,że chociaż tak zrekompensuje tobie brak czasu na dłuższe spotkanie i moje zachowanie na bankiecie."- Odrzekł chłopak, uśmiechając się do niej szeroko.
Hikari siedziała na przeciwko niego i w ramach odpowiedzi uśmiechnęła się równie przyjaźnie.
-" Dziękuję bardzo Hayashi..."-Ucięła wypowiedź i oblał ją rumieniec. Spoglądała niewinnym wzrokiem a zarazem zawstydzonym na naleśnika ,który leżał przed nią. Yoshi spojrzał na nią zbity z tropu.
-"Czy coś się stało? Boli cię brzuch Hikari? Mogłaś powiedzieć..."- zaniepokoił się chłopak. Wstał z miejsca i ostrożnie dotknął czoło dziewczyny. Przy tym odsłaniając jej złocistą, piękną grzywkę na bok.
Dziewczyna jeszcze bardziej się zawstydziła, aż zamknęła oczy z wrażenia.
-" Jesteś rozpalona . Na pewno dobrze się czujesz? Nie musisz jeść. Odprowadzę cię do szofera i od razu zabierze cię do domu , wyglądasz jakbyś miała gorączkę"-Odrzekł Yoshi zmartwionym głosem. Już chciał udać się po szofera ale Hikari złapała go za rękę i odrzekła,że chce z nim zjeść gofry.
Chłopak wiedział ,że to niestosowne w obecnej sytuacji i znowu przejął go gest dziewczyny względem niego. Jednak ostatecznie posłuchał , usiadł na swoje miejsce. Zaczęli jeść gofry. Dziewczyna osłabła i było widać,że ledwo potrafi utrzymać widelec w dłoniach. Yoshi wezwał kelnera i poprosił o rachunek.
Ujął Hikari za biodra , dziewczyna oparła swoją rękę na jego ramieniu i udali się do limuzyny. Szofer rzucił na Hayashiego podejrzliwe spojrzenie. Chłopak przyjął ten nieprzyjazny gest z godnością. Wyjaśnił sytuację i polecił udać się po lekarstwa i zabrać dziewczynę do domu. Szofer pomógł usiąść Hikari na tylnym siedzeniu. Już miał zamykać drzwi samochodu , ale dziewczyna złapała Yoshiego za rękaw kurtki i dała znak szoferowi ,że może się oddalić. Yoshi zbliżył się do Hattori, dziewczyna wyszeptała mu do ucha,że pragnie spotkać się jak najszybciej i przeprasza za kłopot.
Chłopak zapewnił,że się spotkają w najbliższym czasie , gdy stan Hikari się poprawi. Zamknął drzwi limuzyny, po chwili stał samotnie na chodniku a wóz się oddalił.
Ech...same problemy z tą kobietą a myślałem ,że będę miał to z głowy- przeszło mu przez myśl. Załamany postanowił,że wybierze się do szpitala odwiedzić Onoharę. I tak stracił już wystarczająco dużo czasu na naukę....
Minęło sporo czasu od końca zajęć Yoshiego. W związku z tym prawie skończył się czas odwiedzin w szpitalu. Pozostało jakieś pół godziny do końca.
Gdy Hayashi wszedł do pokoju Onohary , do drzwi podchodził Nobuo Onohara. Przestraszyli siebie wzajemnie , gdyż prawie na siebie wpadli, ponadto żaden z nich nie spodziewał się kogoś po za nimi w pokoju Onohary.
Kiedy oboje wyszli z szoku w jakim byli po wpadnięciu na siebie, Nobuo obdarzył Yoshiego smutnym wzrokiem. W końcu ich ostatnie spotkanie było w naleśnikarni i skończyło się nieprzyjemnym incydentem. Poruszone zostały drażliwe kwestie, w efekcie niewiedzy Yoriko . Yoshi wskazał na krzesło , kierując sygnał wzrokowy w stronę chłopca. Nobuo posłusznie usiadł obok siostry leżącej na łóżku szpitalnym. Nastała taka cisza,że słychać było tylko spadające krople, dochodzące z kroplówki, przyłączonej wraz z aparaturą do ciała Nanaki. Yoshi spojrzał na Nanakę i położył swoją ciepłą dłoń na jej chłodną, w geście przywitania. Nobuo spojrzał na Yoshiego to znowu na jego dłoń, którą trzymał jeszcze przez chwile na dłoni Nanaki.
-" Na pewno nie byliście ze sobą wcześniej związani? Naprawdę twoje gesty przyjaźni względem mojej siostry czasami wzbudzają we mnie wątpliwości....."- Rozpoczął rozmowę chłopiec, wyraźnie zirytowany widokiem Yoshiego. Patrzył na chłopaka wzburzony,że Yoshi zachowuje się tak względem jego siostry i to jeszcze na jego oczach.
-" Zapewniam cię ,że nie. Nawet nie znałem twojej siostry. Okazuję jej tyle opieki przez odpowiedzialność za wyrządzoną jej krzywdę. Po za tym....może zabrzmieć to dziwnie.....Ale jej zazdroszczę. Nie wiem z jakimi trudnościami przyszło jej żyć, wam żyć i co teraz przeżywa....jeśli... jeśli czuwa mimo jej stanu. Ale z całą pewnością jej zazdroszczę ,że nie musi udawać nikogo kim nie jest i robić czegoś co ktoś od niej oczekuje , wbrew sobie."- Wzrok Yoshiego był nieobecny ,ale zawierał w sobie pierwiastek radości . Jakby widział oczami Nanaki,że tam gdzie się znajduje z całą pewnością jest jej lepiej niż byłoby tu, niż byłoby jej na miejscu kogoś innego...Czyżby Hayashi mi się właśnie zamierzał zwierzyć ?- Analizował wypowiedź chłopaka Nobuo.
-"Skąd możesz wiedzieć ? Może cierpi gorsze katusze od nas razem wziętych, albo całej rasy ludzkiej ? Martwię się o moją siostrę i pragnę by się już obudziła...."- odrzekł Nobuo. W jego głosie pobrzmiewała nuta bólu i cierpienia.
Yoshi poczuł w tym momencie ,że stał się niezwykłą marudą i egoistą. Nie zauważył nawet kiedy weszło mu w nawyk użalanie się nad własnym losem. Jak śmiał zakładać ,że niczemu winna , biedna , poszkodowana dziewczyna w śpiączce, może być w lepszej sytuacji niż inni , niż on ?
Poczuł się zażenowany sobą.
-" Widzisz czasami przychodzą w życiu chwile słabości, człowiek się gubi w tym co robi, traci sens egzystencji i bluźni... Nie docenia już niczego i twierdzi ,że jego los jest gorszą niedolą niż innych..."- Jego czysty, hipnotyzujący, charyzmatyczny głos zabrzmiał w pomieszczeniu. Sam nie rozumiał jak to się dzieje ,że tu i teraz zwierza się obcemu chłopcu , a nie na przykład swojej siostrze. Nie potrafił zrozumieć dlaczego to robi.... Może dlatego,że utożsamiał odwiedziny Onohary w szpitalu z pewnego rodzaju oczyszczeniem ? Pokutę, miejsce gdzie może wyznać swoje troski? Do czego to doszło ? Yoshi czuł,że ten dzień staje się coraz bardziej pokręcony i nie do zniesienia...
-" Rozumiem ,że mówisz o sobie . Nie należysz do osób, które się zwierzają , stąd robisz to w w sposób pośredni...Nie oczekuję ,że powiesz mi o co konkretnie chodzi, nie jestem twoim przyjacielem i do mojej roli nie należy wysłuchiwanie twoich problemów. Nie znamy się praktycznie, łączy nas tragedia mojej siostry z winy kogoś kogo znasz a nie chcesz go wydać... Wiedz jedynie ,że jeśli moja siostra się obudzi to cieszyłbym się gdyby nadal mogła liczyć na twoją pomoc , kiedy ja nie będę w stanie jej zapewnić wsparcia..."-Głos Nobuo choć dziecięcy, krył w sobie dojrzałe wyznanie brata kochającego swoją siostrę całym sercem. Wykazał świadectwo zaufania względem Yoshiego, jako opiekuna siostry, co jest godne podziwu.
Hayashi uśmiechnął się przyjaźnie i spojrzał na chłopca.
-"Dziękuję Onohara, wezmę sobie twoje słowa do serca."
Wyszli wspólnie ze szpitala i udali się do swoich domów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nanaka i Amaterasu pożegnały się z panią Duchecką i jej mężem. Bardzo podziękowały za pomoc i gościnę. To było bardzo znaczące i przyjemne spotkanie dla Onohary, gdyż czuła się znowu jak dawniej, jak człowiek, który żyje, którego się dostrzega, z którym można porozmawiać. Dziewczyna po tym spotkaniu zapragnęła żyć. Nie wiedziała jednak czy to jest w ogóle możliwe... Liczyła się z faktem,że czeka ją dokonanie wyboru. Nie miała zielonego pojęcia jakie losy kryją się za tymi wyborami a pragnęła je jak najszybciej poznać.
Powiedziała o tym Amaterasu. Bogini uznała jednak,że dziewczyna nadal nie wie jeszcze tego co jest istotne w podjęciu decyzji.
-" Więc kontynuujmy podróż, chciałabym już podjąć decyzję. "- odrzekła w odpowiedzi Nanaka.
Amaterasu doceniła determinację jaka przebudziła się w dziewczynie. Udały się w dalszą podróż.
Znalazły się w krainie rodem z średniowiecza. Na ulicach stały jarmarki, charakterystyczne budynki , ludzie ubrani byli w stroje ze średniowiecza. Z tą różnicą, że na niebie widniały dwa słońca. Jedno żółte , drugie mniejsze pomarańczowe a gdy zapadła noc na niebie dostrzec można było trzy księżyce. Szare, srebrne, błękitne. Ponadto niektórzy ludzie ubrani byli w szaty, kojarzące się Nanace z magami, z gier komputerowych. W sumie całokształt tego miejsca można porównać do gry komputerowej- Pomyślała Nanaka. Zdaje się ,że w tym świecie magia i sfera istot pozaziemskich , są uznane za przyziemne i powszechne.
Na usta Nanaki nasuwały się słowa : " Co my tu robimy? Po co tu jesteśmy?" Ale nauczyła się już podczas podróży w nieznane u boku Amaterasu ,że te pytania są bezsensu a każda wizyta w nie ważne jak nienaturalnie , niedowierzanie, dziwnym miejscu, zawsze niesie ze sobą jakąś cenną naukę, która jest jej niezbędna do podjęcia decyzji o jej dalszym losie. Po części była szczęśliwa,że przyszło jej po śmierci odwiedzić krainy, czy też światy o których normalnie by nie wiedziała,że istnieją naprawdę a nie tylko w świecie wyobraźni. Niczym urzeczywistnienie treści jakie oferuje gatunek fantasy. Niezależnie czy w literaturze, czy w filmie.
Onohara zastanawiała się jaką naukę pozna w tej krainie. Jednak wydarzenia, które miały nastąpić wkrótce były tak nieoczekiwane i niespodziewane ,że sama Amaterasu nie przewidziała takiego biegu wydarzeń.
-"Nanaka-chan obecnie znajdujemy się w krainie gdzie ludzie zdają sobie sprawę z podróży między wymiarowych. Innymi słowy mieszkańcy mogą nas zobaczyć. Ty co prawda nie jesteś formą żywą , jedynie duszą , która opuściła ciało i to na długi czas , ale w związku z tym,że podróżujesz ze mną i tak cię mogą dostrzec."- Jej głos był wesoły , ponieważ wiedziała że Onohara czuje się samotna bez interakcji z innymi i że brakuje jej bliskości z innymi. Pragnie być dostrzeżona. Amaterasu domyślała się jaką decyzję podejmie Nanaka , biorąc pod uwagę jej obecne zachowanie i odczucia.
-" Czyli są światy gdzie takie podróże w tunelach międzyczasowych to norma ? Szkoda,że niektórym nie jest dane o tym wiedzieć i z tego korzystać. Czy coś się za tym kryje bądź na to wpływa?"- Zapytała zaintrygowana dziewczyna.
-" Naturalnie. Jak doskonale wiesz rozwój cywilizacji w twoim wymiarze czasowym osiąga szczyt wiedzy o świecie i technologii do takiego stopnia,że wkrótce nastąpi kres kultury. Wraz z rozwojem cywilizacji kultura umiera. Gdyby istoty wyższe od człowieka, które sprawują pieczę nad nim pozwoliły takiej populacji na wiedzę o podróży między wymiarowej mogłoby to stanowić zagrożenie. Nie tylko dla innych istot w wymiarach ale i nas bóstw... Człowiek z takim narzędziem oraz zasobem wiedzy doprowadziłby do kresu wszystkiego. Stąd jeśli mamy doczynienia z istotami o rozwoju jaki reprezentują byty w tym świecie ta świadomość nie stanowi zagrożenia dla nikogo. Obecnie mieszkańcy tego świata nie potrzebują społeczeństwa nastawionego na władzę, eksterminacje, jednostki autorytarnej. Nie wspomnę o polityce ekspansji i dominacji nad innymi. Ci ludzie podróżują bo szukają przygód albo potrzebują wiedzy o czymś co na obecną chwilę wydaje im się ważne. Wręcz otrzymują zlecenia, w których mają zdobyć przedmioty z innych krain potrzebne im w tym świecie. Bądź handlują przedmiotami z innych odległych krain, gdyż są one źródłem ich zarobku."- Amaterasu patrzyła na Nanakę wzrokiem pełnym bólu gdy wspominała o świecie Onohary i zapędach ludzi XXI wieku. Zresztą kraina w której już były gdzie ludzkie losy i bóstw toczyły ze sobą walki były początkiem apokalipsy i bolesnych walk , które są przedsmakiem tego co mogliby rozpętać ludzie XXI wieku posiadający wiedzę o podróży w czasie i przestrzeni.
Amaterasu i Nanaka były obecnie w karczmie , gdzie mieszkańcy potraktowali je neutralnie,mimo że ich nie znali. Uznali je za nowo przybyłe z odległej krainy nie przejmując się w jakim interesie tutaj są. Jednak co się często nie zdarza bóstwu, które oprowadza duszę w celu pomocy podjęcia decyzji sytuacja przybrała kłopotliwy obrót dla Amaterasu, bowiem dziewczyna w kucyku o blond włosach i zielonych oczach przykuła uwagę Nanaki. Była ona w wieku Onohary i wydała jej się znajoma stąd nie mogła odwrócić od niej wzroku. Nagle Nanace zawirował obraz przed oczami.
Nagle znalazła się na rozpoczęciu roku szkolnego w dzień jej wypadku. Na niebie świeciło słońce , przebijając swym złotym blaskiem błękit bezchmurnego nieba. Kwiaty wiśni pachniały rozkosznie a wiatr powiewał tak,że wprawiał w ruch pąki , które fruwały po niebie w rytm piosenki jaki narzucał im wiatr. Nanaka nie znajdowała się już w karczmie i nie widziała na przeciwko siebie Amaterasu. Stała przy swoim rowerze, którym właśnie przyjechała na inaugurację trzeciej klasy liceum. A przed nią stała grupka osób. W środku znajdował się Hayashi Yoshi. Wśród ludzi towarzyszących chłopakowi znajdowała się właśnie ta blondynka o zielonych oczach. Te oczy ......zdawało się Nanace ,że dopiero teraz dostrzega wyraźnie ich złowrogi i ostrzegający wyraz. Wyraz nie znoszący "zawieszonego" wzroku kogo kolwiek na chłopaku , który znajdował się w centrum uwagi.
Jak mogłam tego nie zauważyć ?- Przestraszyła się Nanaka . Dopiero teraz uzmysłowiła sobie,że tamtego dnia spojrzała w twarz osobie, która życzyła jej śmierci..... Spojrzała w oczy śmierci.
ŚMIERĆ............ŚMIERĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie widziała nic więcej tylko zielone złowrogie oczy. Wokół tylko ciemność.
Nagle przed jej oczami ujrzała obraz , który całkowicie zbił ją z tropu.... Stała przed nią Abe Ayu....Jej najlepsza przyjaciółka z gimnazjum ,która zerwała z nią kontakt i sprawiła,że wszyscy się od niej odwrócili przez to,że Nanaka zalecała się do chłopaka , który podobał się Abe. A przynajmniej tak wszyscy uważali nie pytając Onohary o to jak było na prawdę.
Nanaka widząc przed sobą Abe zaczęła płakać . Ayu podeszła do Nanaki a jej wzrok był tak samo przepełniony jadem nienawiści co wzrok blondynki o zielonych oczach.
-" Nanaka-chan.... To ty ? Pamiętasz mnie prawda ? Dziewczynę , której wbiłaś nóż w plecy?! Takuya....mój Takuya dlaczego mi go odebrałaś ? Tak bardzo go kochałam!!!! Słyszysz mnie!!!!?!?Jak mogłaś ty przebiegła suko!! Giń ! Umieraj nie zasługujesz na nic więcej tylko śmierć...potrafisz tylko ranić!!" -Abe mówiła głosem psychicznie chorej , jej wzrok był otępiały i pełen łez .Podczas oskarżeń podchodziła z każdym krokiem bliżej Nanaki. Przerażona Onohara poczuła ,że ma mokre dłonie. Kiedy na nie spojrzała ujrzała krew , zaczęła w panice trząść rękoma i poczuła na całym ciele drgawki. Potem spojrzała gwałtownie z przestrachem na wściekłą Abe i zobaczyła,że dziewczyna na swoim mundurku ma krew w okolicy serca. Ta krew na rękach Nanaki to była krew Ayu.
Nanaka zaczęła krzyczeć.
-" To nie tak!!! Ayu to nie prawda....nie zależało mi na Takuy'i , nie chciałam cię zranić!!! "- Nanaka poczuła,że zaczyna się dusić. Zaczęła pluć krwią. Nie widziała już Abe ani zielonych oczu blondynki z liceum. Widziała tylko wszędzie krew , po czym całkowicie zapanowała ciemność.
Amaterasu ujrzała Nanakę, która patrzy tempo przed siebie. Nie reagowała już na to co do niej mówi ani na żadne czynniki z środowiska zewnętrznego. Bogini spojrzała na czym ostatni raz Onohara "zawiesiła" wzrok. Poznała w dziewczynie o blond włosach Iise Katsumi.
-" Cholerra!!! Dlaczego to zawsze przytrafia sie mnie?! Nie chce stracić kolejnej duszy!"- Mówiąc to wstała gwałtownie z krzesła. Zaczęła potrząsać Nanaką. spadł jej kaptur z głowy. Widok Amaterasu, która wyglądała jak dziecko i potrząsała nieprzytomną Onoharą, która miała matowy wzrok i zaczęła robić się coraz bardziej przezroczysta i przypominać formę duszy niż człowieka , przykuł uwagę ludzi w karczmie. Zaczęli szeptać coś między sobą. Najbardziej wzbudziło to zamieszanie przy stole , przy którym siedziała właśnie zielonooka reinkarnacja Katsumi. Dziewczyna poczuła się niesfornie . Zdała sobie sprawę ,że obcy przybysze zaczęli się dziwnie zachowywać po tym jak jedna z nich jej się przyglądała. Przy jej stole siedział chłopak o lokowanych, ciemnych włosach. Oraz brunet ostrzyżony krótko o pięknych zielonych oczach. Cała grupa postanowiła jako jedyna pomóc Amaterasu i dowiedzieć się co się stało. Bogini wyczuła bez potrzeby oglądania się za siebie kto jedynie odważył się pomóc...." Przeklęte przeznaczenie....z nim się nie wygra...."- pomyślała zirytowana i załamana. Była przerażona. Ostrzegała Nanakę, że ma się pilnować inaczej zbłądzi... Kto od niej się odłączy albo pomyśli o swoim bycie jako zagrożonym już nie powróci...
-" Co się stało? Jak możemy pomóc?!"- zapytał chłopak o ciemnych ,lokowanych włosach. Jego niebieskie oczy przepełniał lęk i chęć pomocy.
-" Hayashi, Iise, Kotara, nie czas na pytania. Iise musisz zacząć do niej mówić...powiedz jej żeby wróciła,że nie jesteś na nią zła, ale już!!! Yoshi pomóż Iise i też wzywaj ją , mów do niej Onohara!! Kotara , ty pomożesz mi ją ocucić! "- Jej głos był bezwzględny, nie znoszący sprzeciwu , polecenia krótkie i klarowne.
Cała trójka oniemiała z wrażenia ,że dziewczyna zna ich imiona. Jednak zdawali sobie spawę,że w każdym ze światów są ludzie, których zna się ze swojego świata. To tak zwane "reinkarnacje" tych osób. Mają te same imiona i podobny wygląd, aczkolwiek inne charaktery. Mimo wszystko łączy je jedna najistotniejsza siła , przekleństwo , na które nie mają wpływu.... PRZEZNACZENIE. Każda osoba ma z góry narzucone przeznaczenie , które kształtuje więzi z innymi ludźmi. W każdym świecie dana jednostka zawsze zakocha się w tej samej, jednej "reinkarnacji", zaprzyjaźni się z tą samą "reinkarnacją" i niestety zakocha się bez wzajemności... Stąd trójka przyjaciół domyśliła się,że Amaterasu musi ich znać z jej świata. Nie zdawali sobie jednak sprawy,że mają doczynienia z bóstwem niebios, które ma za zadanie pomoc duszom , które mają jeszcze wybór ....
Kotara zaczął klepać Onoharę po policzku, lecz delikatnie. Amaterasu potrząsała Onoharę za ramiona. Iise wraz z Yoshim wołali naprzemiennie jej nazwisko.
-" Nie jestem na ciebie zła Onohara, wracaj do nas!!!"- głos Iise był lekko zmieszany lecz starała się jak mogła by pomóc. Była zmieszana , poniewaz nie wiedziała na co miałaby być na nią zła... nie znała jej przecież... i wątpi w to czy miała ją kiedykolwiek poznać...
Nanaka zaczęła w tej ciemności i plamach krwi, które na nowo zaczęły się pojawiać odkąd usłyszała pewien głos, a przynajmniej odnosiła wrażenie ,że coś słyszy. " zła.....nie.....Ono....jestem..."- jedynie urwane słowa, dochodziły do jej uszu... jednak nagle usłyszała przez te urywane dźwięki głos, który najbardziej pobudził ją do życia....
-" Onohara!!! Onohara!!!!"- hipnotyzujący, męski, głos. Kiedy otworzyła oczy ujrzała błękitne oczy, które patrzyły na nią zatroskane. Rozpoznała w nich Hayashiego. Zaczęła otwierać powieki szybciej. Obudziła się i ujrzała przed sobą czwórkę ludzi, którzy stali nad nią. Kiedy zauważyli,że dziewczyna otworzyła oczy przestali ją wołać. Nanaka rozpoznała w nich ludzi z liceum. Nawet Kotarę. Wiedziała,że to chłopak, który siedział w ławce obok Hayashiego .
-" Dzięki bogom!!!"- odrzekła z ulgą Amaterasu"- Jej policzki zwykle blade oblane były rumieńcem. Głos przepełniony ulgą.
-" Ktoś nam wyjaśni co jest grane ?"- zapytała Iise wyraźnie nadąsana widząc Yoshiego zaintrygowanego Nanaką i jej wyglądem. Uwagę chłopaka przyciągnęła jej suknia z odkrytym brzuchem jak i jej stan omdlenia. Iise była również zażenowana tym,że musiała mówić coś krępującego osobie , której nie zna. Z tym,że teraz zaczęła być na nią zła. Ale powstrzymała swój wzrok bo bała się ,że znowu może coś się stać...
-" Wybaczcie... nazywam się Amaterasu a to moja dusza, która odbywa podróż."- bogini spojrzała na każdego z osobna w przyjazny sposób.
Na twarzach wszystkich zagościło zdumienie i poczucie wstydu. Od razu pokłonili się przed Amaterasu.
-" Jestem dumny,że mogłem uczestniczyć w "rytuale przywracania duszy" z bóstwem niebios"- odrzekł ceremonialnie i z szacunkiem Hayashi w imieniu wszystkich.
Onohara patrzyła z kompletną dezorientacją na sytuację i tym bardziej zaintrygował ją termin " rytuał przywracania duszy". Nie wiedziała,że gdzieś była... przecież nie ruszała się z miejsca wiedziała,że nie może opuszczać Amaterasu. Ale potem od razu przypomniała sobie jakie emocje wywarła na niej dziewczyna stojąca obok. Z tego co usłyszała nazywa się Iise...
Amaterasu podziękowała raz jeszcze przy tym klepnęła Nanakę w plecy a ta od razu ukłoniła się przed trójką przyjaciół.
-" Dziękuję wam za pomoc... Iise...Kotara...i Hayashi.. tak ? dobrze zapamiętałam ? Jestem wam bardzo wdzięczna"- Odrzekła i spojrzała na nich nieśmiało. Zwłaszcza na *"reinkarnację" Hayashiego.
Chłopak uśmiechnął się do niej życzliwie i odeszli.
Dzień dobiegł końca. Amaterasu wykupiła pokój dla 2 osób w karczmie.
-" Dlaczego znam tych ludzi? I o co chodziło ? Co się ze mna stało?" - zapytała zmieszana Nanaka.
Jej głos był zlękniony a do oczu napływały łzy. Nie trzeba było wiele by doprowadzić Onoharę po takim szoku i nieprzyjemnych doświadczeniach , jakie doznała , do tego by się popłakała.
Amaterasu miała smutny wyraz twarzy. Nastała krótka pauza, która trzymała dziewczynę w większym napięciu i niepokoju. Wreszcie boginii przemówiła.
-" Czasem dusze o niezwykłej nadwrażliwości tracą poczucie miejsca w którym są... Zatracają się w uczuciach i negatywnych emocjach podczas podróży.. Zwłaszcza te dusze , które doświadczyły wiele cierpienia podczas życia ziemskiego. Podróż łączy się ze spotykaniem znajomych twarzy. Nie dziwi cię pewnie fakt,że te znajome twarze są tak liczne ? A może właśnie to najbardziej zaskakuje ? Myślałaś nad tym dlaczego znowu spotykasz tych ludzi w podobnym składzie ? A zwłaszcza tego chłopaka ? Wiem,że doświadczyłaś wiele bólu przez innych... przez rówieśników zwłaszcza. Ale także przez brak ojca w młodym wieku czyż nie ? Nie chce rozdzierać twoich ran. Chcę tylko powiedzieć,że jako bóstwo pozaziemskie znam wszystkie dusze we wszystkich wszechświatach....Ich rodziny, dzieci, dziadków, pradziadków, ich historie życiowe, osobowości... Zatem wiem jak wyglądało całe twoje życie od narodzin aż do...."
-"ŚMIERCI"- dokończyła za nią Nanaka .
-"Rzecz w tym,że mieszkańcy tego świata znają mechanizmy rządzące w innych światach. A przynajmniej częściowo. Stąd nie zdziwiło tych ludzi to,że znam ich imiona. Musisz wiedzieć jedną najistotniejszą rzecz w całej tej podróży... Ludzi w każdym z tych światów łączy przekleństwo będące przeznaczeniem. Każdemu z góry narzucone jest kochanie danej jednostki, przyjaźń z konkretnym człowiekiem. Niestety też ta miłość nieodwzajemniona. Ponadto ludzie są tak zwanymi :"reinkarnacjami". W każdym świecie widzisz tak samo wyglądające istoty , które noszą to samo imię i łączy je jedno przeznaczenie. Jednak mają one inne osobowości. Jako człowiek, który to życie stracił i żył w nieświadomości musisz podjąć decyzję , czy chcesz wrócić do świata żywych mimo narzuconego ci schematu, czy chcesz odejść ... Wcześniej żyłaś w nieświadomości , powrót do życia ze świadomością łączy się z ryzykiem i możliwości braku akceptacji prawdy. Ta kultura......., ci ludzie żyją tak od urodzenia... wiedzą o tym mechanizmie. Z tym,że z ich stopniem rozwoju nie przeszkadza im ta świadomość. Ich śmierć zakłada inną podróż niż twoja... odmienną. Poznają życie , w którym nie ma podróży po światach i zdobywania przedmiotów z innych światów. Zysk i dostatnie życie zdobywasz własną ciężką pracą i dostosowaniem się do życia w narzuconych normach społecznych. Myślę ,że twoja podróż dobiegnie teraz końca... Prawie cię straciłam. Nie chcę dalej cię narażać na niebezpieczeństwo. Byłam zbyt lekkomyślna. Sądzę ,że i tak pojęłaś już wszystko co miałaś pojąć.Nie w taki brutalny sposób jaki nam się przytrafił zbiegiem okoliczności... miał to być proces dłuższy i subtelniejszy. Jednak z racji tego,że musiałaś przejść "rytuał przywracania" i doświadczyłaś czegoś co tak naprawdę pochodzi z głębi twojego serca , zmienia postać rzeczy. Bowiem jest to groźne doświadczenie, nie każdy potrafi wrócić. Doszło do tego bo w głębi serca uważasz,że zgrzeszyłaś... że zawiniłaś, że nie zasługujesz by żyć... Jeśli miało miejsce przeniesienie cię do więzienia duszy w pułapce wyrzutów sumienia i poczuciu winy z istnienia... Oznacza to,że się myliłaś...Nie byłaś pewna i gotowa co do podjęcia decyzji. Część ciebie uważa ,że zasługujesz na śmierć, a nie na drugą szansę... Tylko w momencie kiedy pojawia się sytuacja wyjątkowa gdzie w drastyczny sposób walczysz ze sobą pomiędzy dwoma decyzjami, bądź jesteś pewna czego chcesz możesz podjąć decyzję. Innym wyjściem jest utrata duszy przez pułapkę , w której się znalazłaś , albo śmierć z własnego wyboru po odbytej nauce.
Teraz sama musisz podjąć co jest dla ciebie najsłuszniejsze..."
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy Yoshi wrócił do domu Yoriko czekała na niego w domu. Za oknem prószył śnieg a niebo przybrało barwę ciemnego granatu niczym atrament.
Chłopak był zmęczony i zażenowany sytuacją z Hattori. Miał już powyżej uszu ciągłego przekładania spotkań z Hikari. Nie chciał się wiązać z kimś na siłę i wbrew sobie. Pragnął spędzić miły wieczór z Yoriko, zrelaksować się i zapomnieć o trudach bycia synem Hayashich.
Spokojny i zimowy wieczór nie zwiastował dramatycznych wydarzeń , które właśnie miały nadejść...
-" Braciszku gdzie byłeś tak długo ? Miałeś wrócić z Shinem i uczyć się angielskiego ."- Głos Yoriko był smutny i przepełniony nutą rezygnacji.
-" Yoriko-chan, braciszek miał wyjście w interesach. Nie chciane tak samo przez ciebie jak i przeze mnie. Ciężko jest być tym starszym i odpowiedzialnym wiesz.... Co powiesz na to,że zamówimy pizzę ? Do tego obejrzymy twój ulubiony serial ? "- Głos Yoshiego brzmiał entuzjastycznie a w oczach pojawił się płomyk ciepła i troski.
-" Z chęcią ale najpierw chcę wiedzieć co łączy cię z Onaharą i jego siostrą . Dlaczego masz zawsze taki smutny wyraz twarzy kiedy mowa o siostrze Nobuo- san?"- Dziewczynka patrzyła na brata z bólem w oczach a jej minka była zmartwiona.
Yoshi po słowach siostry pomyślał właśnie,że ten dzień staje się jednym z najgorszych w jego życiu zaraz za dniem wypadku Onohary. Dlaczego ten los jest taki paskudny i musiał sprawić,że jego siostra poznała Nobuo i zaczęła się fascynować jego osobą ? Stwierdził,że zdecydowanie nie ma siły na tą rozmowę. Nie jest na nią przygotowany ani psychicznie ani fizycznie.
Temat Onohary wykańczał go psychicznie każdego dnia od września. Mamy grudzień.. co daje na to 4 miesiące katuszy bez dnia odpoczynku i chwili wytchnienia. Codziennie przeżywał wewnętrzne katusze czy zdrowiu Onohary nic nie zagraża, wyrzuty sumienia,że Iise powinna zapłacić w jakiś sposób za swój haniebny czyn...Można tak wymieniać cały dzień za ile rzeczy jeszcze czuł się odpowiedzialny w kwestii wydarzeń z rozpoczęcia roku szkolnego.
-" Yoriko to bardzo bolesna opowieść... jesteś pewna ,że chcesz ją poznać ? Opowiem ci ,ale pod jednym warunkiem. Nie wspominaj o tym Nobuo, już sama zauważyłaś ile go to kosztuje cierpienia."- Yoshi w tym momencie westchnął. Postanowił powiedzieć o tym siostrze bo wiedział,że Nobuo nie jest jej obojętny. Nie miał też siły dzisiaj już z nią się sprzeczać.
Dziewczynka niezmiernie się ożywiła, jednak natychmiast zrobiła minę pełną skupienia i powagi oraz szacunku.
-" Wszystko zaczęło się we wrześniu kiedy to Onohara pierwszy raz odwiedziła mury naszej szkoły...Zmieniła szkołę w trzecim , ostatnim roku licem. Wszyscy wiedzieli,że jest nowa i plotkowali o niej..."- Yoshi rozpoczął opowieść o poznaniu Onohary i o tym jak przykuła jego uwagę podczas przemowy. Sam tego nie rozumiał,ale wzbudzała zainteresowanie , tak też powiedział Yoriko, -"Niestety Iise zrobiła coś co miało być niewinnym żartem a skończyło się katastrofą młodej dziewczyny, która utopiła się w Yamashita Park i straciła przytomność. Do dziś jej życie utrzymują tylko maszyny. Z poczucia odpowiedzialności, winy i chęci pomocy Onoharze spotkałem jej brata i matkę. Nawiązywałem z nimi kontakt od czasu do czasu by znać położenie i stan zdrowia koleżanki z klasy. Nobuo czuł do mnie żal,że nie chce wyjawić kim był sprawca wypadku. Należy się ta wiedza zwłaszcza rodzinie dziewczyny ,ale z racji tego,że sama się nie poddała do komisariatu i nie wzięła odpowiedzialności za swój czyn nie chciałem zrzucać winy na nią. Wiedziałem,że zrobiła to nieświadoma konsekwencji i przez wzgląd na uczucia do mnie... "
Kiedy Yoriko wysłuchała całej historii brata zaczęła płakać. Przytuliła brata mocno . Chłopak położył swoją głowę na jej malutkim, kruchym ramieniu.
-" Braciszku i cały ten, ból poczucie winy nosiłeś w sercu sam ? Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej?"-odrzekła pochlipując.
Yoshi nie odezwał się , również okrywał łzy przytulony do siostry.
Nagle zadzwonił telefon. Yoshi otarł szybko łzy. Wstał gwałtownie i podszedł do słuchawki.
Yoriko patrzyła na brata i ocierała również łzy.
Przeraziła się widząc ,że Yoshi pobladł i zaczęła mu się trząść ręka, w której trzymał słuchawkę telefonu. Jego oczy zrobiły się szerokie i przerażone. Z oczu popłynęła ponownie samotna łza. Tym razem nie zdołał ukryć tego przed Yoriko.
-" Rozumiem, już jadę."- odrzekł słabym głosem.
Nie wyjaśniając o co chodzi natychmiast pobiegł do korytarza i ubrał kurtkę a potem buty. Nie zabrał ze sobą Yoriko mimo krzyków i nawoływań. Zatrzasnął drzwi i wybiegł na ulicę. Zadzwonił po taxówkę. Yoriko podsłuchała przez okno,że chłopak jedzie do "Rosai Hospital".
Kiedy samochód wraz z chłopakiem oddalił się od domu dziewczynka zadzwoniła po szofera, który zawsze podwozi ją do szkoły. Nakazała mu jechać do szpitala.
Kiedy Yoshi pojechał do szpitala spotkał na holu przed salą Onohary zapłakaną panią Airi Onoharę i Nobuo.
-" Coś wiadomo o jej stanie ? Dlaczego pani tam nie może wejść ?"- zapytał Yoshi a jego oczy były wilgotne i czerwone od łez.
-" Wszędzie krew, wszędzie tylko pełno krwi..."- odrzekła roztrzęsiona kobieta , cała zapłakana i unosząca się od konwulsji spowodowanych płaczem i szokiem
Yoshi złapał się za głowę obiema rękami z rozłożonymi łokciami, przy tym zaczął chodzić nie spokojnie po holu. Potem zasłonił twarz rękami.
-" Mama i ja jak zwykle odwiedziliśmy siostrę... nagle jej klatka piersiowa zaczęła się poruszać. Ja i mama wstaliśmy z krzeseł jak oparzeni...myśleliśmy ,że zaczęła samodzielnie oddychać bez aparatury, że się wybudza. Ale w masce tlenowej pojawiła się krew, wezwaliśmy lekarzy... Z jej ust zaczęła wydobywać się krew, jej nieruchome ciało kasłało krwią. Kazano nam wyjść i poczekać tutaj. Czekamy już tak dwie godziny...- głos Nobuo był wyprany z emocji.
Yoshi uderzył z całej siły pięścią w ścianę. Airi ciągle płakała.
Nagle na holu pojawiła się Yoriko w towarzystwie pana Shintaro, który ją przywiózł.
Dziewczynka podeszła do pani Airi i zaczęła ją obejmować oraz gładzić rączką po ramieniu.
-" Spokojnie , wszystko będzie dobrze"- mówiła cichutko do ucha pani Airi.
Kobieta widząc Yoriko wpadła w większy płacz, zamiast twarzyczki Yoriko zaczęła dostrzegać uśmiechniętą twarz swojej córki kiedy była mała.
Yoshi wpadł w szał kiedy zobaczył,że jego siostra tu jest. Już chciał złapać Yoriko i zmusić do tego by opuściła to miejsce,ale pan Shinatro go natychmiast uspokoił.
Wtem napiętą atmosferę przerwał lekarz, który wyszedł z pokoju w którym leżała Nanaka.
-" Pani Airi Onohara ?"
Matka spojrzała z oczami pełnymi łez na lekarza a jej serce zamarło na chwilę.
-" T-tak"
-" Powstrzymaliśmy krwotok wewnętrzny pani córki. Jednak jej stan uległ pogorszeniu. Staraliśmy się pobudzić jej serce do pracy masażem serca,ale ...przykro mi."- Odrzekł lekarz. Spojrzał z wyrazem współczucia na zebranych.
-"Proszę wejść i pożegnać się z córką"
Airi Onohara miała martwy wzrok i wstała z miejsca. Lekko się zachwiała. Yoshi podbiegł i przytrzymał ogłupiałą z bólu i cierpienia kobietę. Wszyscy zebrani zrobili ten sam wyraz twarzy... surowy, bez wyrazu.
Wszyscy podążyli za Airi, którą podtrzymywał Yoshi, ponieważ kobieta nie była w stanie normalnie ustać Nie chciała widzieć martwego ciała dziecka. Pragnęła znowu zobaczyć jej brzoskwiniowe, ciepłe policzki i uśmiech na twarzyczce, promiennej i zdrowej.
Na stole operacyjnym leżało blade ciało , które było przykryte prześcieradłem. Obok był podłączony noktowizor pokazujący prostą linię , wskazujący na ustanie czynności życiowych.
TOM III
Koniec rozdziału 6
Przypisy autorki:
*reinkarnacja -jej znaczenie -->klik
Panowała spięta atmosfera. Yoshi nie miał zamiaru znajdować się w tym momencie w towarzystwie Hikari. Zwłaszcza ,że miał się teraz przecież uczyć. Jednak domyślał się ,że po takiej deklaracji nie było innego wyjścia jak zgodzić się na wyjście ...Nawet jego ojciec by temu nie zaradził... Chłopak pogrążony był w myślach i nie odzywał się zbytnio. Odpowiadał tylko na pytania dziewczyny.
Sytuacja zaczęła się pogarszać kiedy córka Hattorich zaczęła się przybliżać do Yoshiego na tyle blisko,że zaczęła naruszać jego przestrzeń życiową....Spoglądała w jego oczy i zapytała czy to nie problem,że teraz się nie uczy. Jej mina była niezwykle słodka i niewinna. Takie zachowanie dziewczyny onieśmieliłoby każdego mężczyznę, także Yoshi nie mógł odeprzeć tego "flirciarskiego" aktu. Zaczerwienił się i oddalił delikatnie od niej. Odpowiedział,że da radę nadrobić zaległości i winien jest jej przysługę. Oczywiście dziewczyna natychmiast obdarowała go szerokim i przepięknym uśmiechem. Niestety znowu zaczęła się przybliżać. Chłopak zdał sobie sprawę ,że skończyło mu się miejsce na tapicerce limuzyny. Nie ma dokąd uciec. Ostatecznie zmuszeni byli przez Hikari siedzieć do końca jazdy blisko siebie, stykali sie ramionami i udami. Hayashi był wściekły.
Co jak co ,ale jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie posuwała się aż tak daleko by naruszać jego przestrzeń życiową i na siłę szukać możliwości do bliskiego kontaktu.... Był zażenowany tym ,że ktoś jest tak nachalny względem niego,że posuwa się do takich metod, a najgorsze było to,że był tylko młodym mężczyzną ,który na takie bliskie kontakty niestety cieleśnie zaczyna reagować... Zaczerwienił się a uczucie bliskości innej dziewczyny i to tak długie zaczęło łamać jego wszelkie obronne bariery, pozwalające mu na bycie odpornym na "kobiece wdzięki".
Ku uciesze Yoshiego byli na miejscu i mogli już wyjść z pojazdu. Hayashi cieszył fakt,że idą do miejsca publicznego , nie tak intymnego jak limuzyna ....zatem Hikari nie będzie już mogła tak otwarcie przybliżać się do niego i naruszać jego prywatną przestrzeń.
W restauracji w Yamashita Park zamówili gofry z bitą śmietaną i truskawkami. Oczywiście według obietnicy to Yoshi stawiał . Wybrali się na coś bardziej treściwego niż kawa, czy herbata jak poprzednio proponował Yoshi, ponieważ obojgu zaczął doskwierać głód.
-" Smacznego Hattori, mam nadzieję,że chociaż tak zrekompensuje tobie brak czasu na dłuższe spotkanie i moje zachowanie na bankiecie."- Odrzekł chłopak, uśmiechając się do niej szeroko.
Hikari siedziała na przeciwko niego i w ramach odpowiedzi uśmiechnęła się równie przyjaźnie.
-" Dziękuję bardzo Hayashi..."-Ucięła wypowiedź i oblał ją rumieniec. Spoglądała niewinnym wzrokiem a zarazem zawstydzonym na naleśnika ,który leżał przed nią. Yoshi spojrzał na nią zbity z tropu.
-"Czy coś się stało? Boli cię brzuch Hikari? Mogłaś powiedzieć..."- zaniepokoił się chłopak. Wstał z miejsca i ostrożnie dotknął czoło dziewczyny. Przy tym odsłaniając jej złocistą, piękną grzywkę na bok.
Dziewczyna jeszcze bardziej się zawstydziła, aż zamknęła oczy z wrażenia.
-" Jesteś rozpalona . Na pewno dobrze się czujesz? Nie musisz jeść. Odprowadzę cię do szofera i od razu zabierze cię do domu , wyglądasz jakbyś miała gorączkę"-Odrzekł Yoshi zmartwionym głosem. Już chciał udać się po szofera ale Hikari złapała go za rękę i odrzekła,że chce z nim zjeść gofry.
Chłopak wiedział ,że to niestosowne w obecnej sytuacji i znowu przejął go gest dziewczyny względem niego. Jednak ostatecznie posłuchał , usiadł na swoje miejsce. Zaczęli jeść gofry. Dziewczyna osłabła i było widać,że ledwo potrafi utrzymać widelec w dłoniach. Yoshi wezwał kelnera i poprosił o rachunek.
Ujął Hikari za biodra , dziewczyna oparła swoją rękę na jego ramieniu i udali się do limuzyny. Szofer rzucił na Hayashiego podejrzliwe spojrzenie. Chłopak przyjął ten nieprzyjazny gest z godnością. Wyjaśnił sytuację i polecił udać się po lekarstwa i zabrać dziewczynę do domu. Szofer pomógł usiąść Hikari na tylnym siedzeniu. Już miał zamykać drzwi samochodu , ale dziewczyna złapała Yoshiego za rękaw kurtki i dała znak szoferowi ,że może się oddalić. Yoshi zbliżył się do Hattori, dziewczyna wyszeptała mu do ucha,że pragnie spotkać się jak najszybciej i przeprasza za kłopot.
Chłopak zapewnił,że się spotkają w najbliższym czasie , gdy stan Hikari się poprawi. Zamknął drzwi limuzyny, po chwili stał samotnie na chodniku a wóz się oddalił.
Ech...same problemy z tą kobietą a myślałem ,że będę miał to z głowy- przeszło mu przez myśl. Załamany postanowił,że wybierze się do szpitala odwiedzić Onoharę. I tak stracił już wystarczająco dużo czasu na naukę....
Minęło sporo czasu od końca zajęć Yoshiego. W związku z tym prawie skończył się czas odwiedzin w szpitalu. Pozostało jakieś pół godziny do końca.
Gdy Hayashi wszedł do pokoju Onohary , do drzwi podchodził Nobuo Onohara. Przestraszyli siebie wzajemnie , gdyż prawie na siebie wpadli, ponadto żaden z nich nie spodziewał się kogoś po za nimi w pokoju Onohary.
Kiedy oboje wyszli z szoku w jakim byli po wpadnięciu na siebie, Nobuo obdarzył Yoshiego smutnym wzrokiem. W końcu ich ostatnie spotkanie było w naleśnikarni i skończyło się nieprzyjemnym incydentem. Poruszone zostały drażliwe kwestie, w efekcie niewiedzy Yoriko . Yoshi wskazał na krzesło , kierując sygnał wzrokowy w stronę chłopca. Nobuo posłusznie usiadł obok siostry leżącej na łóżku szpitalnym. Nastała taka cisza,że słychać było tylko spadające krople, dochodzące z kroplówki, przyłączonej wraz z aparaturą do ciała Nanaki. Yoshi spojrzał na Nanakę i położył swoją ciepłą dłoń na jej chłodną, w geście przywitania. Nobuo spojrzał na Yoshiego to znowu na jego dłoń, którą trzymał jeszcze przez chwile na dłoni Nanaki.
-" Na pewno nie byliście ze sobą wcześniej związani? Naprawdę twoje gesty przyjaźni względem mojej siostry czasami wzbudzają we mnie wątpliwości....."- Rozpoczął rozmowę chłopiec, wyraźnie zirytowany widokiem Yoshiego. Patrzył na chłopaka wzburzony,że Yoshi zachowuje się tak względem jego siostry i to jeszcze na jego oczach.
-" Zapewniam cię ,że nie. Nawet nie znałem twojej siostry. Okazuję jej tyle opieki przez odpowiedzialność za wyrządzoną jej krzywdę. Po za tym....może zabrzmieć to dziwnie.....Ale jej zazdroszczę. Nie wiem z jakimi trudnościami przyszło jej żyć, wam żyć i co teraz przeżywa....jeśli... jeśli czuwa mimo jej stanu. Ale z całą pewnością jej zazdroszczę ,że nie musi udawać nikogo kim nie jest i robić czegoś co ktoś od niej oczekuje , wbrew sobie."- Wzrok Yoshiego był nieobecny ,ale zawierał w sobie pierwiastek radości . Jakby widział oczami Nanaki,że tam gdzie się znajduje z całą pewnością jest jej lepiej niż byłoby tu, niż byłoby jej na miejscu kogoś innego...Czyżby Hayashi mi się właśnie zamierzał zwierzyć ?- Analizował wypowiedź chłopaka Nobuo.
-"Skąd możesz wiedzieć ? Może cierpi gorsze katusze od nas razem wziętych, albo całej rasy ludzkiej ? Martwię się o moją siostrę i pragnę by się już obudziła...."- odrzekł Nobuo. W jego głosie pobrzmiewała nuta bólu i cierpienia.
Yoshi poczuł w tym momencie ,że stał się niezwykłą marudą i egoistą. Nie zauważył nawet kiedy weszło mu w nawyk użalanie się nad własnym losem. Jak śmiał zakładać ,że niczemu winna , biedna , poszkodowana dziewczyna w śpiączce, może być w lepszej sytuacji niż inni , niż on ?
Poczuł się zażenowany sobą.
-" Widzisz czasami przychodzą w życiu chwile słabości, człowiek się gubi w tym co robi, traci sens egzystencji i bluźni... Nie docenia już niczego i twierdzi ,że jego los jest gorszą niedolą niż innych..."- Jego czysty, hipnotyzujący, charyzmatyczny głos zabrzmiał w pomieszczeniu. Sam nie rozumiał jak to się dzieje ,że tu i teraz zwierza się obcemu chłopcu , a nie na przykład swojej siostrze. Nie potrafił zrozumieć dlaczego to robi.... Może dlatego,że utożsamiał odwiedziny Onohary w szpitalu z pewnego rodzaju oczyszczeniem ? Pokutę, miejsce gdzie może wyznać swoje troski? Do czego to doszło ? Yoshi czuł,że ten dzień staje się coraz bardziej pokręcony i nie do zniesienia...
-" Rozumiem ,że mówisz o sobie . Nie należysz do osób, które się zwierzają , stąd robisz to w w sposób pośredni...Nie oczekuję ,że powiesz mi o co konkretnie chodzi, nie jestem twoim przyjacielem i do mojej roli nie należy wysłuchiwanie twoich problemów. Nie znamy się praktycznie, łączy nas tragedia mojej siostry z winy kogoś kogo znasz a nie chcesz go wydać... Wiedz jedynie ,że jeśli moja siostra się obudzi to cieszyłbym się gdyby nadal mogła liczyć na twoją pomoc , kiedy ja nie będę w stanie jej zapewnić wsparcia..."-Głos Nobuo choć dziecięcy, krył w sobie dojrzałe wyznanie brata kochającego swoją siostrę całym sercem. Wykazał świadectwo zaufania względem Yoshiego, jako opiekuna siostry, co jest godne podziwu.
Hayashi uśmiechnął się przyjaźnie i spojrzał na chłopca.
-"Dziękuję Onohara, wezmę sobie twoje słowa do serca."
Wyszli wspólnie ze szpitala i udali się do swoich domów.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nanaka i Amaterasu pożegnały się z panią Duchecką i jej mężem. Bardzo podziękowały za pomoc i gościnę. To było bardzo znaczące i przyjemne spotkanie dla Onohary, gdyż czuła się znowu jak dawniej, jak człowiek, który żyje, którego się dostrzega, z którym można porozmawiać. Dziewczyna po tym spotkaniu zapragnęła żyć. Nie wiedziała jednak czy to jest w ogóle możliwe... Liczyła się z faktem,że czeka ją dokonanie wyboru. Nie miała zielonego pojęcia jakie losy kryją się za tymi wyborami a pragnęła je jak najszybciej poznać.
Powiedziała o tym Amaterasu. Bogini uznała jednak,że dziewczyna nadal nie wie jeszcze tego co jest istotne w podjęciu decyzji.
-" Więc kontynuujmy podróż, chciałabym już podjąć decyzję. "- odrzekła w odpowiedzi Nanaka.
Amaterasu doceniła determinację jaka przebudziła się w dziewczynie. Udały się w dalszą podróż.
Znalazły się w krainie rodem z średniowiecza. Na ulicach stały jarmarki, charakterystyczne budynki , ludzie ubrani byli w stroje ze średniowiecza. Z tą różnicą, że na niebie widniały dwa słońca. Jedno żółte , drugie mniejsze pomarańczowe a gdy zapadła noc na niebie dostrzec można było trzy księżyce. Szare, srebrne, błękitne. Ponadto niektórzy ludzie ubrani byli w szaty, kojarzące się Nanace z magami, z gier komputerowych. W sumie całokształt tego miejsca można porównać do gry komputerowej- Pomyślała Nanaka. Zdaje się ,że w tym świecie magia i sfera istot pozaziemskich , są uznane za przyziemne i powszechne.
Na usta Nanaki nasuwały się słowa : " Co my tu robimy? Po co tu jesteśmy?" Ale nauczyła się już podczas podróży w nieznane u boku Amaterasu ,że te pytania są bezsensu a każda wizyta w nie ważne jak nienaturalnie , niedowierzanie, dziwnym miejscu, zawsze niesie ze sobą jakąś cenną naukę, która jest jej niezbędna do podjęcia decyzji o jej dalszym losie. Po części była szczęśliwa,że przyszło jej po śmierci odwiedzić krainy, czy też światy o których normalnie by nie wiedziała,że istnieją naprawdę a nie tylko w świecie wyobraźni. Niczym urzeczywistnienie treści jakie oferuje gatunek fantasy. Niezależnie czy w literaturze, czy w filmie.
Onohara zastanawiała się jaką naukę pozna w tej krainie. Jednak wydarzenia, które miały nastąpić wkrótce były tak nieoczekiwane i niespodziewane ,że sama Amaterasu nie przewidziała takiego biegu wydarzeń.
-"Nanaka-chan obecnie znajdujemy się w krainie gdzie ludzie zdają sobie sprawę z podróży między wymiarowych. Innymi słowy mieszkańcy mogą nas zobaczyć. Ty co prawda nie jesteś formą żywą , jedynie duszą , która opuściła ciało i to na długi czas , ale w związku z tym,że podróżujesz ze mną i tak cię mogą dostrzec."- Jej głos był wesoły , ponieważ wiedziała że Onohara czuje się samotna bez interakcji z innymi i że brakuje jej bliskości z innymi. Pragnie być dostrzeżona. Amaterasu domyślała się jaką decyzję podejmie Nanaka , biorąc pod uwagę jej obecne zachowanie i odczucia.
-" Czyli są światy gdzie takie podróże w tunelach międzyczasowych to norma ? Szkoda,że niektórym nie jest dane o tym wiedzieć i z tego korzystać. Czy coś się za tym kryje bądź na to wpływa?"- Zapytała zaintrygowana dziewczyna.
-" Naturalnie. Jak doskonale wiesz rozwój cywilizacji w twoim wymiarze czasowym osiąga szczyt wiedzy o świecie i technologii do takiego stopnia,że wkrótce nastąpi kres kultury. Wraz z rozwojem cywilizacji kultura umiera. Gdyby istoty wyższe od człowieka, które sprawują pieczę nad nim pozwoliły takiej populacji na wiedzę o podróży między wymiarowej mogłoby to stanowić zagrożenie. Nie tylko dla innych istot w wymiarach ale i nas bóstw... Człowiek z takim narzędziem oraz zasobem wiedzy doprowadziłby do kresu wszystkiego. Stąd jeśli mamy doczynienia z istotami o rozwoju jaki reprezentują byty w tym świecie ta świadomość nie stanowi zagrożenia dla nikogo. Obecnie mieszkańcy tego świata nie potrzebują społeczeństwa nastawionego na władzę, eksterminacje, jednostki autorytarnej. Nie wspomnę o polityce ekspansji i dominacji nad innymi. Ci ludzie podróżują bo szukają przygód albo potrzebują wiedzy o czymś co na obecną chwilę wydaje im się ważne. Wręcz otrzymują zlecenia, w których mają zdobyć przedmioty z innych krain potrzebne im w tym świecie. Bądź handlują przedmiotami z innych odległych krain, gdyż są one źródłem ich zarobku."- Amaterasu patrzyła na Nanakę wzrokiem pełnym bólu gdy wspominała o świecie Onohary i zapędach ludzi XXI wieku. Zresztą kraina w której już były gdzie ludzkie losy i bóstw toczyły ze sobą walki były początkiem apokalipsy i bolesnych walk , które są przedsmakiem tego co mogliby rozpętać ludzie XXI wieku posiadający wiedzę o podróży w czasie i przestrzeni.
Amaterasu i Nanaka były obecnie w karczmie , gdzie mieszkańcy potraktowali je neutralnie,mimo że ich nie znali. Uznali je za nowo przybyłe z odległej krainy nie przejmując się w jakim interesie tutaj są. Jednak co się często nie zdarza bóstwu, które oprowadza duszę w celu pomocy podjęcia decyzji sytuacja przybrała kłopotliwy obrót dla Amaterasu, bowiem dziewczyna w kucyku o blond włosach i zielonych oczach przykuła uwagę Nanaki. Była ona w wieku Onohary i wydała jej się znajoma stąd nie mogła odwrócić od niej wzroku. Nagle Nanace zawirował obraz przed oczami.
Nagle znalazła się na rozpoczęciu roku szkolnego w dzień jej wypadku. Na niebie świeciło słońce , przebijając swym złotym blaskiem błękit bezchmurnego nieba. Kwiaty wiśni pachniały rozkosznie a wiatr powiewał tak,że wprawiał w ruch pąki , które fruwały po niebie w rytm piosenki jaki narzucał im wiatr. Nanaka nie znajdowała się już w karczmie i nie widziała na przeciwko siebie Amaterasu. Stała przy swoim rowerze, którym właśnie przyjechała na inaugurację trzeciej klasy liceum. A przed nią stała grupka osób. W środku znajdował się Hayashi Yoshi. Wśród ludzi towarzyszących chłopakowi znajdowała się właśnie ta blondynka o zielonych oczach. Te oczy ......zdawało się Nanace ,że dopiero teraz dostrzega wyraźnie ich złowrogi i ostrzegający wyraz. Wyraz nie znoszący "zawieszonego" wzroku kogo kolwiek na chłopaku , który znajdował się w centrum uwagi.
Jak mogłam tego nie zauważyć ?- Przestraszyła się Nanaka . Dopiero teraz uzmysłowiła sobie,że tamtego dnia spojrzała w twarz osobie, która życzyła jej śmierci..... Spojrzała w oczy śmierci.
ŚMIERĆ............ŚMIERĆ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nie widziała nic więcej tylko zielone złowrogie oczy. Wokół tylko ciemność.
Nagle przed jej oczami ujrzała obraz , który całkowicie zbił ją z tropu.... Stała przed nią Abe Ayu....Jej najlepsza przyjaciółka z gimnazjum ,która zerwała z nią kontakt i sprawiła,że wszyscy się od niej odwrócili przez to,że Nanaka zalecała się do chłopaka , który podobał się Abe. A przynajmniej tak wszyscy uważali nie pytając Onohary o to jak było na prawdę.
Nanaka widząc przed sobą Abe zaczęła płakać . Ayu podeszła do Nanaki a jej wzrok był tak samo przepełniony jadem nienawiści co wzrok blondynki o zielonych oczach.
-" Nanaka-chan.... To ty ? Pamiętasz mnie prawda ? Dziewczynę , której wbiłaś nóż w plecy?! Takuya....mój Takuya dlaczego mi go odebrałaś ? Tak bardzo go kochałam!!!! Słyszysz mnie!!!!?!?Jak mogłaś ty przebiegła suko!! Giń ! Umieraj nie zasługujesz na nic więcej tylko śmierć...potrafisz tylko ranić!!" -Abe mówiła głosem psychicznie chorej , jej wzrok był otępiały i pełen łez .Podczas oskarżeń podchodziła z każdym krokiem bliżej Nanaki. Przerażona Onohara poczuła ,że ma mokre dłonie. Kiedy na nie spojrzała ujrzała krew , zaczęła w panice trząść rękoma i poczuła na całym ciele drgawki. Potem spojrzała gwałtownie z przestrachem na wściekłą Abe i zobaczyła,że dziewczyna na swoim mundurku ma krew w okolicy serca. Ta krew na rękach Nanaki to była krew Ayu.
Nanaka zaczęła krzyczeć.
-" To nie tak!!! Ayu to nie prawda....nie zależało mi na Takuy'i , nie chciałam cię zranić!!! "- Nanaka poczuła,że zaczyna się dusić. Zaczęła pluć krwią. Nie widziała już Abe ani zielonych oczu blondynki z liceum. Widziała tylko wszędzie krew , po czym całkowicie zapanowała ciemność.
Amaterasu ujrzała Nanakę, która patrzy tempo przed siebie. Nie reagowała już na to co do niej mówi ani na żadne czynniki z środowiska zewnętrznego. Bogini spojrzała na czym ostatni raz Onohara "zawiesiła" wzrok. Poznała w dziewczynie o blond włosach Iise Katsumi.
-" Cholerra!!! Dlaczego to zawsze przytrafia sie mnie?! Nie chce stracić kolejnej duszy!"- Mówiąc to wstała gwałtownie z krzesła. Zaczęła potrząsać Nanaką. spadł jej kaptur z głowy. Widok Amaterasu, która wyglądała jak dziecko i potrząsała nieprzytomną Onoharą, która miała matowy wzrok i zaczęła robić się coraz bardziej przezroczysta i przypominać formę duszy niż człowieka , przykuł uwagę ludzi w karczmie. Zaczęli szeptać coś między sobą. Najbardziej wzbudziło to zamieszanie przy stole , przy którym siedziała właśnie zielonooka reinkarnacja Katsumi. Dziewczyna poczuła się niesfornie . Zdała sobie sprawę ,że obcy przybysze zaczęli się dziwnie zachowywać po tym jak jedna z nich jej się przyglądała. Przy jej stole siedział chłopak o lokowanych, ciemnych włosach. Oraz brunet ostrzyżony krótko o pięknych zielonych oczach. Cała grupa postanowiła jako jedyna pomóc Amaterasu i dowiedzieć się co się stało. Bogini wyczuła bez potrzeby oglądania się za siebie kto jedynie odważył się pomóc...." Przeklęte przeznaczenie....z nim się nie wygra...."- pomyślała zirytowana i załamana. Była przerażona. Ostrzegała Nanakę, że ma się pilnować inaczej zbłądzi... Kto od niej się odłączy albo pomyśli o swoim bycie jako zagrożonym już nie powróci...
-" Co się stało? Jak możemy pomóc?!"- zapytał chłopak o ciemnych ,lokowanych włosach. Jego niebieskie oczy przepełniał lęk i chęć pomocy.
-" Hayashi, Iise, Kotara, nie czas na pytania. Iise musisz zacząć do niej mówić...powiedz jej żeby wróciła,że nie jesteś na nią zła, ale już!!! Yoshi pomóż Iise i też wzywaj ją , mów do niej Onohara!! Kotara , ty pomożesz mi ją ocucić! "- Jej głos był bezwzględny, nie znoszący sprzeciwu , polecenia krótkie i klarowne.
Cała trójka oniemiała z wrażenia ,że dziewczyna zna ich imiona. Jednak zdawali sobie spawę,że w każdym ze światów są ludzie, których zna się ze swojego świata. To tak zwane "reinkarnacje" tych osób. Mają te same imiona i podobny wygląd, aczkolwiek inne charaktery. Mimo wszystko łączy je jedna najistotniejsza siła , przekleństwo , na które nie mają wpływu.... PRZEZNACZENIE. Każda osoba ma z góry narzucone przeznaczenie , które kształtuje więzi z innymi ludźmi. W każdym świecie dana jednostka zawsze zakocha się w tej samej, jednej "reinkarnacji", zaprzyjaźni się z tą samą "reinkarnacją" i niestety zakocha się bez wzajemności... Stąd trójka przyjaciół domyśliła się,że Amaterasu musi ich znać z jej świata. Nie zdawali sobie jednak sprawy,że mają doczynienia z bóstwem niebios, które ma za zadanie pomoc duszom , które mają jeszcze wybór ....
Kotara zaczął klepać Onoharę po policzku, lecz delikatnie. Amaterasu potrząsała Onoharę za ramiona. Iise wraz z Yoshim wołali naprzemiennie jej nazwisko.
-" Nie jestem na ciebie zła Onohara, wracaj do nas!!!"- głos Iise był lekko zmieszany lecz starała się jak mogła by pomóc. Była zmieszana , poniewaz nie wiedziała na co miałaby być na nią zła... nie znała jej przecież... i wątpi w to czy miała ją kiedykolwiek poznać...
Nanaka zaczęła w tej ciemności i plamach krwi, które na nowo zaczęły się pojawiać odkąd usłyszała pewien głos, a przynajmniej odnosiła wrażenie ,że coś słyszy. " zła.....nie.....Ono....jestem..."- jedynie urwane słowa, dochodziły do jej uszu... jednak nagle usłyszała przez te urywane dźwięki głos, który najbardziej pobudził ją do życia....
-" Onohara!!! Onohara!!!!"- hipnotyzujący, męski, głos. Kiedy otworzyła oczy ujrzała błękitne oczy, które patrzyły na nią zatroskane. Rozpoznała w nich Hayashiego. Zaczęła otwierać powieki szybciej. Obudziła się i ujrzała przed sobą czwórkę ludzi, którzy stali nad nią. Kiedy zauważyli,że dziewczyna otworzyła oczy przestali ją wołać. Nanaka rozpoznała w nich ludzi z liceum. Nawet Kotarę. Wiedziała,że to chłopak, który siedział w ławce obok Hayashiego .
-" Dzięki bogom!!!"- odrzekła z ulgą Amaterasu"- Jej policzki zwykle blade oblane były rumieńcem. Głos przepełniony ulgą.
-" Ktoś nam wyjaśni co jest grane ?"- zapytała Iise wyraźnie nadąsana widząc Yoshiego zaintrygowanego Nanaką i jej wyglądem. Uwagę chłopaka przyciągnęła jej suknia z odkrytym brzuchem jak i jej stan omdlenia. Iise była również zażenowana tym,że musiała mówić coś krępującego osobie , której nie zna. Z tym,że teraz zaczęła być na nią zła. Ale powstrzymała swój wzrok bo bała się ,że znowu może coś się stać...
-" Wybaczcie... nazywam się Amaterasu a to moja dusza, która odbywa podróż."- bogini spojrzała na każdego z osobna w przyjazny sposób.
Na twarzach wszystkich zagościło zdumienie i poczucie wstydu. Od razu pokłonili się przed Amaterasu.
-" Jestem dumny,że mogłem uczestniczyć w "rytuale przywracania duszy" z bóstwem niebios"- odrzekł ceremonialnie i z szacunkiem Hayashi w imieniu wszystkich.
Onohara patrzyła z kompletną dezorientacją na sytuację i tym bardziej zaintrygował ją termin " rytuał przywracania duszy". Nie wiedziała,że gdzieś była... przecież nie ruszała się z miejsca wiedziała,że nie może opuszczać Amaterasu. Ale potem od razu przypomniała sobie jakie emocje wywarła na niej dziewczyna stojąca obok. Z tego co usłyszała nazywa się Iise...
Amaterasu podziękowała raz jeszcze przy tym klepnęła Nanakę w plecy a ta od razu ukłoniła się przed trójką przyjaciół.
-" Dziękuję wam za pomoc... Iise...Kotara...i Hayashi.. tak ? dobrze zapamiętałam ? Jestem wam bardzo wdzięczna"- Odrzekła i spojrzała na nich nieśmiało. Zwłaszcza na *"reinkarnację" Hayashiego.
Chłopak uśmiechnął się do niej życzliwie i odeszli.
Dzień dobiegł końca. Amaterasu wykupiła pokój dla 2 osób w karczmie.
-" Dlaczego znam tych ludzi? I o co chodziło ? Co się ze mna stało?" - zapytała zmieszana Nanaka.
Jej głos był zlękniony a do oczu napływały łzy. Nie trzeba było wiele by doprowadzić Onoharę po takim szoku i nieprzyjemnych doświadczeniach , jakie doznała , do tego by się popłakała.
Amaterasu miała smutny wyraz twarzy. Nastała krótka pauza, która trzymała dziewczynę w większym napięciu i niepokoju. Wreszcie boginii przemówiła.
-" Czasem dusze o niezwykłej nadwrażliwości tracą poczucie miejsca w którym są... Zatracają się w uczuciach i negatywnych emocjach podczas podróży.. Zwłaszcza te dusze , które doświadczyły wiele cierpienia podczas życia ziemskiego. Podróż łączy się ze spotykaniem znajomych twarzy. Nie dziwi cię pewnie fakt,że te znajome twarze są tak liczne ? A może właśnie to najbardziej zaskakuje ? Myślałaś nad tym dlaczego znowu spotykasz tych ludzi w podobnym składzie ? A zwłaszcza tego chłopaka ? Wiem,że doświadczyłaś wiele bólu przez innych... przez rówieśników zwłaszcza. Ale także przez brak ojca w młodym wieku czyż nie ? Nie chce rozdzierać twoich ran. Chcę tylko powiedzieć,że jako bóstwo pozaziemskie znam wszystkie dusze we wszystkich wszechświatach....Ich rodziny, dzieci, dziadków, pradziadków, ich historie życiowe, osobowości... Zatem wiem jak wyglądało całe twoje życie od narodzin aż do...."
-"ŚMIERCI"- dokończyła za nią Nanaka .
-"Rzecz w tym,że mieszkańcy tego świata znają mechanizmy rządzące w innych światach. A przynajmniej częściowo. Stąd nie zdziwiło tych ludzi to,że znam ich imiona. Musisz wiedzieć jedną najistotniejszą rzecz w całej tej podróży... Ludzi w każdym z tych światów łączy przekleństwo będące przeznaczeniem. Każdemu z góry narzucone jest kochanie danej jednostki, przyjaźń z konkretnym człowiekiem. Niestety też ta miłość nieodwzajemniona. Ponadto ludzie są tak zwanymi :"reinkarnacjami". W każdym świecie widzisz tak samo wyglądające istoty , które noszą to samo imię i łączy je jedno przeznaczenie. Jednak mają one inne osobowości. Jako człowiek, który to życie stracił i żył w nieświadomości musisz podjąć decyzję , czy chcesz wrócić do świata żywych mimo narzuconego ci schematu, czy chcesz odejść ... Wcześniej żyłaś w nieświadomości , powrót do życia ze świadomością łączy się z ryzykiem i możliwości braku akceptacji prawdy. Ta kultura......., ci ludzie żyją tak od urodzenia... wiedzą o tym mechanizmie. Z tym,że z ich stopniem rozwoju nie przeszkadza im ta świadomość. Ich śmierć zakłada inną podróż niż twoja... odmienną. Poznają życie , w którym nie ma podróży po światach i zdobywania przedmiotów z innych światów. Zysk i dostatnie życie zdobywasz własną ciężką pracą i dostosowaniem się do życia w narzuconych normach społecznych. Myślę ,że twoja podróż dobiegnie teraz końca... Prawie cię straciłam. Nie chcę dalej cię narażać na niebezpieczeństwo. Byłam zbyt lekkomyślna. Sądzę ,że i tak pojęłaś już wszystko co miałaś pojąć.Nie w taki brutalny sposób jaki nam się przytrafił zbiegiem okoliczności... miał to być proces dłuższy i subtelniejszy. Jednak z racji tego,że musiałaś przejść "rytuał przywracania" i doświadczyłaś czegoś co tak naprawdę pochodzi z głębi twojego serca , zmienia postać rzeczy. Bowiem jest to groźne doświadczenie, nie każdy potrafi wrócić. Doszło do tego bo w głębi serca uważasz,że zgrzeszyłaś... że zawiniłaś, że nie zasługujesz by żyć... Jeśli miało miejsce przeniesienie cię do więzienia duszy w pułapce wyrzutów sumienia i poczuciu winy z istnienia... Oznacza to,że się myliłaś...Nie byłaś pewna i gotowa co do podjęcia decyzji. Część ciebie uważa ,że zasługujesz na śmierć, a nie na drugą szansę... Tylko w momencie kiedy pojawia się sytuacja wyjątkowa gdzie w drastyczny sposób walczysz ze sobą pomiędzy dwoma decyzjami, bądź jesteś pewna czego chcesz możesz podjąć decyzję. Innym wyjściem jest utrata duszy przez pułapkę , w której się znalazłaś , albo śmierć z własnego wyboru po odbytej nauce.
Teraz sama musisz podjąć co jest dla ciebie najsłuszniejsze..."
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy Yoshi wrócił do domu Yoriko czekała na niego w domu. Za oknem prószył śnieg a niebo przybrało barwę ciemnego granatu niczym atrament.
Chłopak był zmęczony i zażenowany sytuacją z Hattori. Miał już powyżej uszu ciągłego przekładania spotkań z Hikari. Nie chciał się wiązać z kimś na siłę i wbrew sobie. Pragnął spędzić miły wieczór z Yoriko, zrelaksować się i zapomnieć o trudach bycia synem Hayashich.
Spokojny i zimowy wieczór nie zwiastował dramatycznych wydarzeń , które właśnie miały nadejść...
-" Braciszku gdzie byłeś tak długo ? Miałeś wrócić z Shinem i uczyć się angielskiego ."- Głos Yoriko był smutny i przepełniony nutą rezygnacji.
-" Yoriko-chan, braciszek miał wyjście w interesach. Nie chciane tak samo przez ciebie jak i przeze mnie. Ciężko jest być tym starszym i odpowiedzialnym wiesz.... Co powiesz na to,że zamówimy pizzę ? Do tego obejrzymy twój ulubiony serial ? "- Głos Yoshiego brzmiał entuzjastycznie a w oczach pojawił się płomyk ciepła i troski.
-" Z chęcią ale najpierw chcę wiedzieć co łączy cię z Onaharą i jego siostrą . Dlaczego masz zawsze taki smutny wyraz twarzy kiedy mowa o siostrze Nobuo- san?"- Dziewczynka patrzyła na brata z bólem w oczach a jej minka była zmartwiona.
Yoshi po słowach siostry pomyślał właśnie,że ten dzień staje się jednym z najgorszych w jego życiu zaraz za dniem wypadku Onohary. Dlaczego ten los jest taki paskudny i musiał sprawić,że jego siostra poznała Nobuo i zaczęła się fascynować jego osobą ? Stwierdził,że zdecydowanie nie ma siły na tą rozmowę. Nie jest na nią przygotowany ani psychicznie ani fizycznie.
Temat Onohary wykańczał go psychicznie każdego dnia od września. Mamy grudzień.. co daje na to 4 miesiące katuszy bez dnia odpoczynku i chwili wytchnienia. Codziennie przeżywał wewnętrzne katusze czy zdrowiu Onohary nic nie zagraża, wyrzuty sumienia,że Iise powinna zapłacić w jakiś sposób za swój haniebny czyn...Można tak wymieniać cały dzień za ile rzeczy jeszcze czuł się odpowiedzialny w kwestii wydarzeń z rozpoczęcia roku szkolnego.
-" Yoriko to bardzo bolesna opowieść... jesteś pewna ,że chcesz ją poznać ? Opowiem ci ,ale pod jednym warunkiem. Nie wspominaj o tym Nobuo, już sama zauważyłaś ile go to kosztuje cierpienia."- Yoshi w tym momencie westchnął. Postanowił powiedzieć o tym siostrze bo wiedział,że Nobuo nie jest jej obojętny. Nie miał też siły dzisiaj już z nią się sprzeczać.
Dziewczynka niezmiernie się ożywiła, jednak natychmiast zrobiła minę pełną skupienia i powagi oraz szacunku.
-" Wszystko zaczęło się we wrześniu kiedy to Onohara pierwszy raz odwiedziła mury naszej szkoły...Zmieniła szkołę w trzecim , ostatnim roku licem. Wszyscy wiedzieli,że jest nowa i plotkowali o niej..."- Yoshi rozpoczął opowieść o poznaniu Onohary i o tym jak przykuła jego uwagę podczas przemowy. Sam tego nie rozumiał,ale wzbudzała zainteresowanie , tak też powiedział Yoriko, -"Niestety Iise zrobiła coś co miało być niewinnym żartem a skończyło się katastrofą młodej dziewczyny, która utopiła się w Yamashita Park i straciła przytomność. Do dziś jej życie utrzymują tylko maszyny. Z poczucia odpowiedzialności, winy i chęci pomocy Onoharze spotkałem jej brata i matkę. Nawiązywałem z nimi kontakt od czasu do czasu by znać położenie i stan zdrowia koleżanki z klasy. Nobuo czuł do mnie żal,że nie chce wyjawić kim był sprawca wypadku. Należy się ta wiedza zwłaszcza rodzinie dziewczyny ,ale z racji tego,że sama się nie poddała do komisariatu i nie wzięła odpowiedzialności za swój czyn nie chciałem zrzucać winy na nią. Wiedziałem,że zrobiła to nieświadoma konsekwencji i przez wzgląd na uczucia do mnie... "
Kiedy Yoriko wysłuchała całej historii brata zaczęła płakać. Przytuliła brata mocno . Chłopak położył swoją głowę na jej malutkim, kruchym ramieniu.
-" Braciszku i cały ten, ból poczucie winy nosiłeś w sercu sam ? Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej?"-odrzekła pochlipując.
Yoshi nie odezwał się , również okrywał łzy przytulony do siostry.
Nagle zadzwonił telefon. Yoshi otarł szybko łzy. Wstał gwałtownie i podszedł do słuchawki.
Yoriko patrzyła na brata i ocierała również łzy.
Przeraziła się widząc ,że Yoshi pobladł i zaczęła mu się trząść ręka, w której trzymał słuchawkę telefonu. Jego oczy zrobiły się szerokie i przerażone. Z oczu popłynęła ponownie samotna łza. Tym razem nie zdołał ukryć tego przed Yoriko.
-" Rozumiem, już jadę."- odrzekł słabym głosem.
Nie wyjaśniając o co chodzi natychmiast pobiegł do korytarza i ubrał kurtkę a potem buty. Nie zabrał ze sobą Yoriko mimo krzyków i nawoływań. Zatrzasnął drzwi i wybiegł na ulicę. Zadzwonił po taxówkę. Yoriko podsłuchała przez okno,że chłopak jedzie do "Rosai Hospital".
Kiedy samochód wraz z chłopakiem oddalił się od domu dziewczynka zadzwoniła po szofera, który zawsze podwozi ją do szkoły. Nakazała mu jechać do szpitala.
Kiedy Yoshi pojechał do szpitala spotkał na holu przed salą Onohary zapłakaną panią Airi Onoharę i Nobuo.
-" Coś wiadomo o jej stanie ? Dlaczego pani tam nie może wejść ?"- zapytał Yoshi a jego oczy były wilgotne i czerwone od łez.
-" Wszędzie krew, wszędzie tylko pełno krwi..."- odrzekła roztrzęsiona kobieta , cała zapłakana i unosząca się od konwulsji spowodowanych płaczem i szokiem
Yoshi złapał się za głowę obiema rękami z rozłożonymi łokciami, przy tym zaczął chodzić nie spokojnie po holu. Potem zasłonił twarz rękami.
-" Mama i ja jak zwykle odwiedziliśmy siostrę... nagle jej klatka piersiowa zaczęła się poruszać. Ja i mama wstaliśmy z krzeseł jak oparzeni...myśleliśmy ,że zaczęła samodzielnie oddychać bez aparatury, że się wybudza. Ale w masce tlenowej pojawiła się krew, wezwaliśmy lekarzy... Z jej ust zaczęła wydobywać się krew, jej nieruchome ciało kasłało krwią. Kazano nam wyjść i poczekać tutaj. Czekamy już tak dwie godziny...- głos Nobuo był wyprany z emocji.
Yoshi uderzył z całej siły pięścią w ścianę. Airi ciągle płakała.
Nagle na holu pojawiła się Yoriko w towarzystwie pana Shintaro, który ją przywiózł.
Dziewczynka podeszła do pani Airi i zaczęła ją obejmować oraz gładzić rączką po ramieniu.
-" Spokojnie , wszystko będzie dobrze"- mówiła cichutko do ucha pani Airi.
Kobieta widząc Yoriko wpadła w większy płacz, zamiast twarzyczki Yoriko zaczęła dostrzegać uśmiechniętą twarz swojej córki kiedy była mała.
Yoshi wpadł w szał kiedy zobaczył,że jego siostra tu jest. Już chciał złapać Yoriko i zmusić do tego by opuściła to miejsce,ale pan Shinatro go natychmiast uspokoił.
Wtem napiętą atmosferę przerwał lekarz, który wyszedł z pokoju w którym leżała Nanaka.
-" Pani Airi Onohara ?"
Matka spojrzała z oczami pełnymi łez na lekarza a jej serce zamarło na chwilę.
-" T-tak"
-" Powstrzymaliśmy krwotok wewnętrzny pani córki. Jednak jej stan uległ pogorszeniu. Staraliśmy się pobudzić jej serce do pracy masażem serca,ale ...przykro mi."- Odrzekł lekarz. Spojrzał z wyrazem współczucia na zebranych.
-"Proszę wejść i pożegnać się z córką"
Airi Onohara miała martwy wzrok i wstała z miejsca. Lekko się zachwiała. Yoshi podbiegł i przytrzymał ogłupiałą z bólu i cierpienia kobietę. Wszyscy zebrani zrobili ten sam wyraz twarzy... surowy, bez wyrazu.
Wszyscy podążyli za Airi, którą podtrzymywał Yoshi, ponieważ kobieta nie była w stanie normalnie ustać Nie chciała widzieć martwego ciała dziecka. Pragnęła znowu zobaczyć jej brzoskwiniowe, ciepłe policzki i uśmiech na twarzyczce, promiennej i zdrowej.
Na stole operacyjnym leżało blade ciało , które było przykryte prześcieradłem. Obok był podłączony noktowizor pokazujący prostą linię , wskazujący na ustanie czynności życiowych.
TOM III
Koniec rozdziału 6
Przypisy autorki:
*reinkarnacja -jej znaczenie -->klik
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)


